Soja, w pierwszym roku - była. W drugim - z ziarna z tego zbioru -gó..no. A dalej , to deszcz wypłukał , a to wyschła, a to wyległa. A pszenica jak się należy .
Słoneczko świeci pierwszy dzień Nowego Roku zapowiada się dobrze.
Wszystkiego dobrego na caaały długi pracowity .....2017 .oby w zdrowiu.
Co by nikomu nie zabrakło oleju........jeśli używa....... sojowego też.
Czyli jeśli się nie mylę to jest coś podobnego do kokosa? Na zimno też jest sztywny, ale akurat na chleb go nie stosuję ;)
U mnie jest ledwo -0,5. A na piecu 38. ;)
Na spacer się nie wybieram, bo te huki są niemożliwe. Do miasta 7 km tylko i to robi swoje. Niech to się już skończy. Mam dość.
Ale chociaż dwuznaczne towarzystwo się nam rozeszło. :D
Rzepak rzepakowy ..ma zupełnie inny rzepaczany zapach ...to novum co dostałam ...jest czymś zupełnie innym, nie do uwierzenia, że jary jest tak skrajnie pozytywny.
Można go jeść jak grecy oliwę ....:)....z miseczki z prostym chlebem. Dzisiaj na spokojnie doświadczałam....on pachnie ...latem.
Pogoda fajna na spacer... mały minusik termiczny (rano było -3 teraz nie chce mi się lecieć ...tak tak ..na :) piecu zobaczyć......... chrupie pod nogami ale fajnie ... śnieżku tu i tam punktowo gdzie południowe słoneczko nie rozpuściło...
Wczoraj chłopaki ...orali....
Przed wypiciem ..w głowie już łomot ...albo to te hukowe petardy na horyzoncie ...albo uśpione zaziębienie domaga się grzańca.....nie daj Panie, żeby po zimnych bąblach jeszcze gardło dało się we znaki.....:):)
Idę dołożyć klocka ekologicznego .....i z prędkością rozchodzenia się...ciepła....... życzę......
Może jeszcze tu zajrzę .....
Dostałam na Święta prawdziwy olej robiony jak wiek temu.... z rzepaku jarego .....REWELACJA...kulinarna....polecam.
Na drugiej stronie artykułu napisane jest..."stworzenie wirtualnego magazynu "...mnie się to stwierdzenie kojarzy z tekstem "bujanie" w obłokach.
Potem wymienione są ot tak zainteresowane województwa (czyli nikt) a nie konkretni nabywcy....znowu iluzja.
Jakby co mam pod ręką w sumie z wiaderko szampana...... mogę po znajomości naczynko napełnić.....coby ręka przy makijażu nie drżała... i oka nie wybić.
Najpierw trzeba żegnać ten trudny dla mnie też 2016....tzw topienie smutków.....potem się zobaczy.....
Z tym raczkowaniem to pewnie masz rację, nie zaprzeczę. ;)
Obecny trend na uprawę soi też moim zdaniem jest przereklamowany. Komuś musi zależeć na tym, żeby się chłopstwo za to wzięło i żeby ich kosztem mieć zysk. Bo żeby rolnik miał zysk, to musi raczej kombinować w kierunku mniej popularnym i przede wszystkim nie polecanym przez rząd i ważne łby tego kraju. Na soi więcej zarobi nasiennictwo albo zakłady chemiczne, ale nie rolnicy. Chociaż niejeden pewnie da się skusić.
Moje doświadczenie z siewem soi przeprowadzone było, pewnie w czasie kiedy rozpocząłeś raczkować kolego M..i..:) .
Soja była siana w okresie kiedy w sklepach brakowało mięska ze świnek a zakłady przetwórcze szukały co włożyć do słoików ...siew tej rośliny był stricte pod nowe (....:) innowacyjne działanie)..produkt był gotowany i zalewany pomidorami.....( nazwałabym to soja po bretońsku z białkiem bez mięsa:).
W jednym roku soja wyrwana była ręcznie i zebrana kombajnem z cienkich wałków... jak to wyschnie mało tego co w sumie urosło...obszar był mały ok 1ha więc dało radę. Przetwórnia zapłaciła przyzwoicie jak za warzywa.
Ale dwa kolejne lata już na większym areale rozminęły się z pogodą......i z przetwórnią.....choć produkt był kontraktowany ....
Prawda jest, że ugotowana i zmielona soja domieszana do mięsa robi z niego 2x tyle kotletów bez zmiany smaku...(smaczne doświadczenia, ze stanu wojennego).
Wybór padł na tą roślinę ..była silna propaganda "sukcesu"....złapaliśmy się na .... mało ton z ha ...za porównywalny dochód....niestety tylko w jednym roku...
Podobnie było z kuku ale ta dała rade się obronić ...to był ten sam czas doświadczeń.
Pozdrawiam.
U mnie ma dzisiaj być.... WIELEBNY...... z wizytą dusz-pasterką ......zawsze odwiedza przed zmrokiem..... bo to moje miejsce na ziemi ......:) gdzie....:):) diabeł mówi dobranoc...a jak księżyc wschodzi czarownice podrywają się do lotu ....(albo "po....")
Duży kubek grzańca chyba mi pomógł .....:) wielebny może nie rozniesie grypy po wsi.....
A soi to nie siejcie ...doświadczenie jej nie pomoże. W tym roku w moim rejonie od żniw do zimy non stop padało....nie byłoby szans na jej zebranie ...lekko wilgotna ( plus tłusta) otacza się w kombajnowym kurzu , niczym tego nie wyczyścisz.....dojrzewa za późno jak na nasz klimat, strąki osadzone za nisko (szkoda kombajnem drzeć ziemi)....suszarnia potrzebna prawie zawsze.....
Soja to taka piramida finansowa....nasiona drogie musisz kupić...a dalej ratuj się sam. Ci "pierwsi" produkują ziarno na handel.....kolejni nie mają co z tym zrobić...a wysuszone źle nie kiełkuje ....kółko graniaste.
@Ojcze wielebny,
Papieżem nie jestem, to nie mam szans jej dogodzić. Przynajmniej nie w taki sposób, jak niektórzy niżej piszący myślą. Ja też dzieci mam już dość i nie to mi w głowie. Warto próbować dogodzić merytorycznie, pracować nad doznaniami konwersacyjnymi...
Dziękuję za miłą i przyjemną rozmowę.
Liczę na jej ciąg dalszy, może na forum?
Oczywiście nie namawiam. Nalegam! ;)
I naprawdę spróbuj z małym szkiełkiem, szybko robi się wygodniejsze.
Żeby nie zanudzać... Liczę na kolejne "spotkanie". Wybór miejsca zostawiam Tobie, daj mi tylko znać, a będę trzymać stolik i kawę w gotowości.
Zdrowiej mi szybko. ;)
Pozdrawiam.
Komentarze