Skoro Andrzejek G. twierdzi że nie ma potrzeby regulować sprzedaży to na pewno jest taka potrzeba bo wtedy okaże się oficjalnie co, skąd jemy . Ktoś mógłby powiedzieć że np. wieprzowina jest w 100 % polska gdyż jest najtańsza na rynku a nas nie stać na drogą zachodnią a fakty są takie że świnki hodowane w tuczu nakładczym czy indywidualne wywożone są z PL a na to miejsce tym samym transportem przywożony jest chłam z Belgi/Barbadosu lub duński chłam karmiony rybami i mamy rzekomo promocje w markiecie . Nie tak dawno Niemcy protestowali że ich narodowe kiełbaski powinny być produkowane wyłącznie z niemieckich "schwaine" a zakłady w chwili szczerości przyznały że chętnie kupią "schwaine deutschland" ale w kraju nikt nie produkuje w takiej jakości jak te z PL więc muszą dodawać chociaż 20 % z importu bo stracą certyfikat na produkt tradycyjny gdyż nie utrzymają zakładanej jakości .
Jeśli kombinatorzy podmienią mięso to morze w papierach tak być że 20 % jest nie polskie ale realnie to już nie . Podobnie z cukrem który bije rekordy taniości ale tylko dla tego że wywożony jest do DDR by słodzić nim np. napoje ale izosacharoza która kupowana jest z importu wcale nie potaniała a właśnie tym słodzą napoje w PL o czym oficjalnie wiemy bo jak to mawiaja markiety " polski klient jest mniej wymagający" . W tym jest szkopuł że wykupywany jest tani ,dobry polski surowiec a za to mamy wciskany drogi zachodni substytut jedzenia a na granicy przeliczą że tylko 20 % procent jest z importu bo każdy liczy tylko wymianę a nie podmianę .
Komentarze