Sprzedali za grosze zakłady,banki a teraz posprzedawają nam naszą polską ziemię i po Ojczyżnie.Będziemy niewolnikami we własnej Ojczyznie.Tak Wałęsa z Janem Pawłem i starszymi bracmi w wierze zafundowali czwarty rozbiór Rzeczypospolitej a Kaczynskiemu marzy się IV Rzeczypospolita chyba na Marsie
Rabobank sprzeda BGŻ BNP Paribas za 4,2 mld zł
http://biznes.interia.pl/gieldy/news/rabobank-sprzeda-bgz-bnp-paribas-za-42-mld-zl,1971147
od lat mówię, że polak powinien być w polskich bankach spółdzielczych takich jak SGB i banki zrzeszające, a teraz będą wszyscy lamentować, że nic nie mamy polskiego, a BGŻ spekuluje ceny żywca, zboża itp.
od kilku już lat inicjuję powołanie partii ziemiańskiej, do której wstąpienie powinno się zaproponować wszystkim rolnikom prowadzącym gospodarstwa towarowe. W obecnych warunkach są to - w zależności od regionu kraju - gospodarstwa powyżej 50 ha.
Wówczas powstałaby silna organizacja producentów rolnych dbająca o interesy tej grupy społeczno-zawodowej. Budowano by jednocześnie etos polskiego rolnika, którego nam brakuje.
Żadna z obecnych partii politycznych nie reprezentuje rolników.
Cudzoziemcom można byłoby zagwarantować prawo wieloletnich dzierżaw (np. do 50 lat) bez możliwości nabywania na własność.
Inne kraje UE potrafiły sobie z tym problemem poradzić. Dlaczego w Polsce nie można? Ile stracimy ziemi, tyle utracimy niepodległości. Dzisiaj jednak postaw patriotycznych jest w społeczeństwie już bardzo mało, o czym świadczą fakty sprzedaży ziemi funduszom i cudzoziemcom. Ziemię sprzedaje się tylko raz, a pieniądze, nawet największe, zawsze się rozejdą.
Fundusze, spółki ,prezesi,spółdzielnie, dlaczego kojarzy mi sie to z samowola prezesow i zarzadu oraz ofiarami z drugiej strony czyli po stronie udzialowcow i członków spółdzielni i spółek?
@baca56
Dlatego właśnie zamiast tworzyć nowe twory prawne należy zrobić porządek z naszymi politykami, z naszą sceną polityczną czy izbami. Dopóty z tym nie będzie porządku to i najlepsza ustawa o ustroju rolnym w niczym nam nie pomoże bo wyjdzie jak zawsze.
Ale co zrobić żeby rolnicy, ci mali i duzi współpracowali? Żeby pozbyli się PSL i stworzyli skuteczne lobby?
@Vader
To faktycznie nie jest proste, zwłaszcza dzisiaj. Bo czas od 2004 i spore środki z Unii na rolnictwo w tym czasie zostały w większości przeputane. A czas był bardziej sprzyjający niż dziś. Ale coś warto próbować robić. Wspomniałeś o definicji rolnika - trzeba stworzyć jakąś jedną sensowną, powiązaną z rzeczywistą pracą w gospodarstwie. Opartą o te 300 ha jako górna granica. I realizować to w praktyce. Wprowadzić też dolną granicę - nie rozmnażać socjalu.
Co do zakazu sprzedaży cudzoziemcom z UE który wygasa w 2016 - może warto powalczyć o jego przedłużenie. Polityk z jajami mógłby takie coś wytargować z Brukselą - ale tu rozbijamy się o tradycyjny deficyt takich polityków u nas, zwłaszcza jeśli mieliby walczyć o dobro polskiego rolnictwa a nie o własne interesy czy kariery.
