Projekty ustawy antyodorowej (przeciwko uciążliwości zapachowej) były - w przeszłości - procedowane ale ich wprowadzenie byłoby zbyt kosztowane dla konsumentów i dlatego upadły. Po pierwsze ; zbliżenie budownictwa mieszkalnego do budynków produkcyjnych nie może obciążać producentów zwierząt (likwidacja ferm z rejonu ścisłej zabudowy ) musiałoby się wiazać z odszkodowaniami z budżetu gmin.
Po drugie; tanie działki - pod oborami, kurnikami - spowodowały rozwój budownictwa mieszkaniowego i naturalne dążenie ich właścicieli do podniesienia wartości tych nieruchomości (stąd doniesienia do gmin, sanepidów, inspektorów ochr. środowiska) ,
Po trzecie; tylko poprawnie prowadzone obory(fermy) zabezpieczają otoczenie przed uciążliwymi zapachami (na mojej fermie - mieszkanie - przylega do budynku produkcyjnego (zaproszeni goście nigdy nie sygnalizują uciążliwości , natomiast mieszkańcy bloku (odległość 114 m od ściany budynku) sygnalizowali takie zjawisko w czasie upałów gdy 60 krotna wymiana powietrza w kurniku /na godzinę dochodziła do okien budynków (stąd na okres lipca i sierpnia był planowany początek produkcji ).
Po piąte; uciążliwość chowu bydła na określonego rodzaju paszach - "daje" , no "daje" aż cholery można dostać. Np. w Holandii - śmierdzi cały kraj.
Co na przyszłość ? Budowa ferm - przez rolników - na terenach oddalonych od zabudowy . Trzeba zawczasu myśleć o zakupie (lub wyznaczeniu) odpowiednich działek . Produkcja w środku wsi musi zakończyć się niepowodzeniem.
Tośmy sobie z Rolniczką wyjaśnili kwestie smrodu, naprawdę ja to wszystko wiem. Wiem, czym je karmię i wiem jaki jest tego efekt. Każde gó...no śmierdzi tak czy inaczej, ale to nie powód, żeby dobijać ludzi którzy prowadzą gospodarstwo rodzinne i z tego żyją. Powtarzam jeszcze raz jastem przeciwny fermom przemysłowym w nieodpowiednich lokalizacjach, ale wpisy o zamkniętych oknach, wymiotach przez świński smród to sobie daruj. Równie dobrze mogę powiedzieć, że mój sąsiad kiedyś trzymał bydło i też nie mogłem normalnie funkcjonować. Gratuluje bezodorowej hodowli zwierzęcej i niech każde z nas zajmie się swoją pracą.
Rolniku z Dolnego Śląska od moich krów nie śmierdzi, uwierz mi nie śmierdzi dalej jak moja posesja, chyba, że w czasie rozwożenia po polu, ale to wszędzie śmierdzi i krótko. Przejedź drogą przez moją wieś i nie poczujesz krów. Ja twoje świnie bym poczuła tylko nie wiem w jakiej odległości od budynku. Odór świński jest dużo gorszy niż krowi, bo świnie są karmione pokarmem roślinno-mięsnym (mączki kostne) zresztą sama kiedyś chowałam świnie to wiem co mówię.
Dlaczego fermy nazywają rolnictwem - przecież to przemysł. Podkreślam jeszcze raz przemysł. Tłumaczenia jakoby to był chów korporacyjny są bez sensu. To jest przemysł.
Rozumiem, że u Rolniczki obornik nie paruje, nie śmierdzi - wszystko pachnie perfumami.
Mam chlewnię, trzymam w niej około 600 prosiąt, do wagi 35 - 38 kg. Przerabiałem petycję, skargi, wyzwiska od sąsiadów którym chmiel uderzył do głowy. Dotyczyło to też mojej rodziny łącznie z dziećmi. Najbardziej zajadli w tym są ci którzy jakiś czas temu zrezygnowali ze zwierząt, bo się nie opłaca, bo nie ma komu robić. W tej chwili w dość sporej wsi jestem sam z produkcją zwierzęcą. Tak jak ktoś napisał, lepiej ściągnąć z zagranicy, a u nas na wsi to ciągle wczasy, po co pracować pójdę po zasiłki itp. Sąsiad jęczy, że zboże już prawie wyprzedał, siano którym handluje również się kończy a do nowego daleko. Na zdanie wstaw z 50 świń, lub parę opasów zawsze jakiś grosz wpadnie - powiedział, że chyba mnie poj.....ło, bo kto przy tym będzie robił.
