Chwila prawdy matactwo i dojenie chłopa.A sprawa jest prosta jak budowa cepa.Dopłaty obszarowe do działek rolnych dostaje użytkownik który się nimi zajmuje,uprawia.Dopłata ma rekompensować zakup paliwa,smarów,płynów,części do maszyn,nawozów,środków ochrony roślin,nasion,pasz,ubezpieczeń upraw,maszyn itp.zdarzeń losowych.Unia na to daje,a nie na pasożytniczy,hulaszczy tryb życia w mieście.W gospodarstwie rolnym małżonkowie powinni się wspomagać.Małżonek powinien umieć wykonywać prace małżonki,a małżonka prace małżonka.Tu nie ma miejsca na paniusie-panicze.To jest odpowiedzialna praca przy produkcji żywności.Przy takiej współpracy, małżonkowie nie muszą się obawiać że ich gospodarstwo popadnie w ruinę gdy które z nich przejdzie do wieczności.Proszę o sprawiedliwe orzeczenie.
dopłaty sa wsparciem do gospodarstwa, a nie dla osoby.,więc powinny faktycznie być dla osoby zostającej na gospodarstwie po rozwodzie / nie zawsze po rozwodzie dalej gospodarstwo prowadzi mężczyzna/ uznając inaczej tzn po 50% dopłat dla każdego współmałożonka,sądy /idąc tym tokiem rozumowania/ powinny dzielić wspólne np zarobki po 50% /a tego nie robią/.ciekawi mnie również orzecznictwo "w tym obszarze w pozostałych krajach unii , u nas powinno być tak samo lub podobnie.......:
Dopłaty są i powinny być do gospodrstwa, czyli powinna otrzymywac je osoba która faktycznie zajmuje sie gospodarstwem, inwestuje, produkuje, ponosi nakłady finansowe...
ale nasze państwo rzadzi sie swoimi często nielogicznymi zasadami...
Sedzia zapewne podjąłby rozsadna decyzję, gdyby to chodziło o oddanie przez niego połowy zarobionych pieniedzy...
Mąż pracuje,kupuje ropę,traci czas a żona w mieście mas połowę.Dopłaty nie są dochodem a przychodem w gospodarstwie.Niech przedstawi rachunki za paliwo,części,podatek itp a okaże się,że do tych dopłat dokłada i co żona zwróci koszty?
Trochę nie zrozumiała decyzja sądu, ale tylko trochę. Sama Unia Europejska nie wie za bardzo, czy płatności bezpośrednie są płatnościami historycznymi i nie powiązanymi z produkcją czy też nie. Czy są prawa do płatności czy ich nie ma. U nas nie ma praw i nie będzie, są w wielu krajach na zachodzie Europy. Jeśli spojrzymy na prawa..., to wtedy faktycznie połowa by się należała, prawa nabyte etc. Ale jak wspomniałem u nas ich nie ma, dlaczego, to już odrębna sprawa. Skoro nie ma, to ideą płatności bezpośrednich jest wsparcie tego kawałka ziemi i tej osoby, która go obrabia, orze, sieje etc. Przecież - wiem, że tak nie jest - dopłat nie bierze wydzierżawiający ziemię, tylko dzierżawca. Idąc dalej, oddzielną kwestią jest numer ewidencyjny gospodarstwa, prowadzenie go. Mężczyzna (w tym konkretnym przypadku) nie powinien dzielić się dopłatami bezpośrednimi z byłą żoną. Ciekawe, jak korzystali np. z modernizacji i kupili ciągnik. Idąc rozumowaniem SN, połowa jest żony????
Komentarze