Wysokomleczne krowy wydzielają bowiem tak dużo energii cieplnej, że najlepsze warunki mają w oborach zimnych, umożliwiających odprowadzenie nadmiaru ciepła i wilgoci na zewnątrz budynku. Dlatego nowe obory mają zwykle otwartą kalenicę i możliwość sterowania dopływu powietrza poprzez ściany boczne. Bardzo często nie ma w ogóle tych ścian i zastępują je kurtyny, które można otwierać i zamykać zależnie od temperatury i wilgotności na zewnątrz i wewnątrz pomieszczenia.

We współczesnych oborach wprowadza się najczęściej utrzymanie wolnostanowiskowe krów, chociaż obory uwięziowe nadal mają wielu zwolenników. Zapewniają bowiem lepszą obserwację każdej krowy, a ponadto zapobiegają spadkom mleczności u krów z chorobami kończyn. Krowy takie mają bowiem utrudniony dostęp do paszy w oborach wolnostanowiskowych, a w oborach uwięziowych pasze mają podane do żłobu. Nie jest to sprawa błaha, gdyż choroby kończyn to jeden z największych problemów w chowie krów wysokomlecznych.

obora.jpg

Autor: E.L.

Opis: Obora w Knyszynie była pierwszą na Podlasiu, mającą pełne kurtyny zamiast ścian bocznych.

Z oborami uwięziowymi starego typu problem jest w tym, że są one zbyt wąskie i zbyt ciepłe, przez co nie można zapewnić sprawnego usuwania dwutlenku węgla, pary wodnej i ciepła. Dla współczesnych krów natomiast optymalna temperatura w oborze powinna być maksymalnie o 10 stopni wyższa lub niższa niż na zewnątrz. Termoneutralną temperaturą otoczenia dla krów są 4 st.C. Najlepszy komfort mają one natomiast przy temperaturach od 12 do 18 st.C. W takich warunkach krowy czują się najlepiej. Może to zapewnić tylko dobra wentylacja. Ale i to zaczyna już nie wystarczać, gdyż letnie upały, z jakimi mamy ostatnio do czynienia, stają się powodem stresu cieplnego u krów. Badania Instytutu Zootechniki w Balicach wykazały, że największym problemem w chowie krów nie jest niska temperatura, lecz wydajność mleczna w okresie letnim. Właściwego komfortu zwierzętom nie zapewniają wtedy nawet obory bez ścian i okien i konieczne jest ich wyposażenie w systemy wietrzące budynek i zraszające krowy.

Kurtyna w górę

Coraz większe koszty inwestycyjne przy budowie obór można zmniejszyć, rezygnując z pełnych ścian z oknami i zastępując je kurtynami. Sprawdziły się one w wielu regionach kraju, nawet tam, gdzie zimy bywają surowe, jak na Podlasiu. Mieczysław Lewkowicz, prezes ośrodka hodowli zarodowej w Knyszynie, właśnie na Podlasiu, przeżył już kilka ostrych zim w czasie pięcioletniego funkcjonowania obory na 250 krów, która zamiast ścian ma właśnie kurtyny. Dzisiaj nie żałuje tego wyboru. Przy wiatrach i spadkach temperatur kurtyny są rozwijane od dołu do góry na dowolną wysokość, aby osłonić krowy przed wiatrem i zapewnić dobrą wentylację.

Ściany boczne z kurtynami są wlotem albo wylotem powietrza, zależnie od kierunku wiatru. Aby utrzymać właściwą wentylację, kurtyny muszą być otwarte w pełni latem, umiarkowanie późną lub wczesną wiosną, a w małym stopniu – zimą. Otwieranie i zamykanie kurtyn może być sterowane ręcznie, półautomatycznie, z wykorzystaniem napędów elektrycznych albo w pełni automatycznie za pomocą termostatów, które mogą kontrolować do czterech stref w oborze.

