Prawdopodobnie źle zrozumiałeś zdanie "Może się to skończyć rewolucją, jeśli dobrowolnie banda podobnych Trampowi "biznesmenów" nie będzie się dzielić." użyte przeze mnie wcześniej. To "dzielenie się", według mnie, ma polegać nie na rozdawaniu tego, co oni mają (filantropii pożal się Boże) tylko na tym, aby wycena pracy (wytworów) innych, tych pracujących "na" i "dla" biznesu, korporacji, pracodawców itp. odbywała się według tych samych zasad i kryteriów, jakimi wycenia się ich własną pracę (wytwory). I z poszanowaniem godności, prawa do życia osobistego i prywatności, poglądów i czego tam jeszcze. Tymczasem stoi to na głowie. Na przykład: wielkie sieci handlowe toczą ze sobą bój na niskie ceny. W znacznej części nie robią tego jednak kosztem własnym, lecz swoich dostawców. Ci zaś, by przeżyć, godzą się na to, choć zjeżdżają po równi pochyłej. Do czego to zmierza? Nie sądzę, żeby ktokolwiek z decydentów tych organizacji zaprzątał sobie głowę skutkami takich działań. Liczy się tylko zysk własny i swoich akcjonariuszy. W razie czego mamy lepszą (zasobniejszą) pozycję wyjściową w razie dziejowej zawieruchy. I k..wa często mają rację, bo rewolucyjny gniew wali na oślep i własnych dzieci też nie oszczędza. Oby wystarczyło ludziom mądrości by do takiej zawieruchy nie dopuścić.
@djp po części trzeba przyznać Ci rację, bo trzymanie pieniędzy "w skarpecie" to nie jest dobry pomysł. Z drugiej strony wspomniana przez Ciebie konsumpcja dóbr przez banki. W idealnym systemie rolnik powinien jechać do fabryki o której dowiedział się od znajomego (pominięcie wydatków marketingowych) i tam kupić maszynę/nawozy itd. Wtedy przez skrócenie łańcucha (pominięcie dealerów i pośredników) obie strony miałyby korzyść.
@djp akurat ja bolszewikom nie holduje, uwazam, ze rzad nie powinien wogole sie wtracac w sprawy moje czy sasiada czy Twoje, a to ze w usa zwieksza sie roznica miedzy bogatymi i biednymi jest wina demokratow i calej banksterki (urzednik w lapke dostanie, a bank sie bogaci czyims nieszczesciem). w Polsce mamy postkomunizm, spoleczenstwo jest rozdarte, rzadzacy maja w (...) Polakow i zajmuja sie sprawami sasiadow, mamy poglebiajacy sie socjalizm i byc moze czeka nas druga grecja. byc moze, ze zle Cie zrozumialem, ale uwazam, ze zabawa w robin hooda nie jest dobra. takie dzialanie powoduje, ze "biedni" nie chca pracowac (bo po co, jak panstwo daje), bezrobocie sie poglebia, pracujacy zarabiaja dla niepracujacych i jest ogolna bieda itp...
No widzisz @ajato, jednak niewiele rozumiesz. Oskarżasz mnie o bolszewizm gdy, wydaje się, sam mu hołdujesz. Uważasz, że rząd i UE winne są obecnej sytuacji, czyli według Ciebie co powinny zrobić? Ingerować w rynek? Ręcznie nim sterować, czy też zwiększać redystrybucję (wzrost podatków, dokładanie biedniejszym, osłony socjalne, 500+, 2000+ itd.)? Ja natomiast odwołuję się do czystego mechanizmu rynkowego, którego częścią jest zrozumienie przez "bogatych", że doprowadzenie większości społeczeństwa do stanu posiadania ledwie umożliwiającego przeżycie od 1-go do 1-go jest prostą drogą do ich własnego upadku, w drodze ograniczenia rynku zbytu. To mniej więcej tak, jakby doprowadzić ludzi do stanu, w którym potrzebują miskę ryżu dziennie, butów wykonanych z bambusa, jakiegoś odzienia raz na trzy lata i niczego więcej (z braku funduszy). Jak w takim kraju robić biznes? Jeśli tego zrozumienia nie będzie, wcześniej czy później wybuchnie rewolucja albo rządy zaczną majstrowanie (co też nic dobrego nie wróży). Jednym z głównych powodów tego, że „jednych stać, a innych nie” jest giełda i część banków – miejsca, w których robi się pieniądze z niczego i jednocześnie doprowadza ludzi, rządy, przedsiębiorstwa do upadku, ograbiając je z pieniędzy w majestacie prawa. Jak wyobrażasz sobie ingerencję jakiegokolwiek rządu w ten mechanizm bez zgody całej reszty świata? USA po kryzysie 2008 roku próbowała i …. dołożyła bankom z publicznych pieniędzy, wywołując skutek odwrotny od zamierzonego – banki i giełda dalej się bawią, a ludzie zubożeli. W USA około 7% społeczeństwa (jakieś 250 000 ludzi) ma około 60% dóbr tego kraju i ta nierówność narasta od około 50 lat. W Rosji osiągnęła stan krytyczny: około 1000 ludzi ma 60% dóbr tego kraju. Takimi nierównościami może poszczycić się tylko dyktatura. Chcesz żyć w takich warunkach, czy też już jesteś jednym z oligarchów? Jeszcze raz apeluję – poczytaj trochę więcej o tym, co się na świecie dzieje.
@djp jesli bogatsi ludzie od ciebie maja oddawac ci kase, bo tak, no to spoko, nie mam wiecej pytan... Akurat trudna sutuacja na rynku produktow i maszyn nie jest wina "prywaciorzy" tylko (nie)rzadu aktualnego i poprzednich tez, ale rowniez w znacznej mierze przez eurokolchoz
I może masz rację @Kotlet. Ale to nie o to chodzi, by sprzęt był niezniszczalny, ale o to, by było nas stać go utrzymać. W innym przypadku Ty nie będziesz kupował nowego ciągnika, a pracownicy, co go produkują, nie kupią Twojego zboża, mleka czy żywca. Ten świat opiera się na rotacji pieniądza i dopóki ktoś nie próbuje zatrzymać go u siebie kosztem innych (na przykład poprzez zmuszanie do obniżenia cen przez dostawców po to, by zatrzymać wzrost cen, przy jednoczesnym zachowaniu własnego zarobku), póty się wszystko kręci. Od lat jest z tym problem. Coraz mniej ludzi ma coraz więcej pieniędzy. Może się to skończyć rewolucją, jeśli dobrowolnie banda podobnych Trampowi "biznesmenów" nie będzie się dzielić. Jak powiedział Mahatma Gandhi - "Ziemia wystarczy dla wszystkich ludzi, ale jest jej za mało dla jednego chciwca".
Komentarze