Koszty związane z uczestnictwem organizacji polskich rolników w organizacjach międzynarodowych są ponoszone przez Krajową Radę Izb Rolniczych i dofinansowywane z budżetu państwa w formie dotacji celowej. MRiRW uważa, że może o to występować każdy, kto założy związek, gdyż związki muszą być traktowane „na równi”.
Dlaczego tylko cztery związki zawodowe rolników indywidualnych reprezentują Polskę wobec instytucji Unii Europejskiej?
Z takim pytaniem zmierzył się wiceminister rolnictwa Ryszard Bartosik, odpowiadając na interpelację posłów Jarosława Sachajki i Pawła Szramki. Zmierzył się tylko pośrednio – pytanie brzmiało bowiem nieco inaczej. Posłowie pytali o dofinansowanie „uczestnictwa związków zawodowych rolników indywidualnych w organizacjach międzynarodowych”, a w szczególności m.in. o to, „W jakiej wysokości dofinansowanie otrzymały poszczególne związki zawodowe rolników indywidualnych kolejno w latach 2015-2020?”, a także „W jaki sposób Ministerstwo weryfikuje reprezentatywność związków zawodowych wśród rolników?” Jak wyjaśniał minister – nikt tego nie weryfikuje, a nawet ministerstwo mniema, że nie powinno, co ma wynikać z ustawy. Wiceminister napisał dokładnie tak:
„Ustawa z dnia 7 kwietnia 1989 r. o związkach zawodowych rolników indywidualnych (Dz. U. z 2019 r. poz. 210) nie zawiera przepisów umożliwiających weryfikowanie reprezentatywności tych organizacji oraz określających sposób tej weryfikacji. Co więcej, zgodnie z art. 8 ust. 2 powyższej ustawy, wszystkie związki zawodowe rolników indywidualnych i społeczno-zawodowe organizacje rolników w zakresie reprezentacji i obrony praw oraz interesów rolników, powinny być traktowane na równi.” Jak dodał, „Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie posiada informacji na temat ilości członków związków zawodowych rolników indywidualnych objętych dotacją celową.”
A płaci nieźle, „dotując celowo”: każdy z czterech wymienionych przez wiceministra "dofinansowanych związków zawodowych" (tj. NSZZ RI Solidarność, Związek Zawodowy Rolnictwa SAMOOBRONA, Związek Zawodowy Rolników OJCZYZNA, Związek Zawodowy Centrum Narodowe Młodych Rolników) tylko od 2015 roku otrzymywał roczne dofinansowanie od 613 872,50 zł (NSZZ RI „Solidarność” w 2015 roku), przez 549 614,90 zł (Związek Zawodowy Rolnictwa SAMOOBRONA w tym samym roku) do 70 593,86 zł (Związek Zawodowy Rolników OJCZYZNA w 2018 r.). To trzej nasi narodowi reprezentanci związkowi w COPA. W CEJA reprezentuje nas Związek Zawodowy Centrum Narodowe Młodych Rolników (z kwotą dotacji od 150 031,03 zł w 2016 roku do 112 856,70 zł w 2018).
I na tym kończy się informacja wiceministra.
Ale to jeszcze nie wyczerpuje tematu – wszak mamy poza związkami zawodowymi tzw. samorząd rolniczy w postaci KRIR. W informacji nie wykazano dotacji dla KZRKiOR. Pominięto też Federację Branżowych Związków Zawodowych.
W sumie wystawiamy najliczniejszą reprezentację krajową na forum unijnym i jako jedyne państwo płacimy za jej działania z budżetu.
Więcej:
Tylko Polska płaci za udział organizacji rolniczych w COPA COGECA
Jak wynika z informacji wiceministra, to właśnie KRIR i Federacja Branżowych Związków Zawodowych mają największą dotację, kilkakrotnie przewyższającą „dotacje dla związków zawodowych rolników indywidualnych”, jak to ujął wiceminister.
Rocznie skarb państwa płaci bowiem za uczestnictwo organizacji rolniczych reprezentujących interesy zawodowe rolników indywidualnych wobec instytucji Unii Europejskiej co najmniej 4 mln zł, a jak wynika z przekazanego wykazu (szczegóły w załączniku), cztery związki zawodowe w latach 2015 – 2020 otrzymywały w sumie zaledwie:
w 2015 – 1 511 205 zł
w 2016 – 590 017 zł
w 2017 – 536 109 zł
w 2018 – 541 466 zł
w 2019 – 540 854 zł
w 2020 – 579 737 zł.
W tym stanie rzeczy trzeba zapytać, dlaczego reprezentacje KRIR i Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych są tak wyjątkowo drogie i kosztują od 2,5 mln zł do 4 mln (w 2020 roku dotację zwiększono z 4 do 4,5 mln rocznie)? I co stało się po 2015 roku, że związki występują o dotację trzykrotnie mniejszą niż w 2015 roku? Czyżby opłata składki członkowskiej nie była obowiązkiem związków, tylko KRIR? A może „zgubiła się” jeszcze jakaś organizacja? A może praca w COGECA kosztuje drożej? Dlaczego tak trudno przekazać rzetelną i jednoznaczną informację o tych dotacjach?
Trzeba też zauważyć, że posłowie zapytali o związki zawodowe i ich dotowanie, a wiceminister twierdził, że są „Trzy polskie związki zawodowe rolników indywidualnych, objęte dotacją celową” i informował o dofinansowaniu otrzymanym przez związki zawodowe, podczas gdy ustawa o izbach rolniczych mówi jednoznacznie, że to KRIR finansuje działalność polskich organizacji rolniczych, będących członkami w różnych strukturach organizacji rolniczych w UE, i to KRIR otrzymuje dotację celową, a nie związki zawodowe i inne organizacje rolnicze.
Dokładnie brzmi to tak: „Koszty związane z uczestnictwem:
1) izb rolniczych, związków zawodowych rolników indywidualnych oraz społeczno-zawodowych organizacji rolników, w tym rolniczych spółdzielni produkcyjnych i pracodawców rolnych, w ponadnarodowych organizacjach rolniczych reprezentujących interesy zawodowe rolników indywidualnych wobec instytucji Unii Europejskiej,
2) Krajowej Rady Spółdzielczej, działającej na podstawie ustawy z dnia 16 września 1982 r. – Prawo spółdzielcze (Dz. U. z 2017 r. poz. 1560 i 1596) w Głównym Komitecie Spółdzielczości Rolniczej (COGECA),
3) stowarzyszeń zrzeszających młodych rolników w Europejskiej Radzie Młodych Rolników (CEJA)
– są w latach 2015–2020 ponoszone przez Krajową Radę Izb Rolniczych i dofinansowywane z budżetu państwa w formie dotacji celowej.”
Dziwne też, że przy zastosowaniu tak „równościowych” kryteriów dla ewentualnych polskich reprezentantów w unijnych strukturach, jak te wskazane przez wiceministra, po dofinansowanie zgłaszają się tylko cztery związki zawodowe. Niby już mamy najliczniejszą reprezentację w unijnych organizacjach (inne kraje mają zwykle jednego przedstawiciela - z 25 państw taką opcję wybrało 13, kolejne trzy mają po 2 przedstawicieli) i jako jedyny kraj finansujemy z budżetu państwa prace organizacji w unijnych strukturach, ale przecież moglibyśmy mieć jeszcze liczniejszą: tylko na liście organizacji otrzymujących do zaopiniowania projekty ministerialnych przepisów jest kilkadziesiąt pozycji.
Więc – czemu nie?... Może wtedy nareszcie uda nam się coś w UE załatwić?
W załączniku cała odpowiedź na interpelację.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (4)