Drodzy państwo. W ogrodzie nie używam śor. Jednakże tylko jeżyny oparły się szkodnikom. Nie miałam nic z gruszek, wiśni, czereśni, jabłek i śliw. Te owoce nawet nie zdążyły dojrzeć, a już zostały zjedzone przez gąsienice, owady i inne. Dodam, że to zwykły przydomowy ogród, nie sad. Proszę pozwolić konsumentom decydować, czy wolą jeść żywność zabezpieczoną chemią z zachowaną karencją ,czy nic nie jeść. Przecież są karencje, jest zasada stukrotności w normach, czyli jedynie przekroczenie normy o 100 razy, nie sto procent , może nam zaszkodzić.
od iluś lat na działce stosuję wywary z roślin, które negatywnie działają na szkodniki, np. wrotycz pospolity, pokrzywa, natomiast z chorobami na drzewach walczę sekatorem usuwając gałęzie z objawami chorób;
jeszcze jedno: od co najmniej 6 lat (w tym roku niestety nie) dwukrotnie pryskam wszystko łącznie z glebą efektywnymi mikroorganizmami, które przywróciły mi równowagę biologiczną, lecz przez pierwsze 2-3 lata miałem problem z kretami bowiem ziemia/gleba stała się żyzna, a krety zyskały nowe żerowisko;
warto więc wrócić do starych sprawdzonych metod walki z chorobami i szkodnikami, a do zwalczania chwastów zastosować ekologiczny środek: dziabkol 150cm (dziabka o długości trzonka 150 cm);
pozdrawiam
Komentarze