Mydlenie oczu rolnik tych pieniędzy nie dostanie i nie odczuje zadnej pomocy, pieniadze pójdą na energię odnawialną, czyste powietrze, drogi ,kanalizację itp.
Szczerze mówiąc, najbardziej podobałoby mi się, żeby odwalił się ode mnie KRUS, czy ZUS, a ja sam zbierałbym sobie na zabezpieczenie emerytalne. A gdybym wszystkiego nie skonsumował, zostałoby coś dla dzieci. Ale wtedy nie byłoby worka z pieniędzmi, do którego dostęp mają wybrani, mówią od lat, że worek jest pusty, że trzeba pracować do późnej starości, a z worka trochę dla kleru, katechetów, trochę dla siebie, a lud niech się doubezpiecza w innych filarach, na które władcy i tak położą łapę...
Kolejne mydlenie oczu i napuszczanie miasta na wieś!!! Pieniądze z odbudowy nie trafią do rolników Kowalskiego czy Nowaka a do Firm i Gmin Wiejskich na wszelkie inwestycje np. drogi kanalizacje itd. służące między innymi pracującym w mieście a mieszkającym "pod miastem" na wioskach. Cały czas mówi się o budżecie na rolnictwo a nigdy otwarcie się nie mówi że w tej puli są środki dla gmin i firm a nie tylko dla rolników.
Środki z UE powinny trafić na likwidacje małych gospodarstw do 5 ha przeliczeniowych. Likwidacja małych zwiększy opłacalność pozostałych gdzie dochód z gospodarstwa będzie mógł być przeznaczony na jego rozwój z pracy rolnika a nie z daniny.
Taa pewnie byś chciał za darmo ich ziemie. Zrozum nikt za Ciebie kredytów spłacał nie będzie. Trzeba było kiedyś siły na zamiary a nie teraz ratunku z likwidacji małych szukał. Jak chcesz to kupuj 100 tys za ha a jak nie to wyp........
@Rolnik Weź się lepiej do roboty to też będziesz miał dobrze. Jakim prawem niby chcesz likwidować te małe gospodarstwa? Są tacy co pracują i dobrze zarabiają i ani myślą aby sprzedawać swoje kilka ha. Nawet jak dopłaty im zabierzesz to i tak tego nie sprzedadzą jeśli nie muszą.
Małorolny A sprzedawaj za ile chcesz. Ja piszę o tych co mają utrzymanie z czego innego a ziemie traktują jako coś swojego, zabezpieczenie, rodzaj lokaty albo coś co dadzą swoim dzieciom. Wiadomo że przyszłości na tym nie ma ale jako dodatek hobbystyczny już tak. Ale nie żeby oddawać jakimś bufonom co uważają się za wielkich rolników a długów mają więcej jak włosów na głowie.
@Małorolny jesteś doskonałym przykładem Judasza który co wybory jak tylko usłyszy o pieniądzach od PIS potrafi bez wahania sprzedać się za te srebrniki.
Ja bym to zrobił inaczej. Nie wielkość gospodarstwa a przychód z danego roku. Jeśli mamy pensję minimalną na poziomie 2800zł to mnożymy ją razy dwanaście miesięcy i wychodzi nam 33600 zł rocznie. Gospodarstwo które nie przedstawi faktur na sprzedaż sowich produktów w danym raku na te 33600zł traci status gospodarstwa rolnego. Wylatuje z dopłat ARiMR, KRUS i płaci podatek gruntowy jak nie rolnik. Żadnych rekompensat z budżetu państwa za zaprzestanie działalności rolniczej.
@Rolnik1 Za chwileczkę to się posrasz tak Cię bolą te małe gospodarstwa i już układasz plan jak je zlikwidować. A kim Ty niby jesteś? Idąc takim tokiem myślenia to może chorych i niepełnosprawnych też zlikwidować? A może weźmy się za tych dużych co? Kto przeinwestował albo ma za dużo kredytów to też odcinamy go od dopłat i traci status gospodarstwa rolnego? Weźcie się duże bambry do roboty a nie patrzycie na tego małego jak mu ziemie zabrać. Widać że już bieda Wam w oczy zagłada ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha
Czy 33600zł rocznie to jest dużo? Chyba nie. Nikt nie każe zabierać ziemi, tylko jeśli ktoś się zajmuje hobbystycznie rolnictwem to niech robi to jako hobbysta a nie rolnik. Z tego co widzę to ty się posrałeś bo ktoś ma pomysł który "zagraża" twojemu "gospodarstwu"... Wyluzuj, może herbata z melisą do śniadania?
