- Czy grozi nam polexit?
- Co to jest polexit "pełzający"?
- Jakie są naprawdę korzyści Polski z członkostwa w UE?
- Czym grozi polexit polskim rolnikom?
Pytania o możliwość polexitu pojawiły się na skutek m.in. długotrwałego sporu polskiego rządu z instytucjami unijnymi, głównie w zakresie praworządności, szeregu decyzji podjętych przez rządzących czy wypowiedzi niektórych polityków obozu władzy.
Mimo składanych przez rządzących deklaracji, że Polska nie wystąpi z UE, polexitu nie da się jednak wykluczyć. Co więcej – zdaniem prof. Witolda Orłowskiego, jednego z ekonomistów zaangażowanych w ciekawy materiał dyskusyjny przygotowany na potrzeby Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej (pn.: Zagrożenia dla rozwoju Polski wynikające z prowadzonej polityki gospodarczej), polexit już trwa. Aktualnie ma postać „pełzającą”.
Jak wyjaśnia w cytowanej publikacji prof. Orłowski, polexit może nastąpić na dwa sposoby:
- Poprzez formalne rozpoczęcie procedury wyjścia Polski z UE, na podstawie art. 50 Traktatu UE (tak, jak to zrobiła Wielka Brytania). Wbrew często głoszonym, ale mylnym poglądom, w przypadku Polski nie wymaga to ani kwalifikowanej większości w Sejmie, ani tym bardziej przeprowadzenia referendum. Jedynym wymogiem, według art. art. 22a ustawy o umowach międzynarodowych, jest zwykła większość w Sejmie potrzebna do przegłosowania wnioskowanego przez rząd wymówienia umowy międzynarodowej, a następnie podpis Prezydenta.
- Poprzez świadome łamanie zasad działania UE, bez formalnego wystąpienia według procedury art. 50 Traktatu UE. Należy się spodziewać, że państwo świadomie i konsekwentnie łamiące prawo unijne w pierwszej kolejności zostanie pozbawione niektórych korzyści płynących z członkostwa, w tym w szczególności części transferów z budżetu UE (reguluje to np. obowiązująca już zasada „pieniądze za praworządność”). W dalszej perspektywie należy się liczyć z tym, że takie państwo, nie tracąc formalnie członkostwa, zostanie w znacznej mierze wykluczone z głównego nurtu procesów decyzyjnych UE. To z kolei będzie oznaczać coraz większe ograniczenie korzyści z członkostwa, przy jednoczesnej konieczności przestrzegania obowiązków.
Czy grozi nam polexit?
Zdaniem prof. Orłowskiego, obie ścieżki polexitu są technicznie możliwe, choć dziś - zwłaszcza ta pierwsza - zapewne mało prawdopodobne. Głównym czynnikiem blokującym obecnie takie decyzje wydaje się być zdecydowane poparcie dla członkostwa Polski w UE, deklarowane przez przygniatającą większość społeczeństwa (według ostatniego sondażu CBOS z października 2021, a więc w okresie wzmagającego się sporu polskiego rządu z instytucjami UE, ale jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, poparcie sięgało 88%, przy 6% przeciwników członkostwa). W takiej sytuacji wydaje się, że pierwsza wskazana powyżej ścieżka polexitu wydaje się być dziś praktycznie wykluczona, wiązałaby się bowiem prawdopodobnie z silnym spadkiem poparcia dla partii, która by ją usiłowała przeprowadzić.
Co to jest polexit "pełzający"?
Znacznie bardziej możliwa do wyobrażenia jest druga ścieżka, wiodąca do faktycznego polexitu – choć bez formalnego wystąpienia z UE. Byłby to polexit „pełzający”, wiodący do tego że Polska z własnej woli zdegradowałaby się do roli członka drugiej kategorii, pozbawionego znacznej części korzyści z członkostwa, zwłaszcza najbardziej widocznych korzyści finansowych (transferów budżetowych).