Kurtyny muszą być wyposażone w odpowiednie zabezpieczenie przeciwwiatrowe, na przykład siatkę (dodatkowo chroniącą przed ptakami), liny i rury. System naciągów utrzymuje kurtyny w odpowiednim naprężeniu, co przeciwdziała hałaśliwemu trzepotaniu podczas silniejszych podmuchów wiatru nawet wtedy, gdy kurtyna jest częściowo uchylona.
 
Chłodzenie krów

Krowy przeżywają stres termiczny, gdy tylko temperatura w oborze wzrośnie ponad 20 st.C. Stają się powolne, jedzą mniej i zieją, by oddać ciepło. Jeżeli temperatura wzrośnie z 20 do 30 st.C, krowa zjada przynajmniej o 1,5 kg mniej suchej masy i daje dziennie 3–5 l mniej mleka.

Dobrym rozwiązaniem jest wtedy dodatkowe, aktywne chłodzenie zwierząt za pomocą wentylatorów mieszających, które uwalniają krowy od „podgrzanej powłoki powietrznej”, albo poprzez celowe nawilżanie powietrza. Stosowane są wentylatory o średnicy od 0,6 do 2 m, napędzane silnikiem bezpośrednio lub przez paski klinowe. Umieszczane pionowo nad krowami kierują strumień powietrza wzdłuż obory.

W typowym układzie legowisk wentylatory wiszą nad podwójnymi rzędami oraz nad stołem paszowym. Ich odległość uzależniona jest od możliwego zasięgu strumienia powietrza, a tym samym od wydajności wentylatora. Typowe są odstępy od 12 do 18 m. Dzięki lekkiemu nachyleniu, 5–10 stopni, zyskuje się przepływ powietrza wokół zwierząt. Im mniejszy wentylator, tym większa musi być prędkość powietrza, aby możliwe było jego odczucie jeszcze w odległości powyżej 10 m. Wysokie prędkości powietrza potrzebują jednak więcej energii elektrycznej przypadającej na poruszaną objętość powietrza. W lecie wiatry o prędkościach 6 do 7 m/sek. nie szkodzą krowom, a uzyskuje się dostateczny efekt chłodzenia już przy 1–2,5 m/sek.

Kolejną możliwością wspomagania wentylacji są bardzo duże wentylatory horyzontalne wprowadzające świeże powietrze do obory. Wentylatory o średnicy od 4 do 7 m zawieszane są po środku obory i zapewniają obieg powietrza. Strumień powietrza skierowany pionowo w dół trafia na podłoże i rozchodzi się na wszystkie strony. Powstały dzięki temu poziomy wiatr chłodzi zwierzęta z prędkością powietrza od 1 do 2,5 m/sek. Inaczej niż w swobodnie zawieszonych małych wentylatorach osiowych, w obiegu jest tutaj powietrze w całej oborze. Daje to kolejne korzyści: nie powstaje ciepło spiętrzone pod dachem, ptaki oraz muchy unikają pionowych ruchów powietrza i trzymają się z daleka. Duże wentylatory pracują dużo ciszej niż małe, które z powodu wysokich prędkości rotora wytwarzają w oborze dokuczliwy hałas. Jeżeli duże wentylatory mają płynną regulację, wówczas można je stosować również w zimie. Wentylatory przy niskich obrotach naciskają z powrotem na dół oddawane przez zwierzęta ciepło. Zaletą wentylatorów wolnoobrotowych są także niskie koszty eksploatacji. Nie wymagają one bowiem częstej konserwacji i mają dłuższą żywotność niż wentylatory osiowe.

Krowy we mgle

Bardzo drobne krople, rozpylane w powietrzu, ulegają parowaniu. Potrzebna do tego energia pozwala na obniżenie temperatury powietrza. Jednak wzrasta wtedy wilgotność powietrza. W związku z tym system ten wymaga dokładnej regulacji, która zapewni równowagę między temperaturą a wilgotnością. Taką drobną mgłę można uzyskać dzięki specjalnym dyszom i pod ciśnieniem wynoszącym 15 barów. Pompy, filtry, przewody wysokiego ciśnienia, dysze i sterowanie zwiększają koszty systemu.

