Zrobione kiedyś 22 próbki na (azot) jednym polu to jedyny raczej niepowtarzalny w moim życiu eksperyment. Wiadomo ile kg azotu potrzebuje roślina na wytworzenie plonu. Założenie praktyka-wsypać tyle żeby ziemia nie była po sezonie uboższa. Sprowadza się do tego że np. 1dt rzepaku to 5-6kg azotu, więc gdy planujemy 4t sypiemy powiedzmy 200 kg azotu. I gleba zostaje nam "taka sama ". Dla rolnika badanie pH, poziom dostępnego fosforu, potasu, magnezu i ich wysoka równowaga daje plon in plus tego co założyliśmy nazwę to z" wysypanego azotu". Badanie "trzymanie" azotu w glebie nie daje na wprost przełożenia ekonomicznego dla rolnika. Założenie wartości (z tabelek 30-50-60) jest wystarczające. No może kiedyś jedna próbka dla zaspokojenia ciekawości, ale wpływu to na plon nie ma praktycznie, nie podasz nie zbierasz, rolnik wie jaki miał przedplon, co zebrał poprzedniego roku. Przy nadprodukcji obornika (tych coraz mniej) ma raczej tylko znaczenie robienie prób, przy nawożeniu mineralnym dla mnie niekonieczny wydatek. Sypiąc raczej każdy rolnik trzyma się za portfel nie robi nic na wiwat.
Czy ktoś wierzy, że na podstawie pobranych próbek gleby z 3 odwiertów można zrobić reprezentatywne badanie to się bardzo myli. Potrzeba kilka z każdej głębokości, i dopiero uśrednione świeże próby do laboratorium, podobnie jak w przypadku standardowych badań na makroskładniki. O kosztach takiego badania nikt nie wspomina.
Komentarze