@Rolnik 1 Źle mnie zrozumiałeś ja zwyczajnie śmieję się z Twojego głupiego pomysłu. Czym Ty mi zagrażasz? Kto Twój chory pomysł ma niby wysłuchać? Ha ha ha ha zejdź na ziemię. Rowie dobrze można wpaść na pomysł aby ubogiemu zabrać pomoc socjalna i dać bogatemu. Twój pomysł z fakturami jest chory bo ludzie różnie sprzedają swoje towary. Do drugie jeśli ktoś pracuje a ziemie obrobi to też sprzedaje swój towar z pola. Czy Ci się to podoba czy nie każdy co ma hektar jest rolnikiem i jakiś tam Rolnik 1 nic tutaj nie zmieni. Dolicz jeszcze moja wypłatę i zysk ziemi to zobaczymy czy nie wyjdzie więcej niż nie jeden bamber na kredytach ha ha ha ha ha ha ha ha Rolnik to rolnik gamoniu a każdy ma prawo zostać kim chce. A Ty zakładaj już pampersa ha ha ha ha ha ha
Większość opluwaczy propozycji Rolnika sama przyznaje że nie utrzymuje się z tak małego gospodarstwa więc w czym problem? A no w tym że takie małe gospodarstwo mają po to by płacić KRUS czy to za żonę czy siebie (pracując na czarno) albo mieć działalność i płacić "podwójny KRUS" zamiast ZUS-u. Znam wiele przypadków z rodziny i sąsiedztwa gdzie ziemię ma się dla KRUSU (małżeństwo posiadające sklep spożywczy na wiosce, mąż taksówkarz żona sklep z ciuchami, praca na budowie itd.). Są też i małe gospodarstwa 10-15ha w których pracują emeryci a dzieci tylko figurują i pracują często na czarno - jednak w tych gospodarstwach się coś dzieje a nie ma się ziemi dla przykrywki :). Niestety przyszły takie czasy że nie da się wyżyć z takiego gospodarstwa. Moi rodzice mieli 10 ha i starczyło na dzieci i życie dziś ja mam 5x więcej i ledwo idzie ze wszystkim wydolić.
rolnik roślinny Tego dużego rolnika też powinni dać na ZuS. Niech płaci i skamli co miesiąc że nie ma z czego zapłacić. Nie do wiary jak duże bambry się obesrały bo już nie mają sposoby wyciągnąć ziemi za tanie pieniądze i bez kredytu. Tylko kolejny sznur na szyję a pętla się zaciska. Wcale mi was nie żal ha ha ha ha ha
cz. 2
Poprawa efektywności energetycznej budynków państwowych i prywatnych” oznacza większy nacisk na panele fotowoltaiczne, które mają dostarczać energii pochodzącej ze światła słonecznego. Ma to obniżyć zużycie prądu. Problem w tym, że kwestią czasu jest, aż rząd opodatkuje również to rozwiązanie.
„Inteligentny transport” to w praktyce rozwiązania służące inwigilacji kierowców, m.in. obowiązkowy lokalizator zsynchronizowany z GPS, który na bieżąco będzie analizował, czy kierowca nie przekracza prędkości, a jeśli to uczyni, prześle dane do systemu, który automatycznie wystawi mandat i wyśle go na adres kierowcy. Inne rozwiązanie to gromadzenie wszystkich danych dotyczących kierowców, np. wyglądu ich samochodów. Naprzeciw temu rozwiązaniu wychodzą nowe przepisy zobowiązujące diagnostę do fotografowania samochodu podczas przeglądu i umieszczania zdjęć w systemie. Dzięki temu państwo będzie wiedzieć, czy w chwili przeglądu nie mieliśmy np. porysowanego auta.
„Szybkie usługi szerokopasmowe”, w tym 5G, to z kolei obowiązek implementacji systemu internetowego zdolnego do jeszcze większej inwigilacji. 5G wymaga instalacji większej liczby nadajników wrażliwych na absorpcję danych z otoczenia…
Z kolei cyfryzacja to przeniesienie do internetu wielu usług dziś realizowanych „ręcznie”. Cyfryzacja służby zdrowia oznacza ni mniej, ni więcej tylko wprowadzenie możliwości realizowania niektórych usług (np. zapisywanie się do lekarza) przez internet, przy pomocy profili zaufanych. Ubocznym tego skutkiem jest stworzenie systemu informatycznego gromadzącego dane na temat zdrowia obywateli. Inaczej mówiąc: w bazie odnotowana zostanie każda informacja na temat każdej czynności medycznej realizowanej przez każdą osobę, w tym wyniki badań, przeprowadzone operacje itp. To zaś oznacza, że państwo, czyli każdy urzędnik, będzie miało dostęp do takich informacji. Będzie to więc inwigilacja na niespotykaną dotąd skalę.