Drugim, technicznie prostszym rozwiązaniem, jest bezpośrednie rozpylanie kropel na stojące krowy, głównie przy stole paszowym. Konsekwentna zmiana między krótkim rozpylaniem (około 3 minuty), a następnie 10–15-minutowym czystym wietrzeniem przy użyciu wentylatorów daje bardzo dobry efekt chłodzenia. Sierść krów jest wilgotna, ale nie mokra. Właściwe chłodzenie następuje w fazie suszenia.

Obydwa systemy nawilżania dają pomyślne efekty przy temperaturach powyżej 24 st.C i względnej wilgotności powietrza poniżej 70 proc., w związku z czym nieodzowna jest automatyczna regulacja.

Czy się stoi...

obora1.jpg

Autor: E.L.

Opis: Piasek na legowisku zapewnia krowom pełny komfort w czasie leżenia.

Im więcej krowa leży, tym lepiej. Da wtedy więcej mleka. Naukowcy obliczyli, że gdy krowy leżą, krążenie krwi jest o 30 proc. lepsze, gdyż w czasie leżenia przepływ krwi zwiększa się do 1,8 l na minutę. Od tego z kolei zależy wydajność mleczna, gdyż do wytworzenia litra mleka musi przepłynąć przez gruczoł mlekowy 500 litrów krwi.

Ile krowy powinny leżeć w ciągu dnia? Dr Ewa Tracz z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu uważa, że dokładnie 53 proc. krowy doby powinny spędzać, leżąc na legowiskach. Ważne jest to uzupełnienie, że na legowiskach, bo gdy nie są one odpowiednie dla krów, to chociaż także się kładą, ale byle gdzie i to nie jest już to samo. Zdaniem dr Tracz zakłócenie czasu leżenia prowadzi do przeciążenia nóg, pogorszenia trawienia w żwaczu i zakłócenia cyrkulacji krwi. W efekcie spada mleczność. Dobowy czas leżenia powinien być rozłożony na 10–15 okresów po 60–80 minut. Niektóre krowy kładą się nawet 20 razy w ciągu doby – podaje dr Tracz. Bardzo ważne jest, aby leżały 90 minut po doju i wizycie przy stole paszowym. Stanie i chodzenie zajmuje krowie średnio 20 proc. doby, czyli 5 godzin i 20 minut.

Przy takim rozkładzie dnia krowy ważne jest, aby miejsce do leżenia było odpowiedniej jakości. Nie mogą to być legowiska za krótkie, twarde, do których krowy nie chcą wchodzić, ze źle zaprojektowanymi wygrodzeniami. Dr Ewa Tracz zwraca uwagę na to, że rolnicy nie mają świadomości, iż w ciągu ostatnich lat krowy znacznie zwiększyły wymiary, a projekty obór pozostały bez zmian. Oblicza się, że corocznie wymiary krów zwiększają się o 1 cm. Zwiększają się także ich wymiona, które obciążają tylne nogi. I do tego trzeba dostosować stanowiska i legowiska dla krów.

Boksy legowiskowe

Od 10–15 lat głównym kierunkiem modernizacji obór jest zmiana utrzymania krów na uwięzi na system wolnostanowiskowy. W nowych oborach krowy utrzymuje się najczęściej w indywidualnych boksach legowiskowych ze ściółką albo wyłożonych materacami. Stosowane są dwa rodzaje boksów legowiskowych: pojedyncze, tworzące rząd legowiskowy przyścienny, oraz podwójne, tworzące rzędy środkowe. Liczba boksów nie może być mniejsza od liczby krów w oborze. Gdy krów jest więcej niż boksów, zwiększa się agresywność zwierząt i częstość występowania zachowań anormalnych. Wszystkie krowy muszą mieć możliwość kładzenia się w dowolnym momencie.

