Sytuacja wyglądała tak: 14 stycznia 2011 ojciec przepisał na rzecz syna Piotra Gogały gospodarstwo. Ten 17 stycznia złożył wniosek o dotację z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” - pierwszeństwo mieli wówczas rolnicy, którzy chcieli inwestować w restrukturyzację prowadzonej przez siebie produkcji mleczarskiej. Formalności związane z przepisaniem kwoty mlecznej zostały spełnione 19 stycznia.
- Najpierw ARiMR kilkakrotnie kazała nam uzupełniać wniosek – opowiada Jacek Gogała, który w owym czasie był pełnomocnikiem leżącego w szpitalu brata Piotra. – Wreszcie dostaliśmy odpowiedź – było to rozstrzygnięcie, nie decyzja – że pomocy nie otrzymamy, gdyż wnioskodawca nie był właścicielem kwoty mlecznej w dniu składania wniosku. W piśmie zawarte było pouczenie: „od niniejszego pisma wnioskodawcy przysługuje skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, ul. Jasna 2/4 00-013 Warszawa, po uprzednim wezwaniu na piśmie Prezesa ARiMR do usunięcia naruszenia prawa, w terminie 14 dni od dnia otrzymania tego pisma. Skargę wnosi się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego za pośrednictwem Prezesa ARiMR w terminie 30 dni od dnia doręczenia odpowiedzi na wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, a jeżeli odpowiedzi na wezwanie nie udzielono, w terminie sześćdziesięciu dni od dnia wniesienia wezwania o usunięcie naruszenia prawa.” Wezwaliśmy więc agencję do zaprzestania naruszania prawa. Prędko przyszła odpowiedź, że rozpatrzą naszą sprawę w możliwie szybkim terminie. Ale rozpatrzyli ją po 60 dniach. I co się okazało? Straciliśmy prawo do złożenia skargi do WSA. A przecież z pouczenia nie wynikało, że stracimy prawo do złożenia skargi, jeśli ARiMR przeciągnie udzielanie odpowiedzi na wezwanie ponad 60 dni.
Piotr Gogała również uważa, że czekanie na odpowiedź było zrozumiałe:
- Przecież mogliśmy uważać, że ARiMR rozpatruje naszą sprawę, skoro w ciągu trzydziestu dni od wezwania prezesa ARiMR do usunięcia naruszenia prawa dostaliśmy pismo, w którym ARiMR zapewniała, że udzieli odpowiedzi oraz że „rozpatrzenie wezwania do usunięcia naruszenia prawa nastąpi niezwłocznie, w pierwszym możliwym terminie”. Czekaliśmy na taką obiecaną odpowiedź, bo przecież teoretycznie prezes może zmienić rozstrzygnięcie w sprawie. Nie wiedzieliśmy jednak, że podczas tego oczekiwania, które akurat przeciąga się do terminu przekraczającego sześćdziesiąt dni, mija termin na skuteczne złożenie skargi.
I co więcej – pan Jacek zaczął podejrzewać, że ten system rozpatrywania spraw to nie przypadek, a metoda. Wystąpił do ARiMR o udostępnienie informacji, ile osób znalazło się w takiej jak on sytuacji. Odpowiedziano mu, że nie może poznać odpowiedzi – gdyż jest to informacja przetworzona i tylko ważny interes społeczny mógłby przemawiać za jej wygenerowaniem (decyzję konsultowało czterech dyrektorów ARiMR!).
Ale pan Jacek podważył tę decyzję – i tym razem dowiedział się:
„W wyniku negatywnego rozpatrzenia wniosków o przyznanie pomocy, złożonych w ramach działania 121 „Modernizacja gospodarstw rolnych”, w naborze przeprowadzonym w 2011 roku, w okresie 28.01.2011 r.- 02.04.2013 r.:
• wpłynęło 547 wezwań do usunięcia naruszenia prawa;
• 212 wezwań do usunięcia naruszenia prawa zostało rozpatrzonych przed upływem 60 dni od dnia wniesienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa;
• 324 wezwania zostały rozpatrzone po upływie 60 dni od dnia wniesienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa;
• 11 wezwań do usunięcia naruszenia prawa jest w trakcie rozpatrywania.”
- Zatem zdecydowana większość odpowiedzi następowała po upływie sześćdziesięciu dni i teoretycznie, 547 wnioskodawców mogło być przez ARiMR pozbawionych zagwarantowanego w Konstytucji RP prawa do sądu, jeśli stosowali się oni literalnie do pouczeń ARiMR – mówi Jacek Gogała.
- Uważam, że takie działanie organu jest w państwie prawa niedopuszczalne - dodaje. - Aby je zmienić należy zmienić kształt pouczeń zawieranych w pismach ARiMR o negatywnym rozstrzygnięciu. Myślę też, że należy zmienić stan prawny umożliwiający takie praktyki organu oraz umożliwić pokrzywdzonym przez organ wnioskodawcom ponowne rozpatrzenie ich spraw. Uważam, że w celu rozwiązania tej sytuacji można zastanowić się nad nowelizacją ustawy o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich polegającej na zastąpieniu „negatywnego rozstrzygnięcia” przez decyzję administracyjną. Zastanawiam się też nad złożeniem skargi konstytucyjnej w tej sprawie.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, że chociaż w pouczeniu zawartym w piśmie o odmowie udzielenia pomocy zacytowanym powyżej nie ma mowy o tym, że po okresie sześćdziesięciu dni od dnia wniesienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa mija termin na skuteczne złożenie skargi, to pouczenia zawarte w odpowiedzi na wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, gdy termin na złożenie skargi już minął, są inne i zawierają taką informację: „skargę od ww. rozstrzygnięcia zawartego w piśmie z dnia (…) wnosi się w terminie 30 dni od dnia doręczenia niniejszego pisma, o ile w dniu doręczenia niniejszego pisma upłynęło nie więcej niż 60 dni od dnia wniesienia wezwania do usunięcia naruszenia prawa, a strona nie wniosła wcześniej skargi na rozstrzygnięcie zawarte w piśmie z dnia (…)”.
- W opisany powyżej sposób ARiMR, odwlekając odpowiedź na wezwanie do usunięcia naruszenia prawa nie tylko łamie prawo, ponieważ celowo nie udziela odpowiedzi „niezwłocznie, w najbliższym możliwym terminie”, ale również istnieje podejrzenie, że działa nie niekorzyść strony, chcąc uniknąć zaskarżenia jej rozstrzygnięcia – podsumowuje Jacek Gogała. - Mechanizm jest dość prosty: ARiMR odmawia pomocy, po wniesieniu wezwania do usunięcia naruszenia prawa wysyła pismo, w którym informuje, że udzieli odpowiedzi „w najbliższym możliwym terminie”- wnioskodawca cierpliwie czeka na odpowiedź z nadzieją, że prezes uwzględni jego argumenty, następnie, gdy mija sześćdziesiąt dni, ARiMR wysyła odpowiedź negatywną wiedząc, że termin na złożenie skargi już minął, i że każdy sąd oddali skargę, która wpłynęła po terminie. Tego typu działanie jest możliwe w konkretnych warunkach: w ARiMR pracują doświadczeni prawnicy, a wnioskodawcami są rolnicy, którzy nie mają wykształcenia prawniczego – jest to więc klasyczny przykład asymetrii informacji, opisywany np. przez noblistę Josepha Stiglitza.
Dodajmy jeszcze, że w wyroku WSA podobną sprawę rozstrzygnięto niedawno na korzyść rolnika.
Komentarze