Co do francuskiej SAFER, to nie znam bliższych szczegółów, poza tym że jest skuteczna... Ale tam rolnicy mają swoje autentyczne Chambres d'Agriculture, są zorganizowani, mają swoje kooperatywy, mają reprezentację polityczną, więc to działa. W Polsce mamy fasadowe Izby (PSL), ANR (PSL) i ARiMR (PSL), brak reprezentacji politycznej rolników (PSL), i tego cholernego ducha "układów", "załatwiactwa", nepotyzmu i korupcji (PSL!!!). No i kompletny brak poszanowania spraw wspólnych.
Ale i tak protesty w Zachodniopomorskim pokazały właściwy kierunek - jednak coś można.
Wczoraj czy przedwczoraj na tym portalu pojawiła się informacja o sprawie wyłudzenia dopłat przez kilkudziesięciu rolników, którzy brali kasę, choć obrabiał kto inny. Dlaczego dopiero teraz, pytam? Tu nic się przecież nie zmieniło - od lat są te same przepisy, tylko nie były egzekwowane. A praktyka jest stara i powszechna - ona przez te wszystkie lata pozwalała niezwiązanym z rolnictwem posiadaczom na bezstresowe (i bez pracy) realizowanie wyłudzanej unijnej renty gruntowej. A to blokowało przepływ ziemi na powiększanie realnych gospodarstw. Dalej - te wszystkie tłuste przekręciarskie platności do orzechów, łąk derkaczowych, do mielenia traw na dopłaty. To windowało ceny ziemi i niszczyło rolnictwo.
Dobrze, że podobno ma się to skończyć, ale nie do końca w to wierzę - raczej po cichu konstruowane są kolejne dobrze zakonspirowane furtki do konfitur dla swoich...
Rozumiem, że UE, pomna swoich problemów z górami masła czy mleka w proszku z lat 70-tych jest przeciwna bezpośredniemu dotowaniu produkcji. Ale co stoi na przeszkodzie, aby nie płacąc bezpośrednio do wielkości produkcji powiązać płatności do ha z jakimś minimum produkcyjnym? Chcesz dopłatę do łąki - to trzymaj pół krowy na hektarze albo pięć baranów.
"Płatności historyczne" powodują np. ze choć od pięciu lat hoduję bydło (największe stado w gminie), to nie mam ani złotówki płatności zwierzęcych, ale do dziś bierze je poprzedni właściciel stada. To ma być prorozwojowe?
Dalej - dopłaty do zakupów ziemi (częściowa spłata odsetek z funduszy publicznych). To była sprawa skandalicznie rozegrana. Od zeszłego roku pozostawiono bankom praktycznie wolną rękę w kształtowaniu kosztów takiego kredytu dla rolnika, cały czas dopłacając komercyjnym bankom z budżetu!
Nie mówiąc już o tym, że np. wskutek nieporozumień pomiędzy Kalembą i Rostowskim w II kwartale była niespodziewana "dziura" w finansowaniu - wpadłem w tą dziurę na jakieś 150 tys. w skali całego kredytu.
A może, po korzystnym wyroku Trybunału w sprawie tych dopłat pójść za ciosem, i spróbować przedłużyć dopuszczalność takiego wsparcia? Tak naprawdę cel takiego wsparcia - powiększanie gospodarstw do wielkości ekonomicznie rozsądnej - nie został w żadnym stopniu zrealizowany! Tu znowu rozbijamy się o brak polityków z jajami i ich wole polityczne... No i kompletny brak krajowej polityki rolnej.
Kierunek w którym jak się wydaje skręca taktyka przedwyborcza rządzacych polega na kupowaniu wiejskich głosów wyborczych za te resztki unijnych dotacji, które po "skutecznych" negocjacjach pozostały.
Socjalne wsparcie dla drobnych kosztem rozwojowych, konserwacja skansenu. Skłocanie "drobnych" z "bambrami", "wieśniaków" z "miastowymi" itd.
Przykro mi, @Vader, że nie dałem Ci konkretnej, skutecznej odpowiedzi na pytanie "jakie ograniczenia?"