W poradniku „Systemy utrzymania bydła”, opracowanym w Instytucie Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa wspólnie z Duńskim Centrum Doradztwa Rolniczego, podano zalecane wymiary boksów dla krów. Długość stanowiska powinna wynosić 245 cm – przy dwóch rzędach boksów przylegających do siebie, bez przegród między nimi, lub 260 cm – gdy boksy są pod ścianą. Przy takiej długości legowisk krowy nie będą musiały podczas wstawania wysuwać się poza stanowisko, na przykład w kierunku stanowiska innej krowy lub korytarza. Szerokość boksu nie może być mniejsza niż 120 cm. Przegroda piersiowa, zainstalowana w podłodze stanowiska, powinna znajdować się w odległości 175 cm (z tolerancją 5 cm w przód lub w tyłu) od tylnego progu.

Szczególną uwagę należy zwrócić na wysokość posadzki boksu ponad poziom korytarza spacerowego. Nie powinna ona być mniejsza niż 20–25 cm. Zmusza to krowę do zajęcia odpowiedniej pozycji i wsunięcia ogona do boksu. Ogon nie trafia wtedy na zabrudzony odchodami korytarz. Jeżeli próg między boksem a korytarzem będzie mniejszy, krowy będą wchodziły tyłem do boksu. Także kał i mocz będą wtedy zanieczyszczać powierzchnię, na której krowy leżą.

Kojec porodowy

W nowoczesnej oborze koniecznością jest wydzielenie miejsca, w którym krowy rodzą cielęta. Są to zwykle indywidualne kojce porodowe, rzadziej kojce grupowe. Krowy powinny tam być trzymane bez uwięzi i na słomie. Zaleca się, aby jeden kojec przypadał na 30 krów. W cytowanym już poradniku „Systemy utrzymania bydła” podano minimalne wymiary kojca porodowego: powierzchnia – 10 m2, szerokość i długość – 3 m2, wysokość przegród – 1,3 m. Każdy kojec porodowy powinien mieć własny otwór odpływowy, umożliwiający jego indywidualne mycie i dezynfekcję. Musi być zawsze wyścielony świeżą ściółką. Nie zaleca się ścielenia trocinami lub wiórami.

Przy zastosowaniu przegrody ażurowej odległość między pionowymi sztachetkami nie powinna być większa niż 10 cm. Można dzięki temu utrzymać kojec w czystości, chroniąc go przed odchodami innych krów. Przegroda paszowa powinna zapewnić krowie łatwy dostęp do paszy i wody, a także zapobiegać wydostawaniu się cielęcia na zewnątrz.

Jeżeli krowy są trzymane przed wycieleniem w kojcu grupowym, to każdej należy zapewnić powierzchnię co najmniej 8 m2. Należy także zapewnić możliwość odizolowania części kojca o powierzchni 10 m2 jako obszar porodowy. W kojcu powinna być też umieszczona budka dla cieląt. Cielęta muszą bowiem leżeć na suchej ściółce, a inne krowy nie powinny im wtedy przeszkadzać. Nowo narodzone cielęta leżą 16–18 godzin w ciągu doby.  

Na uwięzi

Chociaż obory uwięziowe nie są już zalecane dla krów i zastępują je obory wolnostanowiskowe, nadal mają swoich zwolenników. Łatwiej jest w nich doglądać zwierzęta, kontrolować stan zdrowia i wyjadanie paszy. Są oczywiście granice takiej obory, ale do 100 krów mają one uzasadnienie. Zalecana długość stanowisk przy takim utrzymaniu nie może być mniejsza niż 175 cm, a szerokość 120 cm. Stanowisko dłuższe, chociaż wygodniejsze dla krowy, wymaga większej ilości ściółki oraz większych nakładów pracy przy sprzątaniu. Stanowiska powinny być oddzielone od siebie przegrodą o długości nie mniejszej niż całkowita długość stanowiska.
 
