Czyli też nie ma co liczyć na sprawiedliwość przy ekspertyzie agentów ubezpieczeniowych, którzy nadal będą zaniżać kwoty odszkodowań. Osobiście radzę się na to uczulić i rozważać w skrajnych przypadkach (kiedy chodzi o naprawdę duże, znaczące szkody) sprzedanie szkody firmom zajmującymi się doplatami do zaniżonych odszkodkowań, np. fundusz odszkodowań komunikacyjnych (program polisa plus).
Do autora
Pisząc należało by sprawdzić jaka jest możliwość ubezpieczenia od suszy!!!
Wyjaśniam
W wielu lokalizacjach nie ma opcji ubezpieczenia od skutków suszy lub stawki są bardzo bardzo wysokie
Druga sprawa to pseudo rolnicy
Jeśli nie ma zwierząt nie powinno być pomocy do użytków zielonych
Tym co pisza ze ,mieli po 7 t z ha to odszkodowania nie powinni brac mjalem zyto hybrydowe 4 ha oddalo po 3 tony na ziarno wydalem 1900 -360z doplata ziarno 12 ton z 4 ha poprostu bajka mam prawie 20 ha i jak jeszcze 1rok taki bedzie to powróz na szyje a kredyty same sie nie splacaja
Ja też mam dostać 500 zł do ha pomimo tego że zboża sypały w przedziale 7-9 ton z ha. Czyli średnia z suszowym wyjdzie ladnie ponad 8 ton. Tak trzymać.
Zanosi się, że w tym roku dostanę dopłatę do ha z tytułu suszy w wysokości 500zł bo zawarłem ubezpieczenie tylko na gradobicie w kwocie ok. 14zł/ha. Tak więc naciągam Państwo na kasę tak samo jak moi sąsiedzi w większości nawet za dużo nie uprawiający gleby, a tylko biorący dopłaty. System cały i dopłat do ha i ubezpieczeń upraw jest chory. Klęski wiadomo, że mogą się zdarzyć i to różne jak podtopienia, susze, huragany. Rolnicy w większości i tak się nie ubezpieczają bo brak skutecznych metod egzekwowania obowiązku tych ubezpieczeń, mimo że ustawa jasno to określa. Dlatego od wielu już lat propaguje pomysł wprowadzenia ogólnokrajowego ubezpieczenia od klęsk poprzez pobieranie z kwoty dopłat bezpośrednich np. równowartości 5 Euro z 1ha na potrzeby takiego zbiorowego ogólnokrajowego ubezpieczenia. Zebrana w skali kraju kwota pozwoliłaby w sposób ryczałtowy wypłacać rolnikom jakieś odszkodowania w miejscu ich wystąpienia przy płatnościach w roku następnym. Pozwoliłoby to również na zaoszczędzenie czasu i pieniędzy na bezsensowne tworzenie komisji i dokumentacji jak w tym roku suszowych w gminach.
Na szczęście nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia. Wolę sam decydować od jakiego ryzyka się ubezpieczam. W razie wystąpienia szkody wolę dostać odszkodowanie adekwatne do poniesionych strat i to w ciągu 30 dni a nie jakiś śmieszny ryczałt płacony w dopłatach...
Nie masz racji. Ja osobiści mam dosyć kopania się z ubezpieczycielami biegania po urzędach i wypełniania tony kwitów. A szacowania nigdy nie zrobi się uczciwie, bo trzeba by monitorować uprawę przez cały okres wegetacji. dlatego dość napychania kasy ubezpieczalniom, tylko ryczałt w dopłatach i wypłata jeśli zaistnieje klęska.
W tym roku była możliwość ubezpieczenia upraw ozimych od suszy w Concordia myślę spróbuję może się pojawić taką sam problem z susza ubezpieczyłem zboża ozime i przyszła susza zgłosiłem szkodę i tu się pojawia wielką furtka dla firmy ubezpieczeniowe to nie takie kategorie gleb itp wszelkie zbywanie aby nie zapłacić ,odwołanie tak sama odpowiedź nie należy się i już wszyscy co znam co ubezpieczyli nikt nie dostał na suszy zbogaciliła się firma ubezpieczeniowa kosztem rolnika,i państwa i ponieważ państwo dopłaca to nie ma sensu finansować oszustów .w
Nie upraw ozimych tylko zboża i rzepaku. Ubezpieczenia od suszy były zawsze nieopłacalne gdyż zawsze był problem z wyegzekwowaniem odszkodowania. Dlatego ja ubezpieczam tylko od gradu, ognia, ewentualnie ujemne skutki przezimowania, deszcz nawalny i wiatr...No i niestety nie wszystkie uprawy da się ubezpieczyć nawet bez dotacji.
Myślę że zakłady ubezpieczeniowe to ,,zbytek,,w relacjach rolnik rząd.po co oni są w tej sytuacji? wyłudzają pieniądze na składki( rolnik nie ma możliwości sprawdzić na jakiej podstawie jest naliczana skladka- tylko urząd może mieć i władzę i możliwości by zracjonalizować roszczenia ubezpieczyciela) .
Po drugie: wysokość ( w jednym z aspektów) jest zależna od ilości kupujących ( i tu zależność jest taką ,że im mniej kupujących tym zabezpieczenie jest droższe).
Dla rolnika oznacza to ZRÓŻNICOWANIE KOSZTÓW,z tendencją wzrostu ,przy dość stałych przychodach.
3: ubezpieczyciel to trzeci udziałowiec tak naprawdę w trójce likwidacji szkody ( rolnik- rząd- ubezpieczyciel),bo szkoda jest jedną ,po wydarzeniu się jest stała,i defakto jej koszty likwidacji też są stałe,a ubezpieczyciel narzuca swoje koszty do obsługi likwidacji ( spore koszty- które są jego zyskiem).pokrywa te koszty( szkody+ koszty likwidacji) rząd z kieszeni podatników ( czyli też rolników!!!) To absurd!!!
4- przenosząc i zmieniając sposób likwidacji szkody na stronę rząd-rolnik,wykluczamy ubezpieczyciela z układu razem z jego kosztami własnymi, więc kasa zostaje w budżecie,czyli rosną oszczędności, więc jest bodziec do zmniejszenia podatków!!!
Ubezpieczenia to niepotrzebne koszty w polityce interwencjonizmu rządu w gospodarce rolnej.
Rząd i tak musi interweniować w gospodarstwa rolne,bo produkcja żywności to aspekt strategiczny egzystencji każdego społeczeństwa,więc po co mnożyć niepotrzebmych pośredników, tylko drenują budżet i konta gospodarstw rolnych!!!
Poprawiam obliczenie i dziękuję za czujność. 650 717 tys. zł - 524 717 tys. zł to 125 000 tys. zł, czyli 125 mln. Tyle zostało na dopłaty do ha po suszy z dopłat do ubezpieczeń.
Komentarze