Niebawem głosowanie, które rozstrzygnie, na jak długo zostanie przedłużone moratorium na stosowanie pasz GMO. Rząd złożył w Sejmie projekt, zakładający możliwość stosowania takiej paszy przez 4 lata, posłowie PiS zaproponowali poprawkę, skracającą ten okres o połowę - i poparła ją Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Więcej: GMO w paszach do 2019 lub 2021 roku
- Kiedy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku soja w dużych ilościach zaczęła napływać do Europy, ukuło się przekonanie, mit, który pokutuje do tej pory, że soja jest tak cudownym źródłem białka, że jest niezastępowalna przez żadne inne produkty. Nie ma znaczenia, że w międzyczasie wyeliminowaliśmy odmiany rzepaku, które zawierały substancje antyżywieniowe, że są procedury toastowania i ekstruzji, że można prowadzić w sposób opłacalny ekonomicznie produkcję białka również na terenie Polski z bardzo różnych źródeł. Tak na marginesie: Amerykanie, którzy sprzedają soję u siebie, głównym źródłem białka w paszach uczynili wywar gorzelniany, a nie soję. Ale ten mit trwa do tej pory, w wielu szkołach w dalszym ciągu tak to się tłumaczy, ten mit jest wykorzystywany do obrony soi. Ten mit, myślę, padł na naszych oczach – tak swojego punktu widzenia bronił w Sejmie poseł Jan Krzysztof Ardanowski, który zgłosił poprawkę skracającą okres używania pasz GMO.
Zabierająca głos w imieniu rządu wiceminister Ewa Lech wyraziła obawy, czy nie trzeba będzie wycofywać się z tego skrócenia: po stronie argumentów „za” paszą GMO jest stosowanie tych pasz w UE, brak efektów programu badawczego nad odejściem od GMO (ma się zakończyć w 2020 r., kosztował 34 mln zł), brak diagnostyki pozwalającej wrócić do skarmiania mączek mięsno-kostnych.
Wiceminister zapowiedziała ustawę o dobrowolnym oznakowaniu żywności i pasz GMO, która pozwoli klientom dokonywać wyboru z pełną świadomością, co kupują – ma wejść w życie za rok.
Odejściu od pasz GMO służy też wspieranie upraw roślin wysokobiałkowych.
Wiceminister podsumowała swoje wystąpienie stwierdzeniem, że „wzrost produkcji, intensyfikacja produkcji, osiągnięcie przez nas w ostatnim czasie pozycji lidera w produkcji drobiu niestety zobowiązują nas do tego, żeby ten element ekonomiczny wziął górę”.
Zarazem jednak wiceminister stwierdziła, że nie rozumie ekonomicznego pytania posła Jarosława Sachajki, które brzmiało:
- Ja chciałem zapytać panią minister, czy nas na pewno stać na to, aby nie zastąpić polskim źródłem białka białek? Co będzie, jeżeli Chiny, które konsumują 45% światowego zapotrzebowania na soję, będą potrzebowały 55%? Co wtedy zrobimy, jak nam tego białka nagle zabraknie w Polsce?
Głosowanie, które rozstrzygnie o tym, czy i na jak długo zostanie przedłużone moratorium, odbędzie się koło południa.
Komentarze