Jak podkreśla prof. Orłowski, w rzeczywistości należy jednak zauważyć, że ów „pełzający” polexit mógłby bardzo łatwo zmienić się w polexit formalny. Główny problem polega na postrzeganiu przez większość Polaków korzyści z członkostwa w UE. W powszechnym odczuciu są one utożsamiane głównie z transferami unijnymi (58% wskazań) i z otwartymi granicami (45%). Z kolei po stronie obaw (kosztów) główne miejsce zajmuje obawa o nadmierne ograniczenie suwerenności (40%), a więc o możliwość narzucania Polsce niekorzystnych dla niej rozwiązań przez silniejszych partnerów. Dla porównania – korzyści dla rozwoju polskiej gospodarki widziało łącznie tylko 19% pytanych, przy 7% uważających że polska gospodarczo traci (a więc netto na korzyści wskazywało tylko 12%). Korzyści dla rolnictwa widziało (netto) tylko 9% pytanych, a korzyści dla bezpieczeństwa i pozycji międzynarodowej kraju 6%. Oznacza to, że znaczące zmniejszenie korzyści finansowych (transferów) może radykalnie zmniejszyć poparcie Polaków dla członkostwa.
Czy takie ograniczenie transferów unijnych jest możliwe? Zdaniem prof. Orłowskiego, Polska znajduje się obecnie na kolizyjnym kursie z Unią w wielu obszarach, w tym w obszarze zasad praworządności, polityki klimatycznej, a w przyszłości być może również w obszarze zasad subsydiowania państwowych firm. Można się też obawiać rosnących kłopotów z utrzymaniem w kolejnych latach deficytu finansów publicznych na akceptowanym przez prawo unijne poziomie. Jeśli w UE zwycięży tendencja do ścisłej integracji na bazie strefy euro, pozostawanie poza nią może stać się dla Polski niezwykle groźne również z punktu widzenia przyszłych budżetów. Możemy więc łatwo znaleźć się w sytuacji, kiedy u wielu Polaków pojawi się pytanie o sens polskiego członkostwa w UE. Antyeuropejska część elektoratu, wspierana przez żądających subsydiów pracowników państwowych firm (np. górników) będzie domagać się od rządu raczej wyjścia z Unii, niż dostosowania się do unijnych polityk, a rozczarowana ograniczeniem transferów większość może nie protestować w dostatecznie ostry sposób.
- W takiej sytuacji polexit „pełzający” może łatwo zmienić się w polexit formalny, tak jak stało się w Wielkiej Brytanii w wyniku najpierw rozpisanego, a następnie przegranego przez rząd referendum w sprawie brexitu - zaznacza prof. Orłowski.
Jakie są naprawdę korzyści Polski z członkostwa w UE?
Zdaniem ekonomistów współpracujących z EFRWP, problem byłby znacznie mniej groźny gdyby społeczeństwo polskie było dobrze zorientowane w rzeczywistych źródłach korzyści z tytułu członkostwa. Ale tak niestety nie jest. Przypisywanie przez większość Polaków głównej roli napływowi funduszy jest nieporozumieniem. Główną gospodarczą korzyścią Polski z członkostwa w UE jest bowiem szansa na rozwój, tworzona przez udział w jednolitym europejskim rynku towarów, usług, pracy i kapitału.
- To właśnie dzięki temu, a także dzięki zwiększonemu poczuciu bezpieczeństwa kraju (dziś, być może, niestety osłabionemu przez wojnę w Ukrainie), Polska była atrakcyjnym miejscem do inwestowania, zarówno dla inwestorów zagranicznych jak krajowych. W ślad za tym następował wzrost wydajności pracy i dochodów Polaków - uważa prof. Orłowski.
