Robert Tarnowski to jeden z rolników protestujących w Pyrzycach, blokujących tam drogę. O co chodzi protestującym? O ziemię. Bo jak mówi Tarnowski, chciałby kupić, niedużo, tak ze 20 ha, bo trzeba mieć pieniądze uczciwie zarobione, żeby kupować ziemię, a jego na więcej nie stać. Problem w tym, że i 20 ha znaleźć w Pyrzycach trudno. A dlaczego? Otóż już ktoś gospodaruje na ziemi dostępnej w okolicy.
Tarnowski opowiada o takim mechanizmie: Grupa Producencka Karsko Pyrzyckie – jako spółka „Zakład Rolny Obojno" – dzierżawi od ANR 846 ha. W czerwcu 2013 r. wygasała umowa dzierżawy na te ziemie. ANR w ubiegłym roku zaproponowała spółce – zgodnie ze znowelizowaną ustawą o gospodarce nieruchomościami - rezygnację z dzierżawy 30 proc. w zamian za możliwość preferencyjnego kupna pozostałej ziemi. Spółka zgodziła się na wyłączenie, ale ziemię tę zasiała.
– Pytanie: za co mają zgodę na sprzedaż 70 proc. na prawach pierwokupu? Dlaczego były już dyrektor OT ANR w Szczecinie Adam Poniewski nie działał na rzecz rolnika? Przecież ta ziemia powinna wrócić w całości do zasobu – mówi Robert Tarnowski. – A tak wrócić mogło tylko 30 proc., ale i to nie wróciło. W marcu mieli wydać grunty, ale pojechali do agencji, niby że mają programy rolnośrodowiskowe. Nie mieli, jak się okazało po sprawdzeniu w ARiMR. Ale ANR przedłużyła im umowę dzierżawy – najpierw o miesiąc, potem do końca sierpnia. I co za łaskę zrobili, że się zgodzili na te wyłączenia? Całe grunty mogły wrócić do zasobu, a nie wróciło nic. Co za korzyść z tej znowelizowanej ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami? W całej gminie z tych wyłączeń będzie raptem 340 ha, i to jak uwzględnić i te ich 240 ha. To wystarcza raptem na utworzenie jednego gospodarstwa rodzinnego. Będą teraz rzucać po jednej działce na przetargi, rolnicy będą walczyć między sobą o 20 ha, a państwo Duńczycy dostaną ziemię taniej, po państwowej cenie.
Bo jak mówi Robert Tarnowski – a potwierdza KRS – we władzach spółki jest tylko jedna Polka, reszta to Duńczycy. – Pytanie, skąd Maria Cabaj miała pieniądze, żeby kupić tyle ziemi? To powinien sprawdzić urząd skarbowy – sugeruje Tarnowski.
Dostępny numer telefonu, podawany jako jedyny kontakt do Grupy Producenckiej Karsko Pyrzyckie wprawdzie odbiera jakaś kobieta, ale twierdzi, że nie reprezentuje żadnej spółki – i szybko rozłącza się.
Jak twierdzi Robert Tarnowski, te same osoby z Grupy Producenckiej Karsko Pyrzyckie tworzą kilka spółek, biorąc pieniądze przeznaczane na grupy.
- To wyłudzanie pieniędzy z PROW – podsumowuje Tarnowski. – I dyrektor Poniewski, który im to umożliwił, nie poniósł dotąd żadnych konsekwencji. Pół roku już jest na zwolnieniu, a to wszystko trwa.
- Jaką równą Unię mamy, jeśli nas się dyskryminuje w dopłatach? – pyta Tarnowski. – Rząd powinien postawić sprawę jasno: trzeba przedłużyć okres ochrony na naszą ziemię. Jesteśmy traktowani jak kraj drugiej kategorii, to jest dyskryminacja.
- 50 proc. ziemi w powiecie jest w obcych rękach – potwierdza Marek Olech, burmistrz Pyrzyc.
Do Sejmu trafił właśnie projekt ustawy autorstwa posłów PSL, zakładający ponownie możliwość zastosowania mechanizmu polegającego na wyłączeniu 30 proc. ziemi z dzierżaw w zamian za preferencje przy zakupie pozostałej ziemi.
Komentarze