Skład Rad Społecznych „nie odzwierciedla struktury obszaru gospodarczego związanego z rolnictwem, stając się w naszym odczuciu właściwie gronem dowolnie kształtowanym” – napisał Julian Sierpiński, podpisany pod stanowiskiem ZIR z 21 marca 2017 r.

Jak podkreśla, to izby rolnicze mają doświadczenie, pozwalające wypracowywać opinie, wnioski i stanowiska. Są reprezentatywne.

Nic dobrego nie można natomiast powiedzieć o innych organizacjach, dopuszczonych do opiniowania przetargów – w szczególności nie wiadomo, „czy partykularne interesy liderów związków (nie posiadających struktur w terenie) nie są ważniejsze niż ogólne potrzeby środowiska rolniczego w zakresie obrotu gruntami rolnymi?”.

A tak wątpliwe reprezentacje rolników dopuszczono do decydowania o ważnych sprawach:

„Kwestie związane z rozdysponowywaniem gruntów są kluczowe dla zabezpieczenia bytu gospodarstw rodzinnych, dlatego rolnicy muszą mieć pewność, że decyzje Rady Społecznej są miarodajne, racjonalne i oparte na gruntownej znajomości analizowanej problematyki” – napisano.

Co ustaliwszy, pozostało już tylko ocenić ANR, i to nie byle jak, tylko kompletnie: „Kompletna analiza działania Agencji Nieruchomości Rolnych pozwala na wysunięcie wniosku o braku realizacji zadań określonych ustawą oraz pozostałymi źródłami prawa”.

Co ciekawe, podpisany pod stanowiskiem ZIR prezes Sierpiński uznał za stosowne zaznaczyć, że winne takiemu stanowi rzeczy są ANR i oddziały terenowe – ale nie Filia ANR w Koszalinie. Czyżby działała na podstawie innych przepisów? – tego w stanowisku nie wyjaśniono.

Prezes ZIR pomyślał o czymś innym: prezesie ANR w Szczecinie. Ten został zmieniony, ale zmian nie dokonał – i w efekcie bezczynności ANR ZIR nie otrzymała podstawowych informacji, o które zabiega od jesieni 2016 r., w szczególności nie wie, kto dzierżawi ziemię, komu przedłużono umowy i z kim je zawarto. „Brak takiej wiedzy ważnej również z punktu widzenia działania ANR czyni iluzorycznym wykonywanie nadzoru w ramach samorządu rolniczego” – brzmi konkluzja.

Mimo braku tej podstawowej wiedzy ZIR coś jednak wie: jak podnosi, „ANR nie podjęła skutecznych działań, o których informowała Izba, odnośnie zabezpieczenia majątku Skarbu Państwa oraz żądania zwrotu nieruchomości będących we władaniu osób bez tytułu prawnego”.

W szczególności dokonywano „technicznych przedłużeń umów dzierżawy”, co miało prowadzić do konfliktów z rolnikami. Nie powiedziano tego wprost, ale chodzi najwyraźniej o Pyrzyce – tyle, że ten konflikt zaistniał dwa lata wcześniej.

Ponadto ZIR wskazuje na trudności z rozstrzyganiem przetargów, spowodowane odwołaniami bezumownych użytkowników. Nie wiadomo, jakie są roszczenia ANR wobec bezumownych użytkowników, a ZIR domaga się dla nich „zera tolerancji”.

Co ciekawe, ZIR sprzeciwia się też powiększaniu gospodarstw przez małych rolników: „Osoby dysponujące kilkoma hektarami w przeciągu jednego przetargu powiększyły powierzchnie nieruchomości o kilkaset a nawet 1000 procent” – ubolewa ZIR.

Wreszcie wnioski, czyli o co chodzi ZIR. Otóż przede wszystkim najlepiej byłoby powrócić do wersji przyjętej w porozumieniach zawieranych w 2013 roku między ZIR i ANR w Szczecinie – wynika z nich niezbicie. Wtedy ZIR nie miałaby już żadnych wątpliwości co do tego, czy jest należycie umocowane pytanie tej organizacji o zdanie przy rozdysponowywaniu ziemi – nikt tak dobrze jak ona nie wie, co jest potrzebne. ZIR chce też, aby nie były rozpatrywane odwołania „składane przez osoby nieuprawnione” (nie wyjaśniono bliżej, co to za osoby). Nie chce też kilku innych rzeczy, o których wie zapewne niewiele, skoro – jak sama podkreślała – nie ma informacji o działaniach ANR, np. o „nie wykonaniu raportów otwarcia w czasie zmiany kadry kierowniczej ANR”. Ba, dostało się wreszcie i NIK, która to „nie zbadała skutków nabycia nieruchomości przez cudzoziemców wbrew przepisom ani postępowania w sprawach nabycia nieruchomości wbrew przepisom ustawy”.

Jest i wyjście z sytuacji: potrzebna jest komisja powołana „celem rzeczywistego zweryfikowania stanu spraw związanych z wykonywaniem nadzoru właścicielskiego wobec nieruchomości stanowiących własność Skarbu Państwa”.

Nie podano, gdzie miałaby być umiejscowiona taka komisja. Można się wszakże domyślać, że przy Zachodniopomorskiej Izbie Rolniczej – wszak nikt tak dobrze jak ona nie zna tych spraw...

Jest tylko jedno ale: nie od dziś wiadomo, że dobrze, gdy kto inny ocenia, niż czynił – a udział izb rolniczych w rozdysponowywaniu ziemi z ANR był zawsze duży. Niektórzy twierdzą nawet, że zbyt duży – w podtekście tego stwierdzenia było powołanie właśnie Rad Społecznych o szerszym składzie. Popełniono błąd? Być może – z pewnością jednak nie polegał on na rozszerzeniu listy podmiotów opiniujących przetargi ANR. Izby rolnicze są niezadowolone z powodu utraty wpływów na decyzje w ANR. Czy nie  należy jednak wrócić do dyskusji o... wpływach do izby? Projekt ustawy określającej zmiany w finansowaniu izb nie może doczekać się zainteresowania posłów.

Więcej o projekcie: Izby rolnicze staną się rzeczywistym reprezentantem rolników?

2 proc. z podatku rolnego – trafiające dziś na izby – z pewnością mogłoby być lepiej wykorzystane niż na formułowanie takich jak to stanowisk.