Jak zaznacza też, fundusze europejskie są oczywiście dla nas bardzo ważną i cenną pomocą w rozwoju, ale tak czy owak będą dostępne tylko przez pewien czas, a w zasadzie nie mogą być przeznaczone na finansowanie inwestycji przedsiębiorstw, które budują wysoko wydajną gospodarkę (znaczna ich część przeznaczona jest na finansowanie inwestycji nieprodukcyjnych, a nawet na wydatki o charakterze konsumpcyjnym). Z drugiej strony, należy jednak pamiętać i o tym, że bez poprawy infrastruktury dokonanej w wyniku wykorzystania funduszy, nie doszłoby zapewne do części inwestycji – przykładowo, inwestorzy zdecydowaliby się na budowę fabryk czy centrów logistycznych w innych krajach EŚW.
Polexit, czyli katastrofa gospodarcza Polski
– Ogromnie żałuję, że o polexicie mówi się tak serio. Unia Europejska nie oczekuje od nas niczego więcej niż realizacji naszych własnych postulatów konstytucyjnych o niezależności sądownictwa i tego nie są w stanie wykonać partia rządząca i rząd. To grozi rzeczywiście dużymi napięciami z Unią Europejską i w końcu może doprowadzić do zniechęcenia obywateli. To jest niebezpieczna sytuacja – mówił w czasie konferencji prasowej prezentującej raport EFRWP prof. Jerzy Buzek, były premier i przewodniczący Rady Fundacji EFRWP. – Przestrzegałbym wszystkich tych, którzy bagatelizują tę sprawę, mówiąc, że dzisiaj poparcie Polek i Polaków dla członkostwa w Unii Europejskiej jest tak wysokie, że polexit nam nie grozi. Nieprawda, w Wielkiej Brytanii cała sprawa też zaczęła się od wielkiego poparcia Brytyjczyków do członkostwa w Unii, ale przeważyły sączone najgorsze informacje o Unii, najczęściej nieprawdziwe.
Zdaniem prof. Buzka, Unia jest dla naszego kraju sposobem na rozwiązanie problemów, a nie problemem samym w sobie.
- Dzisiaj dzięki Unii czujemy się na pewno pewniej i bezpieczniej w sytuacji agresywnej Rosji i wojny na Ukrainie. Także dzięki Unii mamy ogromne zasiłki finansowe dla naszej gospodarki, małych i średnich przedsiębiorstw, dla samorządów, obywateli i czekamy na nie. Przezwyciężenie inflacji, tej straszliwej drożyzny byłoby także łatwiejsze dzięki środkom z Unii Europejskiej, także byłoby nam znacznie łatwiej zapewnić stabilność dostaw energii, bo mielibyśmy po prostu na to pieniądze – wymieniał prof. Jerzy Buzek.
W jego ocenie, w pewnym sensie polexit to jest rodzaj katastrofy gospodarczej dla Polski.
- Nie należy się łudzić, że jesteśmy pod tym względem równie odporni jak Wielka Brytania, chociaż ona ma dzisiaj wielkie kłopoty po wyjściu z Unii Europejskiej. Z nami byłoby jeszcze gorzej, bo nasza gospodarka jest bardzo nastawiona na współpracę z Unią. Mamy wymianę handlową bez żadnych opłat i podatków, miliony polskich małych i średnich przedsiębiorstw, dużych firm, które działają na terenie Polski, korzysta z udziału w europejskim wspólnym rynku, gigantycznym rynku liczącym pół miliarda ludzi. Korzystamy również z technologicznego postępu, który jest w Unii – uważa prof. Buzek.
– Uczestnictwo w europejskim wspólnym rynku jest znacznie więcej warte niż te brzęczące euro, które do nas wpływają - dodaje.
Co polexit oznacza dla polskiego rolnictwa?
Gdyby rzeczywiście doszło do polexitu, należałoby się spodziewać, zdaniem ekonomistów współpracujących z EFRWP, nie tylko utraty dostępu do funduszy unijnych, sięgających netto 2% PKB Polski rocznie, ale przede wszystkim ograniczenia atrakcyjności inwestycyjnej Polski i utrudnienia dostępu do jednolitego rynku europejskiego. Wiodłoby to, wśród wielu innych skutków, do trwałego wyhamowania tempa rozwoju gospodarczego Polski.
