Trudno nie zgodzić się z bacą, minister ogłasza działania pod publiczkę niby coś robi ale efektów tego brak, do bolączek hodowcy dodam Dziki z ASF-em sieją pustoszenie a rolnik nawet nie może zainstalować armatki hukowej czy też petard bo jest zakaz płoszenia. Myśliwy poluje na dzika od wielkiego dzwona czyli jak ma pustą lodówkę i dodatkowo jest jeszcze pełnia. Susza daje nam w kość ale spróbuj wykopać staw lub studnię głębinową. koszt projektów i pozwoleń wyniesie tyle co wykopanie tego stawu. OSN w całym kraju to nóż w plecy dla resztki małych hodowców jacy jeszcze zostali, a dla rolnika kolejny bzdurny wymóg robienia planów nawozowych. Przy intensywnej produkcji napisze, że zakładam plon 20 ton pszenicy i dlatego dawka azotu to 500 kg w czystym składniku. Do tego dodam jeszcze szereg wymogów jak uprawnienia na kombajn, ładowarkę teleskopową, opryskiwacz itd. Niestety minister nie ma pomysłu jak odbiurokratyzować rolnictwo i zlikwidować przepisy, które tylko pozorują jakieś działanie a tak naprawdę służą do dojenia rolników. Także czekam na konkrety:
Moje typy to:
- Natura 2000 tylko na obszarach leśnych i wyłączonych z produkcji rolnej,
- zniesienie wymogu zbiorników dwupłaszczowych
- wyznaczenie konkretnych obszarów OSN gdzie faktycznie jest zagrożenie azotami
- handel rolniczy- bez rejestracji działalności rolnik może sprzedawać to co wyprodukuje na bazie produktów roślinnych i zwierzęcych z własnego gospodarstwa w swoim gospodarstwie.
- możliwość wykopania stawu o powierzchni do 1 ha na zgłoszenie,
- możliwość wywiercenia studni głębinowej na zgłoszenie,
- możliwość polowania na dziki na własnym terenie, możliwość odstąpienia tego prawa osobie z uprawnieniami myśliwego bez względu do jakiego koła należy. Jak rolnik decyduje się na taki wariant wówczas nie występuje o szkody w uprawach.
- zniesienie konieczności odnawiania uprawnień na opryskiwacz kombajn, ładowarka. (fikcja)
- zniesienie planów nawozowych (fikcja),
- dostosowanie nawożenia do warunków pogodowych a nie do sztywnych dat kalendarzowych,
- dopłaty dla TUZ tylko dla hodowców,
- dopłaty do faktycznych gruntów za które płacimy podatek a nie że agencja obcina z każdej działki po kila arów, bo granice naniesione na ortofotomapie to fikcja.
pewnie inni rolnicy dołożą swoje 3 grosze a minister wreszcie będzie mógł się wykazać, do wyborów zdąży jeszcze zapunktować prawdziwymi działaniami nie pozoranctwem.
Dzięki za wsparcie i uzupełnienie. Minister i tak nas nie usłyszy, szkoda tylko, że i użytkownicy forum słabo jakoś rezonują. Może za długie teksty piszemy?
Mam jeszcze chwilę, więc ciąg dalszy:
W moim ONW nic się nie zmieniło - nadal jest redukcja płatności powyżej 50 ha. Wsparcie mierzone na tak małą skalę produkcji, żeby nie miało to ekonomicznego sensu. Natomiast wprowadzono OSN w całym kraju - za kilka lat moje wiaty dla bydła będą nielegalne.
4,5 tysiąca gospodarstw sprzedających produkty przetworzone brzmi dumnie, dopóki nie zauważymy, że to 0,03% gospodarstw w Polsce, a uczciwiej licząc ok. 1% gospodarstw produkujących cokolwiek. Mamy "najlepsze przepisy w Europie" ale bezpośredni handel jest we Francji, Austrii, Bawarii - nie u nas. Sukces na miarę 1:27. "Minister opowiedział się za przywróceniem uboju zwierząt w małych ubojniach" - tylko najpierw trzeba te małe ubojnie odtworzyć, bo już dawno ich nie ma. Są, owszem, w Austrii i w Bawarii, ale np. w moim powiecie nie ma żadnej. Podobnie jak z mechanikami - właśnie umarł ostatni mechanior po byłym POMie, i nie ma kto naprawić nawet zwolnicy w starym Ursusie.