Leżąc na piasku

Do wyścielania legowisk dla krów służą najczęściej: słoma, trociny, piasek, maty kauczukowe, materace. Badania wykazały, że krowy chętnie wybierają do leżenia stanowiska pokryte piaskiem. W Polsce rozpowszechniły się one, gdy po raz pierwszy zastosowano je w zmodernizowanych oborach w Osięcinach. Pomysł ten hodowcy z Osięcin podpatrzyli w Kanadzie, gdzie piasek jest uważany przez rolników za doskonały materiał podłoża legowiskowego dla krów mlecznych. Piasek pod względem komfortu leżenia jest materiałem porównywalnym ze słomą. Podczas leżenia krowy warstwa piasku odkształca się odpowiednio do ciała zwierzęcia. Nagrzewa się od ciała krowy i utrzymuje ciepło przez długi czas. Zaletą piasku jest także to, że podczas kładzenia i wstawania krowy zmniejsza się ryzyko poślizgu racic, upadków i otarć skóry.

Równie chętnie jak z podłoża z piaskiem krowy korzystają z materaców. Nowoczesne materace to dzisiaj produkty o bardzo skomplikowanej strukturze, przemyślane w najdrobniejszych szczegółach, mających zapewnić miękkość, suchość, ciepłotę i trwałość.

Stoły paszowe

obora3.jpg

Autor: E.L.

Opis: Wszystkie krowy w oborze muszą mieć taki sam dostęp do stołu paszowego.

Zasadą przy żywieniu krów jest zapewnienie im jednoczesnego dostępu do paszy. Zwierzęta te mają bowiem w swojej naturze, że lubią jeść razem w tym samym czasie. Jest również u nich wyraźna hierarchia stadna i gdy przy stole paszowym jest za mało miejsca, krowy stojące niżej w hierarchii, a także pierwiastki nie są dopuszczane do paszy. Ponadto pierwiastki jedzą mniej podczas jednego posiłku, ale za to częściej podchodzą do paszy. Jeżeli więc mają za mało miejsca przy stole paszowym, nie zjedzą tyle, ile potrzebują. Dlatego przyjmuje się, że każdej krowie należy zapewnić 60–70 cm przy stole paszowym. Zaleca się również dwa, trzy miejsca więcej przy stole paszowym niż liczba krów w oborze, aby krowa podchodząca do paszy jako ostatnia mogła znaleźć dość miejsca dla siebie.

Stół paszowy powinien znajdować się o 10–15 cm powyżej poziomu posadzki dla krów. Przegroda paszowa, oddzielająca stół paszowy od korytarza paszowego, powinna być umieszczona na tyle wysoko, aby pozostawała wystarczająca ilość miejsca do jedzenia. W poradniku „Systemy utrzymania bydła” podaje się, że wysokość górnej poręczy drabiny paszowej ponad stołem paszowym powinna wynosić 145 cm. Można również pionowe elementy ogrodzenia nachylić pod kątem 10 stopni w kierunku stołu paszowego, co zmniejszy nacisk na klatkę piersiową krowy w czasie jedzenia. Prawidłowa szerokość otworów przegrody paszowej wynosi 19 cm dla krów dorosłych.

W oborach uwięziowych dno żłobu musi znajdować się około 15 cm ponad poziomem podłoża. Zagięta do środka tylna krawędź żłobu nie może być położona wyżej niż 25 cm ponad poziomem podłoża. Krawędź tę można obłożyć warstwą elastycznego materiału, co zmniejsza straty paszy. Stratom paszy zapobiega także umieszczenie tylnej krawędzi, co najmniej 15–20 cm powyżej dna żłobu.

Robot nakarmi

Zadawanie krowom pasz treściwych można już dzisiaj w pełni zautomatyzować. W oborach wolnostanowiskowych służą do tego stacje paszowe, a w uwięziowych – automatyczne wózki paszowe, zwane popularnie robotami paszowymi, poruszającymi się na szynach. Pełnią one tę samą funkcję: wydzielanie krowom przewidzianej ilości pasz w kilku odpasach, aby na raz nie zjadły jej za dużo. Stacja paszowa jest stacjonarna, a wózek paszowy jest mobilny. W stacjach paszowych krowy są rozpoznawane za pomocą elektronicznych czytników zawieszonych na szyi każdej krowy. W robotach paszowych funkcję tę spełniają specjalne magnesy umieszczone na szynie, które zatrzymują wózek przy każdym stanowisku dla krowy i wysypują odmierzoną ilość paszy. Jest bowiem powszechną praktyką karmienie młodych zwierząt 2 razy dziennie, wszystkich pozostałych krów 4–5 razy dziennie, a wysoko wydajnych 6–7 razy dziennie. Zadawanie paszy można ułatwić dzięki grupowemu karmieniu. Na przykład robot firmy Pellon pozwala na podzielenie krów na 9 grup żywieniowych.

