Bo nie o jakąkolwiek pomoc tu chodzi, tylko o skłócenie ludzi ze sobą (ten dostał, a ja nie mam). Piękne "public relations" zostaje w głowach telewidzów, a w budżecie zostaje żywa gotówka na "premie świąteczne" i nie tylko dla urzędników wszelkiej maści za ich "ciężką pracę" (którą sami sobie wymyślają motywując tym samym istnienie swoich stanowisk).
W Szczecinku odesłano mnie z kwitkiem bo nikt nie zgłasza , a to a tamto . Teraz pomimo opisu z PZU lipa nic zero . Komisja wpadła w maju !!! jak wszystko posiane !!!! Paranoja
Kraj sam se pomagaj !!! A w mediach jacy rolnicy są uprzywilejowani!! ile kasy dostali darmozjady !!!
Komisja z gminy Elbląg przyjechała oszacować straty nie byli na polu gdyż mieli zbyt mało czasu. Wpisali hektary które im poliśmy miałem wszystko do przesiania, oni też tak stwierdzili. Po pewnym czasie docierają protokoły do mnie jak i sąsiadów. szkody w uprawie 25% Nikt na to nie zwracał uwagi a teraz dzięki nim nie dostaniemy odszkodowań. Panie które były w komisji są już na emeryturze.
A co mają powiedzieć ci co mieli 50 ha wymarzniętego rzepaku i 50 % straty oraz jedną działkę w innej gminie z 1 ha bez szkody w rzepaku. Średnia szkoda łącznie z uprawy poniżej 50 % i bez pomocy - paranoja.
Hipokryzja czy brak logiki ?
Z powodu wymarznięcia z 20 ha pszenicy 19 ha zaorano i przesiano.
Strata plonu naliczona przez komisję 47% - procent strat plonu w całym gospodarstwie 47 %.
Pomoc nie przysługiwała bo poniżej 50 %. Natomiast u sąsiada z 2 ha pszenicy przesiano 2 ha , 10 ha pszenżyta nie wymagało przesiewania. Strata plonu pszenicy 50 % , procent strat w całym gospodarstwie - 9 %. Pomoc przysługuje bo pszenica w całości wymarzła.
Pytam - gdzie tu logika ? Oczywiście nic sobie do zarzucenia rządzący nie mają !!!
a u nas protokoły do poprawki. Pracownik ODRu szacuje szkodę marzec-kwiecień pytajac o pola ze szkodami+pow.całego gospodarstwa. Do dopłat składasz wniosek a teraz korekta protokołu o te działki które nie wymarzły lub nie były obsiane.
Lekki cyrk - zgodzicie się ;)
Paranoja z pomocą klęskową trwa kolejny rok....jest jeszcze sprawa ubezpieczenia upraw, gdzie wg rozporządzenia pomoc w kwocie podstawowej- 400 zl, przysługuje do ha , jeżeli uprawy były ubezpieczone w dniu wystapienia szkody. Co będzie z gospodarstwami, które zawierały ubezpieczenie upraw np. w kwietniu a mialy szkody powstałe w wyniku wymarźnięć? Czy otrzymają pomoc w 50% ? Jeżeli chodzi o ubezpieczenie upraw w 2017 roku to dopiero będzie zamieszanie.Mówi się o 65% dopłat z budżetu, ale to tylko wielka ściema, bo nikt nie otrzyma 65% dopłty, jeżeli nie ubezpieczy upraw od całego pakietu ....dziesięciu ryzyk np. lawiny ! Przy jednym ryzyku wychodzi dopłata ok. 20% a składka będzie o kilkadziesiąt procent wyższa niż w tym roku.....Mamy dobre zmiany.
W szkole mowiło sie ze jak masz problem idz do ministra rolnictwa on na pewno go rozwiaze.Kaźdy rozumial sugestie ze sam masz rozwiazac swoj kłopot. HIPOKRYZJA Rzadów to norma..w mediach glosza swoje a robia swoje. Nikt nie wezmie na siebie rekompensat za interes pod chmurka.. ryzyko ponosi siewca. A napisane jest bedziesz oral ziemie kamienista a ona bedzie Ci rodzic osty i kąkole..
W 2015 roku na skutek uderzenia pioruna spłonęła stodoła wraz z oborą. Nikt się nie interesował tym faktem, żadnej komisji, budynek był ubezpieczony, jestem w trakcie odbudowy, czy mogę liczyć na jakąś pomoc z tego programu, czy to tylko moncenie ludzią w głowie ze niby coś się robi....
Najbardziej bulwersujące jest jednak to, że po wystąpieniu klęski (u mnie gradobicie) wójtowie, na wniosek wojewody, powołali komisje szacujące szkody w sytuacji, gdy nie było wiadomo do czego ten wniosek ma służyć. W tamtym czasie (koniec czerwca) wojewoda lubelski ogłosił, że pomocy nie będzie. Więc w dokumencie, który miał służyć jedynie do "statystycznego" oszacowania strat zgłosiłem tylko uszkodzone uprawy rolne nie uwzględniając w nim zniszczonego sadu przydomowego, ogródka, tunelu foliowego oraz innych upraw, które uszkodzone nie były. Potem okazało się, że dokument ma dużo poważniejszą wagę. Szacuje on straty w ujęciu kwotowym i procentowym w stosunku do ostatnich 3 lat i uwzględnia także straty w budynkach choć w momencie sporządzania dokumentu nie były znane pełne koszty odtworzenia stanu poprzedniego (prace trwały). Okazało się jednak, że ten dokument jest najważniejszy. I zaczęła się jazda z jego poprawianiem, bo z nieznanych mi przyczyn musiał on zawierać dane zgodne z wnioskiem o dopłaty. Czyli wielkość gospodarstwa musiała być równa powierzchni strat. Więc żeby się zgadzało trzeba była wpisywać, że strata wynosiła 0% bo nie można było wpisać, że jakakolwiek dodatkowa strata się pojawiła. Trzeba było posłuchać jakie k...wy i c..je leciały, gdy wielu rolników z mojej okolicy musiało dymać pomiędzy urzędem gminy a urzędem wojewódzkim po 50-60 km w jedną stronę, aby doprowadzić do ładu i zgodności treść tego dokumentu.
Komentarze