Umowy kontraktacyjne powinny być po pierwsze ustandaryzowane: Czyli mamy wzór w ustawie lub rozporządzeniu, drukujemy i podpisujemy. Nie będzie tam miejsca na niedozwolone klauzule czy teksty małym druczkiem. Po drugie: Jak zrywamy kontrakty lub nie możemy go wykonać - to powinno być także w ustawie/rozporządzeniu. Żeby nie było chaosu- Zarówno zakupujący jak i sprzedający może w pewnym momencie nie być w stanie zrealizować kontraktu ( Bankructwo/ klęska żywiołowa itd.). Czy stosujemy przepisy kodeksu cywilnego wprost , czy tworzymy jakieś prawo szczegółowe- regulamin postępowania?. Dobrze by było zrobić jednak jeden regulamin zgodny z kodeksem cywilnym. Kary umowne zarówno dla nie wykonującego kontraktu nabywcy jak i sprzedawcy płodów rolnych. Płatności - jak regulowane czy po dostawie , jak długo po dostawie, czy przed dostawą . Jest umowa - kontrakt i jest umowa kontraktacyjna : dwie odrębne rzeczy. Mogą się mylić. Żeby to "wypaliło" to w pierwszym roku sugeruję zrobić to dla zbóż, a w następnych latach dla reszty żywności. Po pierwszym roku będzie wiadomo, co poszło nie tak, jak ulepszyć system itd.
@xyz - Nie mogą być obowiązkowe, ponieważ Polska jest krajem o gospodarce rynkowej i panuje w Polsce swoboda zawierania umów. Dobrze byłoby stworzyć ubezpieczenie dla rolników na wypadek suszy , powodzi , itd. - Tu widzę rolę państwa, stworzony system ubezpieczeń wzajemnych z minimalną biurokracją. Żeby nie było afery - zarobki biura jawne. Rolnicy , którzy nie mogą się ubezpieczyć od strat ponieważ żaden zakład im nie oferuje takiego ubezpieczenia mogliby ubezpieczyć się w takim TUW państwowym. Aby nie było nadużyć - Karencja. Słynna była sprawa poszkodowanych "paprykarzy" wiele lat temu - kiedy nie mogli się ubezpieczyć, bo nie było na rynku takiej oferty.
Dobrze by było zachęcić rolników do tego zinstytucjonalizowanego kontraktacyjnego sposobu produkcji poprzez utworzenie centralnego funduszu który byłby trochę podobny do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Składki opłacałby zakład przetwórczy. Według mnie 1 % od wartości kontraktu netto wystarczy. Jak działałby ten fundusz: Bankrutuje jakaś firma przetwórcza - rolnicy dostarczyli towar, ale nie mają wpłat pieniędzy, nie czekają na komornika, syndyka , tylko fundusz im wypłaca należne pieniądze. Żeby nie dochodziło do "przekrętów", wszystko musi mieć pokrycie w rachunkach i podatkach. Niestety zawsze może dojść do jakichś niedozwolonych wyłudzeń i specjalnych bankructw aby rozbić fundusz. Więc fundusz musiałby mieć możliwość wglądu w każdym czasie ile rolnicy dostarczają na bieżąco towaru, żeby nie było tak że rolnik, który ma 3 ha, w ciągu roku dostarczył upadłemu elewatorowi 100 tysięcy ton zboża.
No i żeby pogrzebać już całkiem biednego chłopa,to co niektórzy związkowcy chcą wprowadzenia obowiązkowych umów kontraktacyjnych podpisywanych najpóźniej do końca marca i zakazie sprzedaży plonów poza nimi.Rolnik ma być jasnowidzem i już na wiosnę ma dokładnie określić się z ilością i jakością plonów i do tego znaleźć wiarygodnego przetwórcę.