Więc Rolniczko skoro posiadasz bydło to jednak powąchaj ich obornik, on na pewno też śmierdzi!. A tak dla jasności nie jestem za fermami przemysłowymi, i sam wraz z żoną zajmujemy się gospodarstwem.
Putin to mogło być z 8 lat temu, już nie pamiętam. Na szczęście się skończyło, a rolniczką jestem z tym, że hoduję krowy w dobrze wentylowanej oborze i nie zasmradzam całej okolicy jak mój sąsiad, gdy wywalał obornik gdzie popadnie dookoła swojego budynku i potem z tego para leciała.
Rolniczko ni kupy trzyma się twoje gadanie a końcówka bije wszystko -czasami brało mnie na wymioty po ciepłym deszczu nawet jak byłam na dworze przez chwilę- . Wniosek taki żeś nie rolnik a propo to primy nie ma już od około 8 lat .
W Chobielinie wzniesc takowy obiekt. niechaj tam Sikorski ma obcy kapitał pod nosem :D Z Gazety Wyborczej też cuchnie jak z kurnika, i mimo wszystko pozostali mieszkańcy muszą znosić Michnika gadzinówkę :D
Ja nie jestem przeciwko budowie czegokolwiek. Sama buduję oborę na 110 DJP, nawet 1 sąsiad się nie sprzeciwił, bo to faktycznie maleństwo w porównaniu z tym co nam grozi, a mianowicie budowa kurników lu chlewni na 11 ha w odległości 800 metrów od jednej wsi i ze 400 od drugiej. I przeciwko temu się sprzeciwiam. Owszem niech wolno będzie budować, ale tylko takie budynki, gdzie sama rodzina obrobi, a nie sztab wynajętych pracowników. Jestem za nowoczesnymi budynkami, ale nie fermami w stylu amerykańskim. Natężenie smrodu robi wielką różnicę i nie da się do tego przyzwyczaić. Parę lat temu sąsiad chował świnie dla Primy, całe lato zamknięte okna, zero grilowania i czasami brało mnie na wymioty po ciepłym deszczu nawet jak byłam na dworze przez chwilę. Dodam, ze ta chlewnia była 100 metrów ode mnie.
Ja też nie jestem przeciwniczką, ale ferma indyków o wielkości powyżej 2000 DJP w odległości 80 metrów ( to nie pomyłka dokładnie 80m) od budynków mieszkalnych to lekka przesada. Niestety inwestor, który chce rozbudować fermę nie widzi problemu. Jego zdaniem wszelkie uciążliwości to tylko moje subiektywne odczucie.
nic nie budowac ,chyba ze kościoły.Nie pracować,tylko wypoczywać .Non stop chodzic po zapomogi i zasiłki,bo się należy. Wszystko przywozić zza granicy.Niech głupki za granica budują i pracują.
Proszę się zająć najpierw budowaniu domow jednorodzinych najczęściej miastowych na gruntach 1 2 3 klasy . Zabetonujeciw 1/3 polskiej wsi , chcialo sie miasta to do miasta , mnie osobiście kurniki nie przeszkadzają to zwykła inhalacja kwestia przyzwyczajenia .
Budowa domków rodzinnych na terenach wiejskich produkcyjnych rolniczo to jest ok ale budowa chlewni jest be my u nas w kraju nie możemy siać gmo ale miliony ton mogą być importowane i skarmiane u nas w kraju , a propo RDOŚ to rolniczko kochana to chyba nie miałaś do czynienia bo ja tak , po czterech latach papierologi protestów aby wybudować za wioską chlewnie wybudowałem aby wynieść się ze starych budynków . Ale sąsiedzi woleli byś może abym wyremontował stare a na pewno chcieli abym podupadł jak oni .
Czy budowa domków jednorodzinnych na terenach rolniczych jest ok? Chore schematy - w indywidualnym wykonaniu gospodarstwa rodzinnego nie będzie można nic wybudować bo gmin nie będzie stać na robienie planów i tym samym wesprzemy import GMO - zaimportujemy mięsko z Kanady, Brazylii, Argentyny i tak się najemy, że aż naszym dzieciom bokiem wyjdzie!!!
Komentarze