Inaczej mówiąc: zalecenia te to nieformalny nacisk na realizowanie lewackich pomysłów. Im bardziej państwo zobowiąże się je realizować, tym większe szanse, że uzyska akceptację eurokratów dla swojego wniosku.
Ale to nie wszystko. 750 miliardów euro to kwota, której w budżecie Unii Europejskiej… nie ma. Komisja musi te pieniądze pożyczyć i najprawdopodobniej zdobędzie je w lichwiarskich instytucjach międzynarodowych (typu Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju).
Komentarz dziennikarza Leszka
Fundusz Odbudowy czyli zdrada i miska ryżu.
Fundusz Odbudowy ziści marzenie Mateusza Morawieckiego o Polakach, którzy będą "zapierdalać za miskę ryżu".
Wiceminister Kraska pochwalił się w Polsat News, że rząd złożył w Komisji Europejskiej wniosek o przyznanie środków w związku z Funduszem Odbudowy. Teoretycznie w ten sposób ma zdobyć pieniądze na odbudowę gospodarki zrujnowanej przez pandemię korona wirusa. W praktyce: Polska zubożeje i straci resztki suwerenności.
Wstępne kalkulacje dotyczące Funduszu Odbudowy Komisja Europejska przedstawiła we wrześniu 2020 roku. Wynikało z nich, że w Brukseli wyasygnowane zostaną specjalne pieniądze w celu wsparcia gospodarek w tych krajach, w których korona wirus dokonał spustoszenia. Łącznie jest to kwota 750 miliardów euro a więc rekordowa, która została podzielona na część dotacji (390 mld euro) oraz pożyczek (360 mld). Najwięcej z tej puli przypaść ma Hiszpanii (43,5 miliarda euro) oraz Włochom (44,7 mld euro), a więc krajom, które – według brukselskich urzędników – najbardziej ucierpiały. Polska ma otrzymać z tego 18,9 miliarda euro, a więc nieco ponad 40% tego, co dostanie Hiszpania.
Zagadką jest metodologia badań. Nie jest bowiem jasne, na jakiej podstawie urzędnicy uznali, że akurat te dwa kraje najbardziej ucierpiały. Czy miarą jest liczba zgonów z powodu korona wirusa? Jeśli tak, to jest ona fałszywa, bowiem nie uwzględnia tych, którzy zmarli z powodu chorób współistniejących. Jeśli głównym kryterium jest liczba bankrutujących przedsiębiorstw, to też jest to sprawa naginana, bowiem wiarygodnych takich statystyk nie ma. Pozostaje więc zagadką to, na jakich przesłankach oparli eurokraci miejsca na liście państw „najbardziej dotkniętych” korona wirusa. Inaczej mówiąc: Hiszpanie i Włosi, którzy zamknęli swoje gospodarki i oduczali ludzi pracować, zostaną nagrodzeni. Polacy, którzy z determinacją dawali sobie radę, mają zostać ukarani. Jest to więc, typowe dla euro socjalistów stawianie na głowie ekonomii i sprawiedliwości. Zaradny przedsiębiorca ma być karany i szykanowany.
Komisja „zachęca” bowiem państwa członkowskie, aby w swoich planach uwzględniały tzw. obszary flagowe, czyli czyste technologie, wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii, poprawę efektywności energetycznej budynków państwowych i prywatnych, inteligentny transport, wprowadzenie szybkich usług szerokopasmowych, w tym sieci światłowodowych i 5G, cyfryzację administracji publicznej i usług, w tym systemów sądownictwa i opieki zdrowotnej.
Przełóżmy to zatem na język ludzki. „Zalecenia” nie są formalnymi wymogami, a zatem ich spełnienie nie jest obowiązkowe. Jest to jednak zawoalowana forma nacisku na państwa, by wnioski składały zgodnie z nieszczęsnymi „zaleceniami”, aby bardziej podobały się urzędnikom rozpatrującym ich projekty. Spełnienie tych „zaleceń” daje projektowi większe szanse na akceptację, niespełnienie ich zmniejsza te szanse, choć formalnie nie może być przyczyną ich odrzucenia.
Czyste technologie to te, które, według unijnych biurokratów, pomagają chronić środowisko. Są to więc np. samochody elektryczne. W ramach „czystości technologii” państwo ma zobowiązać się do walki z tym, co szkodzi planecie, a więc np. z silnikami wysokoprężnymi, z zakładami emitującymi duże ilości gazów. W praktyce oznacza to podatki na olej napędowy oraz zamykanie kopalń węglowych, które dostarczają surowca niezbędnego do produkcji prądu. Osobną tego konsekwencją jest wzrost cen prądu (widoczny na rachunkach), co właśnie obserwujemy.
Komentarze