W willi u weterynarza bieda aż piszczy.Tydzień kawioru nie jedzą,żeby sobie suwa kupić!!!
Przyjechał do mnie kuzyn na wieś z Warszawy z pieskiem.No i ten miejski piesek coś chyba zjadł na podwórku,bo sie zatruł.Pojechaliśmy do weterynarza a ten wywiad z kuzynem robi:"Gdzie pan mieszka,pana zawód,sytuacja rodzinna,miejsce pracy". Zamiast psa ratować to ustalał na ile szarpnąć jelenia co z pieskiem ze stolycy przyjechał
to nie weterynarze jada do gospodarstwa pisac swiadectwo tylko trzeba samemu dojechac do lecznicy, bo weterynarzom sie nie oplaca, swin tych rzekomo badanych w 99 procentach nawet nie widza. Taka jest prawda, trzeba samemu jechac do weterynarza, bo u nas nikt nie przyjedzie. Te swiadectwa to pic na wode fotomontarz i wyciaganie kasy od rolnika, zobaczcie po ile sa dzis swinie i jeszcze wyzywic musimy po drodze tylu darmozjadow....
Komentarze