Dużą zaletą robotów paszowych w oborach uwięziowych jest możliwość instalowania ich nawet w wąskich budynkach. Robot Pellon potrzebuje jedynie 100 cm na pełny obrót. Przesuwa się on po szynach bądź pod rurą mleczną. Robot ten z zainstalowanym komputerem PT-400 może być wyposażony w przenośnik śrubowy, który pozwala zadawać paszę z dwu stron. Zsynchronizowane przenośniki śrubowe dozowania zapewniają porcję paszy o stałej jakości. Każdej krowie można ustalić poszczególne składniki paszy. Wiadomo też dokładnie, która krowa nie zjada konkretnej paszy, bo te po prostu zostają w żłobie. Opłaca się go instalować już w oborach na 20 krów. 

Robot TMR

O ile zautomatyzowanie zadawania pasz treściwych nie jest nowością w oborach, o tyle to samo w stosunku do pasz objętościowych na pewno można nazwać technologią XXI wieku. Robot paszowy Pellon TMR to sterowana komputerem maszyna, która sama pobiera różne pasze objętościowe, miesza je i zadaje na korytarz paszowy. Pierwszy taki robot został zainstalowany w Finlandii w 2004 r., w Polsce – rok później. Pozwala on na żywienie krów najlepszym sposobem, czyli mieszanką TMR w oborach uwięziowych. Jeden robot może obsłużyć stado do 400 krów. Granicą opłacalności jego montowania jest obora na co najmniej 60 krów. 

Robot TMR składa się z trzech podstawowych elementów: jednostki centralnej, czyli z zawieszonego na szynie mieszalnika z wagą i komputerem sterującym, zasobników pasz objętościowych i zbiornika na pasze treściwe. Można go instalować w budynku o szerokości korytarza paszowego od 2 m, gdzie jest możliwość zamontowania szyny na wysokości 2,7–3 m.

Po wprowadzeniu raz na miesiąc danych do komputera, dotyczących liczby krów w grupie, ilości paszy na krowę, miejsca grupy w oborze oraz danych dotyczących udziału pasz w całej dawce (na przykład 50 proc. kiszonki z kukurydzy, 40 proc. sianokiszonki, 10 proc. mieszanki treściwej), można zaprogramować oddzielną mieszankę dla każdej grupy żywieniowej oraz wyznaczyć dokładnie godziny karmienia. Po zmieszaniu gotowy TMR zadawany jest przez robota na korytarz paszowy. Pasza dostarczana jest w trakcie jazdy robota, który porusza się po szynie zawieszonej nad korytarzem paszowym. Punkty orientacyjne dla robota stanowią magnesy rozmieszczone na szynie.

Wybór poidła

poidlo.jpg

Autor: M. Mazurski

Opis: W oborach wolnostanowiskowych konieczne jest instalowanie poideł niezamarzających.

Rynkowa oferta poideł jest bardzo duża. Są poidła miskowe, korytowe jedno- i dwukomorowe, zbiornikowe, niezamarzające podgrzewane lub izolowane z zaworami pływakowymi. W oborach uwięziowych montuje się oczywiście tylko poidła miskowe. Wodę doprowadza się bezpośrednio do stanowisk dla krów i instaluje się 1 poidło miskowe na 1–2 krowy. Jeżeli krowy przebywają w kojcach grupowych, trzeba im zapewnić co najmniej 1 poidło na 10–20 krów.

