"Faktycznie, doszło do zmniejszenia wydatków w dopłatach do oprocentowania kredytów " - powiedziała p. dyrektor Szelągowska. Dalej było o tym, że wynika to z niskiej stopy redyskonta i że w żadnym wypadku " nie oznacza to, że rolnicy otrzymują mniej kredytów. Jeśli są zainteresowani, to banki ich udzielają." I jeszcze informacja o "3 proc., które zapłaci rolnik".
Z przykrością muszę wytknąć Pani Dyrektor kłamstwo, a nawet dwa.
Kupowałem w 2012 ziemię, z założenia za kredyt preferencyjny.
Kiedy przyszło do finalizowania transakcji (II kwartał) okazało się, że kredytu preferencyjnego nie ma, bo Ministerstwo Finansów nie przekazało środków na ten cel.
W oparciu o "papiery" przygotowane pod kredyt preferencyjny bank zaproponował mi "na szybko" kredyt komercyjny. Byłem pod ścianą - musiałem skorzystać z tej oferty nie do odrzucenia.
Pan Minister Rolnictwa na początku roku mówił, że pieniędzy na kredyty preferencyjne jest mnóstwo, na poczatku II kwartału poinformował, że już koniec, i że więcej nie będzie, po czym w trzecim kwartale jakieś środki znowu się znalazły...
Informacja o 3% które płaci rolnik jest nieprawdziwa o tyle, ze rozporządzeniem z września 2012 pozwolono bankom w praktyce dowolnie kształtować oprocentowanie płacone przez rolnika, pozostawiając bez zmian dopłaty z budżetu. Bank, w którym się kredytuję (duży bank, dysponujący większością limitów na kred. pref.) proponował oprocentowanie 3% + coroczna prowizja 1 - 1,75%, czyli razem 4 - 4,75%, podobne reguły obowiązywały w innych bankach, za wyjątkiem tych "łaskawych", które nie chciały dodatkowych "corocznych prowizji" - ale nie dysponowały limitem na te kredyty.
Nie jestem z pewnością jedynym rolnikiem, który wpadł w tą "dziurę" w II kwartale.
Skoro okazało się, że sporo środków na ten cel zostało, to może warto naprawić krzywdy wyrządzone rolnikom i dopłacić nam te procenty różnicy pomiędzy kredytem preferencyjnym, na który słusznie liczyliśmy a komercyjnym, z którego w wyniku pokrętnych działań Ministerstw musieliśmy skorzystać? Rozporządzenie w tej sprawie zmieści się na jednej stronie, sprawny prawnik napisze je w dwa dni. Minister podpisując miałby szansę odzyskać trochę wiarygodności w oczach rolników jako człowiek, który potrafi przyznać się i naprawiać własne błędy. To jak będzie Panie Ministrze?
Komentarze