bankowiec mówi-składaj wniosek...fajnie,dobra,wpłacam sprzedającemu 20% czyli tyle ile jest potrzebne do uzyskania kredytu,podpisujemy jakąś umowinę,że w ciągu,powiedzmy 3 miesięcy zamkniemy temat(przecież przyznanie kredytu to kwestia kilku dni) i gitara,czekam.Przecież pieniądze na dopłaty do kredytów są do końca 2013 roku.I tu zaczynają się schody...kredyt mam przyznany a kasy z agencji nie ma,chociaż spełniłem wszystkie warunki.Sytuacja była by jasna gdyby jakiś pacjent z wiejskiej powiedział-kredytów preferencyjnych NIET.A tak zostaje komercha a może pozwać do sądu za nie wywiązanie się z umów?Przecież ze swojej strony wszystkie warunki spełniłem, a teoretycznie kredyty są...przecież to gorsze niż dziki zachód...
Jak ktoś może czekać...
Procedura z preferencyjnymi była taka: najpierw wygraj przetarg, a potem pogadamy o kredycie. Delikwent, który zapłacił wadium i ma termin podpisania umowy notarialnej jest pod ścianą! Bank zrobi z nim wszystko, co zechce. A możliwości ma spore....
Na przykład oprocentowanie: rozporządzenie z zeszłego roku reguluje wprawdzie oprocentowanie kredytu, ale pozostawia banksterom wolną rękę w kształtowaniu prowizji. Więc pewien bank (notabene prawie monopolista jeśli idzie o limity) zaczął dokładać COROCZNĄ PROWIZJĘ, początkowo 1%, obecnie 1,75%. Czym to się różni od zwiększonego oprocentowania? Albo zabezpieczenia - można zażądac dowolnego poziomu, w moim przypadku było to ok. 300% wartości kredytu.
Dla mnie oczekiwanie na limity skończyło się zakupem na kredyt komercyjny, na fatalnych warunkach, przy pełnym dyktacie Banku - wiedzieli, ze mam "umoczone" wadium i termin nieprzesuwalny.
Dziękuję szanownym panom ministrom Kalembie i Rostowskiemu. Cała zadyma z preferencyjnymi tylko napełnia kiesę banksterom i ułatwia im zerowanie na rolnikach.
a mi w banku powiedzieli ze nie ma bo to prze ta aferę ze zwrotem 80 mln euro za błędy w weryfikacji gospodarstw niskotowarowych, i mądy tusk wstrzymał 300 mln zl zeby w razie co mieć z czego oddac tak ze trzeba bedzie blokady organizowac
Sejmowa Komisja Rolnictwa powinna zbadać kwestia dofinansowań spółki Lirpol będącej współwłasnością Pezesa Dolnośląskiej Izby Rolniczej oraz Prezesa tej spółki obecnego zastępce Dyrektora Dolnośląskiej Izby Rolniczej i rzecznika PSL Dolny Śląsk. Ile tam wpadło kasy. Niech tą spółkę skontrolują.
Komentarze