Rzeczniczka Komisji Europejskiej Anca Paduraru potwierdziła w środę, że Czechy zniosły obowiązek systematycznych kontroli weterynaryjnych mięsa wołowego z Polski.

We wtorek czeski minister rolnictwa Miroslav Toman mówił, że w mocy pozostaje nakaz zgłaszania przez importerów mięsa z każdej dostawy z zagranicy z jednodniowym wyprzedzeniem. Przyznawał, że są naciski ze strony KE, by ten obowiązek znieść.

Dzień wcześniej, w poniedziałek, Polska zapewniła Republikę Czeską i Komisję Europejską, że uczyniła wszystko, by na rynek nie dostawało się mięso z bydła wykluczonego z użytku konsumpcyjnego. Przedstawione informacje o tych przedsięwzięciach strona czeska uznała za przekonujące.

- Zgodnie z ustaleniami spotkania trójstronnego, które odbyło się w ubiegłym tygodniu w Brukseli przekazaliśmy Komisji Europejskiej pełne informacje o działaniach, jakie wdrożyliśmy jako realizację sugestii inspektorów KE - poinformował w środę minister.

- Cieszę się, że Komisja Europejska z tego naszego sprawozdania jest zadowolona. Równie ważne jest to, że Czesi, którzy w sposób zupełnie nieadekwatny zareagowali na jednostkowy przypadek nielegalnego uboju w Polsce, znieśli nadmierne kontrole każdej partii eksportowanego mięsa - skomentował Ardanowski.

- Trzeba pamiętać, że nieprawidłowości związane z żywnością mogą się zdarzać w różnych państwach członkowskich. W takich przypadkach istotne jest przestrzeganie procedur opracowanych na poziomie UE. Wymiana informacji poprzez system RASFF i odpowiedzialne informowanie opinii publicznej, a nie wybiórcze restrykcje - dodał.

Obligatoryjne kontrole mięsa z Polski wprowadzono 21 lutego po wykryciu salmonelli w około 700-kilogramowej dostawie polskiej wołowiny i wcześniejszych doniesieniach mediów o imporcie mięsa z polskiej rzeźni, w której nielegalnie ubijano bydło.