Następny temat - dilerka-kilerka i serwisy fabryczne sprzętu rolniczego. Zero kompetencji, fatalna dostępność i ceny z marżą czasem 300%, wszystko wsparte "ochroną własności intelektualnej". A może tak wziąć to za pysk, na przykład wprowadzając prawo że "każdy sprzedający sprzęt rolniczy w RP ma obowiązek udostępnić publicznie dane diagnostyczne, regulacyjne i naprawcze oferowanego sprzętu". Za trudne, prawda? Za mocny przeciwnik.
"- Przyszłość rolnictwa w górach (...) to cel ministerstwa, rządu, interes całego państwa polskiego". Zaczynałem gospodarzyć za Jaruzelskiego, ale starsi koledzy opowiadali o gierkowskich obietnicach "ustawy górskiej", o wprowadzeniu do produkcji Ursusa ciągnika górskiego itp. I tak jest do dzisiaj, po 1989 nasilenie górskiej narracji następuje przed wyborami, później cisza, zero działań.
"Nowatorska metoda" z chipami, które mają umożliwić śledzenie drogi befsztyka od pola do stołu. To jak, obecny system nie wystarcza? Każde zwierzę ma paszport i kolczyk. Chcecie chipować każdy befsztyk? Czy może ktoś ma apetyt na intratną produkcję i dystrybucję milionów chipów?
Od kilku ostatnich ministrów od rolnictwa słyszałem, że trzeba skończyć z "trwałymi nieużytkami zielonymi" wspieranymi tłustymi dotacjami (ponad milion hektarów w Polsce!!), Pan minister Ardanowski sporo mówił na ten temat - nie zmieniło się nic. Więc dalej mamy paradoks głodu ziemi u hodowców stawiających na rozwój - przy ogromnych powierzchniach "dopłatowych" faktycznych odłogów za miedzą.
Susza. Ubezpieczyć się nie można. Pastwiska nie odrastają. Najdalej za kilka dni zacznę skarmiać pasze przeznaczone na zimę - jest ich mało, plony siana w wyniku suchego kwietnia niższe średnio o 40%, im wyżej - tym gorzej. Ale nie ma suszy na moim terenie, nie ma suszy na UZ. W górach to głównie UZ i hodowla, uprawa nie ma sensu, ale tego się nawet nie monitoruje.
W końcu jadę belować.
..............................................................................................................
Miło by się słuchało Pana Ministra Ardanowskiego, gdyby nie skrzecząca rzeczywistość. "Wistość tych rzeczy jest nie z świata tego", Witkacy.
Ardanowski marnuje się na stołku ministra rolnictwa. Dla tak wybitnego bajkopisarza warto utworzyć Ministerstwo Literatury.
Tego się nie da czytać na spokojnie.
Minister proponuje " pomoc w promowaniu produktów górskich" - czyli kolejne akcje promocyjne, festiwale i festyny, duuużo kolorowych druków na kredowym papierze, jakieś konferencje. Jakąś kolejną radę (z synekurami) się powoła... Zaiste, wielka pomoc.
Zmniejszyć koszta - to zróbcie nareszcie jakieś drogi na wsi i do pola, bo od czasu jak Niemców wysiedlono w 1945 niewiele się zmieniło (chyba że na gorsze), to zorganizujcie odbiór plastikowych śmieci rolniczych, to zweryfikujcie nareszcie mapy ewidencyjne, to przeprowadźcie scalenia gruntów, odkręćcie po cichu wprowadzone złodziejstwo, jakim jest pozbawienie właścicieli wielu praw własności pod pretekstem ochrony przyrody (N2000 i inne). Skończcie z radosną twórczością legislacyjną utrudniającą pracę (mauser na paliwo nielegalny, przewóz i składowanie ponad 1000 kg saletry nielegalne wodopój dla bydła nielegalny itd).
Na razie kończę, jadę belować - ale wieczorem cdn.
Komentarze