Dopłaty bezpośrednie i system uprzywilejowania rolników w ubezpieczeniach stanowią dla wielu osób powód kurczowego trzymania się małych działek, nie przynoszących dochodu niezbędnego do utrzymania się. Państwo powinno zaoferować w tym zakresie swoją pomoc – uważa Adam Tański.

Adam Tański, dwukrotny minister rolnictwa, a od stycznia 1992 do października 2002 prezes Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, stwierdził podczas dyskusji o projekcie regulującym sprzedaż ziemi, przedłożonym przez Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, że marazm i dramat ludzi tkwiących na wsi, na małych gospodarstwach, bez perspektyw, wymaga interwencji państwa. Utworzenie miejsc pracy poza rolnictwem jest niezbędne, ale nie wystarczy przyjmowanie postawy biernego wyczekiwania na to, że to się kiedyś stanie.

Przedłożony przez EFRWP raport „Przemiany strukturalne rolnictwa w krajach Unii Europejskiej. Wyzwania dla Polski” dotyczy tego, jak państwo miałoby interweniować w strukturę agrarną – gdyby miało to robić. A czy w ogóle powinno? We Francji i Niemczech było aktywne, sterowało procesem, ale nie inspirowało. Inspirowanie czy wymuszanie pozbywania się ziemi przez rolników musiałoby prowadzić do protestów. Trzeba innego działania.

Ziemia w obrocie rolnym jest obecna w niewielkim stopniu – wpływa na to stosowanie jednakowych dopłat do ha i preferencje ubezpieczeniowe. I od nich należy zacząć zmiany.

- Wycofanie się z preferencji w ubezpieczeniach społecznych nie oznacza pogorszenia sytuacji dochodowej na wsi – twierdzi Tański. – Pomoc musi być zaadresowana bezpośrednio do rodziny bez względu na to, czy ma ziemię, czy nie ma ziemi.

Podobny schemat – pomocy adresowanej do rodziny – powinien być stosowany wobec dopłat. Do rolników, którzy pozbędą się małych areałów ziemi, powinien być skierowany system pomocy jak dla bezrobotnych. – Tego tematu nie można unikać – uważa Tański. Jego zdaniem idziemy w kierunku odwrotnym – osłabia się duże gospodarstwa, zapewne z przyczyn podyktowanych chęcią zyskania wielu głosów wyborczych. Takie postępowanie trzeba piętnować. Hamowanie przepływu ziemi trzeba zatrzymać, zanim jeszcze zacznie się zastanawiać nad rolą państwa w sprzedaży ziemi.