Podsumowując ten nieco przydługi komentarz - odsunięcie od paśnika PSL i stworzenie od nowa politycznej reprezentacji rolników na wszystkich szczeblach - od gminy do sejmu - wydaje się być warunkiem podstawowym pozytywnych zmian w rolnictwie. Pozdrawiam.
@baca56
Na przykład jakie ograniczenia? Serio pytam. Według mnie to jest bardzo trudne. Możemy zrobić jak we Francji czyli komisja która bada obrót ziemią. Ale już coś podobnego mamy i jest to ANR która ma ustawowe narzędzia regulowania obrotu ziemią. A widzimy jak jest. Możemy stworzyć definicję rolnika i jemu tylko pozwolić na obrót ziemią. Ale jak ją stworzyć skoro rolnictwo w Polsce to mozaika a 3/4 gospodarstw jest do 5ha. Według mnie coś trzeba zrobić z Agencją, żeby wzięła się do roboty i musimy przeczekać okres tego bumu na ziemię.
Kupić ziemię po 100000 można, ale albo kupuje rolnik i się zadłuża, bo nielicznych stać tyle wyłożyć z kieszeni, albo biznes. Jeśli to rolnik to wiadomo kredyt łatwo wziąć, przy takiej kwocie i kilku lub kilkunastu ha uzbiera się duża suma, którą będzie trzeba oddać., a sytuacja na rynkach niepewna, zniesienie kwot mlecznych, zniesienie ceny minimalnej na buraki cukrowe, nie mówiąc o cenie zbóż i cenie żywca. Niejedno dobre gospodarstwo może tego nie przetrwać.
@Vader
Konstytucja jest najwyższej rangi aktem prawnym. Akty niższego rzędu (np. ustawy czy rozporządzenia) wydawane są po to, aby zapisy konstytucyjne realizować w praktyce.
W Konstytucji nie ma zakazu obrotu ziemią rolną - to ustawy i rozporządzenia powinny wprowadzić takie ograniczenia w obrocie, lub inne narzędzia jakie są konieczne, aby konstytucyjny cel był w praktyce osiągany. A tak się nie dzieje, czego skutki pokazuje komentowany artykuł.
prawo biznesu, ludzie sprzedają i ą zadowoleni ktoś musi być właścicielem skończmy z tym że ziemia tylko dla rolnika - sam nim jestem, w tym kraju musi powstać ustawa o dzierżawie ale nie tak jak obecnie, chłopi skaczą jak idioci dają czynsze nie wiadomo jakie a nieroby którym się nie chce robić na rak jednemu chłopu dadzą za rok innemu bo dał o 1dt zboża więcej i tak wygląda, podobnie ANR bez przerwy kombinacje umowa to umowa, musi być respektowana, w moim terenie działa na podobnych zasadach jak fundusze RABOBANK ale dzierżawy od nich są na 10 lub 20 lat z datą pewną i z czynszem pewnym i tak można gospodarzyć na dzierżawionej ziemi i jeżeli fundusze robią podobnie co prawda na krótszy okres to czemu ma tak nie być, tylko durni chłopi robią sztuczny dym z wysokością czynszów a później narzekanie oraz cenami zakupu, bańka rośnie a później to już tylko np fundusze stać na ziemie bo cena w jakimś regionie w imie "nie rzucim ziemi"dochodzi do obsurdów np 100tys za ha, także dalsze nabijanie się doprowadzi do jeszcze wyższych cen i zwykłych chłopów stać nie bedzie, a wtedy a to rząd winien, a to kto inny,ludzie troche rozsądku zakup ziemi to conajmniej 20 letnia perspektywa w jakże niepewnych czasach.
NIECH KUPUJĄ A BAŃKA SAMA PĘKNIE.GANT I JUTRZENKA INWESTOWALI W NIERUCHOMOŚCI A TERAZ BANKRUCI.PODOBNIE BĘDZIE Z ZIEMIĄ ROLNĄ ,DWA LATA TEGOROCZNYCH CEN I SAMI ODDADZĄ.
Komentarze