Zdaniem prof. Walentego Poczty, kolejnego współautora omawianej publikacji, szczególnie boleśnie efekty polexitu odczułby krajowy sektor rolno-spożywczy.
Sektor rolny jest bowiem wspierany środkami WPR w rozmiarach nie znajdujących porównania z żadnym innym sektorem gospodarki.
Obecnie wsparcie sektora rolnego oraz obszarów wiejskich jest realizowane w ramach I i II filara WPR. W I filarze WPR wsparcie rolnictwa prawie w całości stanowią płatności obszarowe (dopłaty bezpośrednie). W II filarze wsparcie jest kierowane do sektora rolnego oraz obszarów wiejskich, wraz z uwzględnieniem wsparcia ochrony środowiska. Wyrazem realizacji WPR w II filarze są odpowiednie programy rozwoju obszarów wiejskich mające charakter polityki strukturalnej.
Od początku akcesji do dnia 31 grudnia 2021 roku z budżetu UE sektor rolno-żywnościowy został łącznie wsparty kwotą 66,3 mld euro, czyli udział WPR we wszystkich transferach z budżetu UE do Polski wyniósł około 31%.
Rezygnacja z członkostwa Polski w UE oznaczałaby utratę tych środków. Tymczasem - jak zaznacza prof. Poczta - transfery finansowe z tytułu WPR mają zasadnicze i bezpośrednie znaczenie dla kształtowania poziomu środków przewidzianych na rolnictwo w budżecie kraju, na poziom dochodów rolników i na możliwości rozwojowe rolnictwa (gospodarstw rolnych).
Środki otrzymane przez Polskę z tytułu płatności WPR stanowią zasadniczą część budżetu przeznaczonego na rolnictwo w budżecie kraju. Ich udział (bez wydatków na KRUS) w ostatnich dziesięciu latach kształtował się od 41,7% w roku 2017 do ponad 50% w latach 2015 i 2016. Oznacza to, że bez środków UE budżet rolny obejmujący wydatki na rolnictwo, ale także na jego otoczenie (np. wydatki na Inspektoraty i Inspekcję weterynaryjną, ochrony roślin, naukę, postęp biologiczny itp.) byłby o połowę lub prawie połowę mniejszy. Napięta sytuacja fiskalna kraju pogłębiona m.in. pandemią Covid-19 wykluczałby utrzymanie dotychczasowego poziomu wydatków z budżetu krajowego w częściach dotyczących rolnictwa. Skutkowałoby to drastycznym pogorszeniem ekonomicznych warunków funkcjonowania rolnictwa, zarówno w zakresie poziomu uzyskiwanych dochodów, jak i możliwości rozwojowych sektora rolnego.
Jak wylicza prof. Poczta, łącznie od roku 2004 do roku 2021 polscy rolnicy otrzymali wsparcie bezpośrednie (dochodowe) wynoszące prawie 230 mld zł (w cenach stałych roku 2010). Ponadto tzw. dotacje do produktów wyniosły około 60 mld zł. W sumie te dwie pozycje stanowiły średnio w okresie po akcesji bez mała połowę dochodów rolników (48,9%). Do podobnych konkluzji prowadzi rachunek przeprowadzony w cenach bieżących. Kwota zrealizowanych płatności bezpośrednich w ramach kampanii 2004-2021 (do dnia 31.01.2022 r.) wyniosła w sumie prawie 220 mld zł. W tym samym okresie rolnicy uzyskali dochód wynoszący 601 mld zł. Oznacza to, że tylko wsparcie z tytułu dopłat obszarowych odpowiada za prawie 37% dochodów rolników. Jednak w tym samym okresie rolnicy otrzymywali również płatności z II filara WPR (z PROW). Można szacować, że środki z PROW wyniosły około 140-150 mld zł, z czego do gospodarstw rolnych zostało skierowane około 70% tej kwoty. Zatem do kwoty dopłat wynoszącej 220 mld zł można dodać kolejne około 100 mld zł. Łącznie gospodarstwa rolne w okresie poakcesyjnym zostały wsparte środkami w wysokości około 320 mld zł (w cenach bieżących). Rachunek w cenach bieżących wskazuje nawet wyższy udział środków WPR w dochodach rolników (na poziomie przekraczającym 50%). Podkreślić też trzeba, że pozostałe środki PROW posłużyły wsparciu rozwoju przetwórstwa rolnego i rozwoju obszarów wiejskich, co także wpływało na sytuację ekonomiczną gospodarstw oraz jakość życia na obszarach wiejskich. Nadto na wsparcie rozwoju obszarów wiejskich zostały także skierowane środki pochodzące z polityki spójności UE. Tylko w perspektywie finansowej 2014-2020 na ten cel przeznaczono ponad 20 mld.
