W Czechach jakoś radzą sobie z ASF lepiej... widocznie rzeczywiście chcą z tym walczyć, a nie robić coś zupełnie przeciwnego i pod pretekstem walki z ASF jedynie wybijać dziki (żeby nie płacić rolnikom odszkodowań za szkody w uprawach), w rzeczywistości rozwlekając w ten sposób chorobę. W Czechach po wykryciu chorego przypadku wyznaczana jest strefa zarażenia, na której wprowadza się zakaz polowań, i rzeczywisty odstrzał sanitarny z zachowaniem wszelkich środków sanitarnych, a u nas odwrotnie... hurrra wszyscy na dziki, wybić w całym kraju..., pies biorący udział w polowaniu ma styczność z zabitą zwierzyną, myśliwy wlecze ją do samochodu po lesie, a przecież nie wie, czy zabity dzik nie był zarażony... W każdym razie po kilku latach działań podejmowanych przez Czechów i u nas łatwo porównać efekty...
Komentarze