nie ma się, co dziwić, że kupujemy używany sprzęt. ważne, że nie był zbyt zajechany, ja na ten sezon okazyjnie kupiłem ciągnik, ponaprawiałem, co trzeba, sprawdziłem mu filtry, potem odmalowałem ładnie profesjonalną farbą z http://jotun.olicondelta.pl/ i służy jak nowy albo i lepiej!!
No przecież nowy traktor niemiecki rolnik musi kupić a do nas podrzucić używkę. Jesteśmy i będziemy śmietnikiem Europy. Jak do Unii przyjmą Ukrainę to pocieszcie się, że te śmieci dalej do nich pojadą. Ale wtedy zasypią nas tanim zbożem i kukurydzą. A polski rolnik będzie wypoczywał i brał dopłatę za ugorowanie. ALE wspaniała perspektywa ...
A ja rok temu kupiłem Claasa Ariona 530 z przebiegiem 1600 motogodzin za mniej niż połowę wartości nowego. Śmigam z pola na pole, leje tylko ropę i mam radochę, że zaoszczędzone w ten sposób ponad 150 tys. zł. wciąż oświetla moją kieszeń a nie jakiegoś pazernego dealera.
Elektronika nie jest tak straszna dopóty, dopóki działa. :) Kupno używanego ciągnika niesie za sobą pewne ryzyko, że trzeba będzie wyłożyć pieniądze na remont i w efekcie w gospodarstwie pozostanie pięcioletni ciągnik, za który nabywca zapłacił tyle, co za nowy.
To prawda, że część rolników wybiera używane maszyny ze względu na naszpikowanie nowych maszyn elektroniką i przede wszystkim systemami oczyszczania spalin, takimi jak SCR, DPF, EGR...
Faktem jest też, że na rynku pojawia się sporo 5-6 letnich maszyn, które ludzie kupili z dotacji, a teraz mogą się już ich pozbyć. Często takie ciągniki mają niewielkie przebiegi, a cena to na przykład 60 proc. nowego. Mamy więc okazję kupić niewysłużony sprzęt za przyzwoite pieniądze. Oczywiście sprzęt już nie będzie na gwarancji, ale przy małych przebiegach raczej nie powinno się coś dziać
Przecież każdy rozsądny domyśli się, że wszystkie lub prawie wszystkie dopłaty przekazywane ze starych krajów Unii Polsce wrócą do tych krajów w postaci zysków ze sprzedaży sprzętu rolniczego. Wielbicieli zagranicznych maszyn nie brakuje, za to brakuje krajowych dobrych maszyn, które można byłoby kupić.
Nowy PROW i ceny sprzętu w górę.
Niestety ceny płodów w dół i problemy ze sprzedażą (Rosja).
Paliwo tanieje i za rok dwa płody rolne też potanieją i tym bardziej nie będzie się opłacało brać nowego.
Poza tym w nowych ciągnikach są takie cuda jak DPF/FAP/EGR a to się szybciej psuje niż w starszym ciągniku którego idzie kupić bez dofinansowania.
Rolnik policzy czy wziąć nowy z dofinansowaniem na kredyt i wekslem w ARiMR czy używkę+ciut kredytu. Przecież teraz jest wysprzedawany ostatni PROW (mogę swój traktor sprzedać i widzę że trochę osób tak robi).
@dronn zapomniales o infalicji. obecnie mamy wiekszy socjalizm (doplaty, modernizacje, wysokie podatki, ingerencja panstwa w ceny produktow itp.) niz za socjalimu (tzw, komuny) a wmawia sie nam ze panuje "kapitalizm". paradoks normalnie...
Pochwalisz się marką i modelem swojej maszyny? W 2014 roku Zetor Major z ładowaczem czołowym kosztował 100 tys. netto, teraz kosztuje tyle samo, ale bez ładowacza. Tak się zarabia na frajerach (jak to określił pewien minister).
Komentarze