to bardzo dobra sprawa , umowa może być tak sporzadzona ,że będzie przysłowiowy " wilk syty i owca cała" , przykładem może byc umowa z KSC na buraki cukrowe . nie należy sie bać , chętnie podpisze umowy np na zboża
Urzędnik nie ma doświadczenia praktycznego i za chiny nie wymyśli odpowiedniego programu ratowania rolnictwa . Poza tym w kraju gdzie media są w celu niszczenia lokalnej produkcji i zrobienia czystego pola dla sponsorów z zewnątrz nie ma szans na rozwój polskiego rolnictwa. W kraju gdzie rolnicy są podzieleni a środki produkcji w obcych rekach jest na przegranej pozycji jak w koloniach afrykańskich
Szmulewicz i walkowski muszą odejść z izby rolniczej i inni przydupasy
To nie rolnicy tylko biznesmeni
Do ministra można mówić a on i tak nie słucha bo nie chce się narazić branzom
Zwłaszcza przetwornik mięsa itd
Trzy lata głupimi dzikami nie mogą sobie poradzić, a teraz uzdrowia rolnictwo bez własnego przetwórstwa i handlu _ smiechu warte. Średnio rozgarniety ministre w pół roku by z dziksmi zrobił pożadek, a dobrze kumaty w 3_4 moesace. A może to jakaś zmowa z tymi dzikami i z tą polityką rolną?😞😞🤕
Pamietam jak dziś, poczatek lat 90, 90 lub 91 rok protesty rolnicze w Polsce i na Podkarpaciu, też chyba przełom stycznia i lutego. Spotkanie protestujacych rolników z przedstawicielami wladzy województwa. Ten sam scenariusz podzial rolników na podstoliki, aby opracować program dla każdej branży. I CO I NIC PRZYSZŁA WIOSNA ROLNICY POJECHALI W POLE O PODSTOLIKACH WIĘKSZOŚĆ ZAPOMNISŁA I TAK TO ROLNICTWO JEST PONIEWIERANE DO DZISIAJ. A od czego są instytuty rolnicze, w tym instytut ekonomiki, od czego jest cała armia urzędników ministra rolnictwa, KOWRU, ODROW, ARIMR, TO ROLNICY MAJĄ OPRACOWYWAĆ STRATEGIĘ I SPOSOBY WYJŚCIA Z KRYZYSU W KTÓRY ZOSTALI WMANEWROWANI, A MOŻE POŚWIĘCENI DLA UKŁADÓW. Trzeba duzej mondrosci, jednosci i solidarnosci aby dumnie POWSTAĆ Z KOLAN🤔🤔🤔
Jak batiuszka Stalin nie chciał niczego załatwić, to powoływał Komisję do wypracowania wniosków. Zyskiwał czas, robił sobie reklamę życzliwego przywódcy i na końcu po miesiącach narad problem rozwiązywał poprzez powołanie następnej jeszcze liczniejszej Komisji.
Nie tędy droga.
Pan Prezydent olał sprawę ASF i nie chciał na jej temat rozmawiać z chłopami już dwa lata temu.
Istniejące organizacje rolnicze gardłowały też już dość i to bez skutku. Większość z nich została wmanewrowana w interesiki z władzą i zachowuje się tak, żeby nie odebrano im ochłapów. Najlepszym przykładem są posłowie którzy weszli do sejmu ze środowiska SRI.
Chłopi mają być wyłącznie wyzyskiwaną siłą roboczą, a frukta z ich pracy ma spijać kto inny. Temu służy dotychczasowa polityka rolna po 1998 r.
Gdyby miało się coś w tej materii zmienić, to jedyna ogólnokrajowa organizacja rolnicza jaką stanowi Izba powinna zostać przekształcona w organizację o kompetencjach decyzyjnych w kwestii zarządzania strukturami produkcyjnymi wsi w tym zasobami środowiska i środkami z budżetu.
Brak woli politycznej do zafundowania sobie przez rząd silnego partnera decydującego o losach wsi nie zwiastuje intencji do odmienienia losów polskiego chłopa.
Byłem dzisiaj w banku w BGZ , sam nie mam trzody ale się dowiedziałem że jak ktoś ma to praktycznie zero szans na jakikolwiek kredyt . świnie mają u nich ujemna wartość do oceny zdolnbości kredytowej...
a nie powiedzieli ilu rolników już przestaje spłacać kredyty ,mam znajomą notariuszkę ,,bum na przepisywanie i pozbywanie się majątków rolnych ,,sprzedają co mogą żeby komornik nic nie dostał ...
o to nie pytałem...chcę kupić kilka hektarow ... rozmowa była typu..."na szczęście nie ma Pan świn to będzie miał Pan zdolność kredytową"... "ale może kiedyś spojrzymy przychylnym okiem na hodowców trzody"... Na pytanbie o preferencyjne to odpowiedź - rozeszły się w godzinę góra dwie....
ASF ponad 4 lata ,,mieliście dużo czasu na rozmowy ,,a wykorzystaliście go tylko do tego żeby wykończyć Polską wieprzowinę ,,dzisiaj sprzedałem tuczniki ,,po 3,20 zł normalnie nóż w kieszeni się otwiera ,nie pokrywa to kosztów paszy,, a nie mówiąc już o kosztach produkcji ,,,kierunek- Warszawa ,,,,,
Komentarze