Izbom Rolniczym wcale nie zależy na frekwencji w wyborach. Chodzi tylko o to żeby przyszła garstka "swoich" i wybrała "swoich". Skąd taki wniosek? Tylko dwie Izby (wielkopolska i dolnośląska) dopuściły do udziału w przebiegu głosowania tzw. "mężów zaufania" czyli niezależnych obserwatorów. Pozostałe Izby jak widać obawiają się transparentności głosowania...
Mnie ciekawi czy Pan Szmulewicz zapłacił za klecznik z własnych pieniędzy czy też samorządowych. Bo klęczy przy ministrze stale.
W mojej wsi jest 38 głosujących, znam 16, 8 zajmuje się produkcją. Czy niska frekwencja nie przeszkadza izbie? Przecież to źle świadczy o samorządzie i jego działaniach.
Czy nie można powiązać rolnika aktywnego z "frekwencja " do izb? Nie głosujesz, nie jesteś aktywny, nie pobierasz dopłat?
Komentarze