Jak ocenia prof. Poczta, wskazane kwoty miały radykalny wpływ na poprawę dochodów rolników. W gospodarstwach mniejszych i/lub słabszych ekonomicznie wsparcie środkami WPR wspierającymi dochody odegrało znaczącą rolę w podtrzymaniu produkcji i poprawie niełatwej sytuacji ekonomiczno-socjalnej gospodarstw domowych tych rolników. W większych gospodarstwach (silniejszych ekonomicznie) wsparcie dochodowe uzupełnione wsparciem do procesów modernizacyjnych i rozwojowych prowadziło do bardzo istotnego postępu technologicznego w tych gospodarstwach.
- Podkreślić należy, że w kolejnej perspektywie finansowej rolnictwo może liczyć na zbliżony poziom wsparcia dochodowego (w cenach stałych) i niższy, ale nadal wysoki poziom wsparcia w ramach II filara WPR. Nadto przewidziano wsparcie głównie dla rozwoju obszarów wiejskich i przetwórstwa oraz handlu detalicznego produktami rolnymi w ramach polityki spójności oraz Krajowego Planu Odbudowy - wylicza prof. Poczta.
Ale środki WPR odpowiadają nie tylko za wzrost dochodów rolniczych, ale również za rozwój rolnictwa. Rozwój można m.in. mierzyć poziomem nakładów inwestycyjnych za którymi kryją się innowacje (nowe technologie produkcji).
Akcesja do UE i środki WPR spowodowały skokowy przyrost nakładów inwestycyjnych w rolnictwie. Szacowany przyrost netto od 2004 do 2019 roku to 30 mld zł dodatkowych nakładów inwestycyjnych, co przy łącznych nakładach inwestycyjnych w tym okresie na poziomie 67 mld zł oznacza prawie podwojenie nakładów inwestycyjnych (inaczej można szacować, że środki UE odpowiadają za 45% inwestycji zrealizowanych w rolnictwie polskim w tym okresie).
Dlaczego musimy być w UE?
Prof. Poczta nie ma złudzeń: brak środków pochodzących ze WPR (w wyniku opuszczenia przez Polskę UE) ograniczyłby, albo wręcz zahamował procesy rozwojowe w rolnictwie polskim. Ograniczony lub zahamowany byłby wzrost produkcji rolnej, ale także co równie ważne, wdrażanie nowoczesnych technologii, które warunkują poprawę efektywności wytwarzania oraz w związku z coraz wyższymi wymogami dotyczącymi standardów środowiskowych mogą w niedalekiej przyszłości wręcz być warunkiem lokowania polskich produktów rolnych na rynku europejskim i rynku światowym.
Innymi słowy gwałtowne ustanie wsparcia rolnictwa polskiego środkami warunkującymi jego rozwój mogłoby drastycznie pogorszyć potencjał konkurencyjny polskiego sektora żywnościowego.
Dlatego - biorąc pod uwagę powyższe - nie powinniśmy bagatelizować, aktualnie obserwowanego - rządowego sporu z UE.

Czytaj więcej
Czy wieś i rolnicy popierają nasze członkostwo w UE?
Komentarze