W oborach wolnostanowiskowych montuje się poidła korytowe, koniecznie niezamarzające, które mogą być instalowane także na okólnikach. Ich liczba zależy od modelu poidła dostosowanego do wielkości stada. Dostępne są poidła korytowe o zróżnicowanej pojemności komory – od kilkudziesięciu do kilkuset litrów. Najtańszy i najłatwiejszy sposób podgrzania wody to jej magazynowanie w zbiorniku retencyjnym, do którego podłączona jest instalacja wodociągowa obory. Zbiornik musi być dobrze zaizolowany otuliną z wełny mineralnej, styropianem, pianką poliuretanową i umieszczony w ciepłym pomieszczeniu.

Poidło podgrzewane składa się z miski, pod którą znajduje się grzałka o niewielkiej mocy 50–80 W, zasilana prądem o napięciu 24 V, przez transformator bezpieczeństwa zasilany z sieci 230 V. Grzałka znajdująca się pod miską jest izolowana termicznie i dodatkowo obudowana osłoną zewnętrzną. Włączony w obwód elektryczny termostat włącza ogrzewanie przy wskazanej minimalnej temperaturze i wyłącza, gdy temperatura jest wyższa. Poidła mogą być jednokomorowe dla 20 krów lub dwukomorowe dla 40 krów.

Poidła izolowane są znacznie większe od podgrzewanych, gdyż mają grubą izolację termiczną ścian. Utrzymują one długo tę samą temperaturę niezależnie od pory roku, a ponadto nie wymagają dodatkowej energii do podgrzewania wody zimą. Poidło takie ma pojemność 40–80 l w dobrze zaizolowanej obudowie, w której najczęściej jest zawór pływakowy utrzymujący stały poziom wody. Poidła mogą być jednokomorowe dla 30–40 krów lub dwukomorowe dla 40–60 krów.

Serce obory

dojarnia.jpg

Autor: E.L.

Opis: Wybór typu i wielkości dojarni to duża sztuka, warto więc zaufać doświadczonym doradcom.

Chociaż nadal w kraju dominują obory uwięziowe z dojarniami rurociągowymi, ich przyszłość jest przesądzona. Obecnie dąży się bowiem i zaleca pozyskiwanie mleka w halach udojowych. Współczesna technika i obecne ceny sprawiają, że w halę udojową opłaca się zainwestować już w gospodarstwach rodzinnych mających 20–30 krów. Każda, nawet najmniejsza hala udojowa, może być rozbudowywana, co ma duże znaczenie dla rolników planujących powiększenie stada. Ważny jest jeden warunek, aby krowa nie czekała na dój w poczekalni dłużej niż godzinę, gdyż traci mleko. Różne konstrukcje i wyposażenie pozwala dobrać halę odpowiednią do potrzeb, budynków, liczby krów, planów rozbudowy. Przedstawiciele firm produkujących urządzenie dojarskie często zwracają uwagę na to, że rolnicy przy planowaniu zakupu hali nie biorą pod uwagę długości czasu jej użytkowania. Zwykle planują hale za małe. Zapominają też o tym, że hala jest również po to, aby przy doju pracowało jak najmniej osób. Lepiej więc od razu wydać więcej na automatykę niż narzekać na rosnące koszty pracy.

Marcin Wodecki, doradca firmy WestfaliaSurge, ma wieloletnie kontakty z rolnikami instalującymi nowe dojarnie. Przekonuje ich, że nie powinni kierować się głównie ceną, lecz uwzględniać także koszty utrzymania i eksploatacji. Na przykład hala autotandem 2 x 3 jest droższa od hali rybia ość 2 x 5 czy 2 x 6, ale w ciągu 10 lat koszty utrzymania gum strzykowych i obsługi urządzeń są w autotandemie znacznie niższe, gdyż potrzeba tylko sześć, a nie dziesięć gum. W końcowym rachunku autotandem wypada taniej niż pozornie większa rybia ość. Dla hodowców mających więcej niż 10 krów Marcin Wodecki zaleca halę rybia ość 1 x 4 lub motylka – specjalną halę dla mniejszych gospodarstw. Zaletą motylka jest to, że dojarz ma dwie krowy obok siebie. Po obsłużeniu jednej odwraca się o 90 stopni i doi następną. Dla wielu hodowców ważne jest to, aby widzieć dobrze krowy w dojarni. Dla nich najlepszy jest autotandem, gdzie krowę można dobrze obejrzeć, z racicami i sromem włącznie. Z kolei w hali typu bok w bok dojarz w ogóle nie widzi krów. Każdy rolnik przed wyborem hali udojowej powinien więc odpowiedzieć sobie na  wiele pytań, czego oczekuje i na co go stać.

