No proszę, nawet kompletny głąb (i intelektualna bida), taki jak jojo potrafi pisać. Chciałbyś mieć 50 ha ? Przecież ty się nadajesz wyłącznie na parobka z taką postawą.
Wszystko sprzedaję bez umowy z 50 ha, w bardzo dobrych cenach. Tylko frajerzy uprawiają pszenicę i rzepak. Jest cała masa dochodowych upraw, ale nie dla jełopów...
Mirro, aktualnie do celów dowodowych (na wypadek sporu) obowiązuje forma pisemna umowy na kwotę pow. 2 tysięcy zł. Punkty skupu - dla gospodarki - są działalnością marginalną . Podobnie targowiska (z prosiakami, cielakami , zbożem, narzędziami , itp.) niezależnie od ich funkcji gospodarczych i zaopatrzenia ludności . Tu nie chodzi o wiadro jagód czy 100 kg malin z działalności hobbystycznej (uzupełniającej budżet domowy) , takich ilości dyrektywy nie obejmują i dla polskich producentów nie mają znaczenia . Tu chodzi o produkcję towarową na rynek (uwaga; rynek to nie targowisko chociaż wielu ludzi tych pojęć nie rozróżnia) np. 40 TIRów żywca drobiowego na rok albo 100 tysięcy kg mleka albo 25 ton pszenicy czy choćby kilka ton wiśni.
Pomysł jest zajebisty, Powiedzcie to małym plantatorom maliny czy innych owoców miękkich sprzedających przez punkty skupu a nie bezpośrednio do przetwórni. Takich są tysiące.
Autor artykułu preferuje umowy dostawy, a nie kontraktacji sugerując, ze dla rolnika są lepsze. Otóż, w umowie kontraktacji musi być określona cena sprzedaży . Autor odwołujke się do pazerności rolnika i powiada, ze cena może być - w dacie sprzedaży niekorzystna, np. gdy jest nieurodzaj i sugeruje , że rolnik poniesie stratę. Umowa dostawy odwołuje się do cen porównywalnych u innych podmiotów i tu jest kompletny gnój bo wszystkie podmioty skupowe mają niemal identyczne (zazwyczaj) niskie ceny (różnica pomiędzy województwami np. na zboża wynika z kosztów transportu do portu). O pomoc rządu we wprowadzeniu przepisów w zakresie kontraktacji bezskutecznie walczył m.in. Legger ( wbrew stanowisku Krajowej Rady Izb Rolnczych , z Ardanowskim na czele. Ardanowski ? Pierwszy Prezes KRIR , który był zakutym solidarnościowcem , a teraz tylko trochę mądrzejszym PISowcem).
Dlaczego na buraki mogą być umowy kontraktacyjne , czasem na rzepak , a dlaczego nie mogą być na mleko ? Ano bo mleko produkuje więcej hołoty niż przedsiębiorców i nie jest w stanie się porozumieć (jak to u pospólstwa bywa) .
Komentarze