Obserwuj krowy 

Zachowanie się krów to najlepszy sprawdzian jakości legowisk i posadzek w oborze. Warto więc je od czasu do czasu obserwować i starać się zrozumieć „sygnały", jakie wysyłają. Gdy na przykład posadzki są zbyt śliskie, krowy inaczej stawiają kroki i napinają się na grzbiecie. Złe legowiska w boksach powodują, że krowy nie kładą się na nich naturalnie. A trzeba wziąć pod uwagę, że krowy ważą dzisiaj 700 i więcej kg i kładą się kilkanaście razy dziennie. Podczas kładzenia się krowa nie kontroluje ostatniej fazy, około 20 cm nad podłożem. Uderza w legowisko z siłą równą 40 proc. jej masy ciała, czyli około 200 kg obciążenia na jeden staw nadgarstkowy. Dlatego miękkość legowiska ma kolosalne znaczenie. Jeżeli krowa kładzie się dłużej niż przez pięć minut, to warto sprawdzić, dlaczego nie kładzie się natychmiast. Podobnie jest ze wstawaniem. Krowa potrzebuje wtedy 40–50 cm wolnej przestrzeni przed sobą, gdyż wstając, pochyla ona głowę do dołu i wysuwa ją do przodu, aby odciążyć tylne nogi (robi tzw. kołyskę). Jeżeli jest to niemożliwe, powinna chociaż mieć dość miejsca do wykonania ruchu na bok. Jeżeli i na to nie ma miejsca, krowy będą miały trudności ze wstawaniem i mogą nawet rezygnować z korzystania ze stanowiska.  

Najczęstsze wady  Instytut Genetyki i Hodowli Zwierząt Polskiej Akademii Nauk w Jastrzębcu przeprowadził w 2006 r. badania w nowych i zmodernizowanych oborach należących do spółek Agencji Nieruchomości Rolnych. Były wśród nich tak znane ośrodki hodowli zarodowej, jak Dobrzyniewo, Osowa Sień czy Osięciny. W ciągu ostatnich kilku lat zainwestowały one dużo pieniędzy w modernizację obór w ramach krajowego programu inwestycyjnego, opracowanego w ANR. Naukowcy z IGiHZ wskazali w swoich badaniach także na najczęściej spotykane niedociągnięcia. Przede wszystkim był to brak lub słaba wentylacja, brak pomieszczeń do zabiegów weterynaryjno-zootechnicznych, śliskie nawierzchnie, brak zadaszeń nad ciągami komunikacyjnymi lub stołem paszowym na zewnątrz budynku, utrzymywanie na uwięzi krów po wycieleniu, większa liczba krów niż boksów do leżenia lub miejsc przy stole paszowym, wyjście z hali udojowej pod kątem 180 stopni i więcej, co powoduje, że zwierzęta się tłoczą, niedostateczne oświetlenie dojarni, zbyt mała szczelina w kalenicy.

W wielu oborach trudno jest utrzymać czystość krów. W większości obór ponad połowa krów miała zabrudzenia na zadzie i tylnych nogach, a w zaledwie kilku oborach zabrudzenia te występowały u mniejszej niż 30 proc. liczbie krów. W badaniach stwierdzono, że u 30 proc. krów występowały kulawizny, a były i takie obory, w których połowa krów cierpiała na tę dolegliwość, w kilku innych nawet 15–17 proc. krów miało nieczynne ćwiartki wymienia. W kilku oborach występowały brodawki na strzykach.

Źródło: "Farmer" 02/2008