26 marca wiceminister rolnictwa Anna Gembicka poinformowała o „powołaniu” Rady Kobiet w Rolnictwie. Jak się okazuje, tylko formalnie.
Informacja o tym „powołaniu” znajduje się tu:
Powołanie Rady Kobiet w Rolnictwie
Rada miała się zebrać na pierwszym posiedzeniu zaraz po Wielkiejnocy – zapowiadała wówczas pani wiceminister. Potem ministerstwo najwyraźniej zwątpiło w to, czy powołało radę i oznajmiło, że do 19 kwietnia czeka na zgłoszenia kandydatur do rady. Tymczasem jak się dowiadujemy na początku maja, a więc jeszcze po miesiącu od zapowiadanego pierwszego spotkania, Rada Kobiet w Rolnictwie wcale nie została powołana. Dopytywane o nią Ministerstwo Rolnictwa informuje, że „do 19 kwietnia br. wpłynęło 110 propozycji kandydatek do Rady. W chwili obecnej trwa procedura oceny przesłanych kandydatur pod kątem doświadczenia w obszarze, jakim zajmować będzie się Rada.”
Rada będzie liczyła „do 20 osób”, jak podano.
Podstawą jej działania jest Zarządzenie nr 7 Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z – a jakżeż by inaczej - 8 marca 2021 r. w sprawie powołania Rady Kobiet w Rolnictwie, które weszło w życie dwa dni później.
Rada jest organem pomocniczym ministra rolnictwa i rozwoju wsi – podaje MRiRW. W czym mu pomoże?
Ministerstwo twierdzi – a powtórzmy to za ministerstwem, gdyż samo zarządzenie ministra nie jest opublikowane - że „do zadań Rady należy:
1) analiza bieżącej sytuacji kobiet na obszarach wiejskich i identyfikowanie problemów w tym zakresie;
2) rekomendowanie i podejmowanie inicjatyw w zakresie polepszania lub wzmacniania pozycji i roli kobiet na obszarach wiejskich i ich aktywizacji, a także przeciwdziałanie dyskryminacji, w szczególności kobiet ze szczególnymi potrzebami (niepełnosprawnych);
3) inicjowanie i wspieranie akcji społecznych, szkoleń, debat, konferencji oraz programów i kampanii społecznych, podnoszących świadomość społeczną w zakresie praw kobiet;
4) opiniowanie projektów aktów prawnych dotyczących obszarów bezpośrednio lub pośrednio związanych z równouprawnieniem i sytuacją kobiet i dziewcząt;
5) współpraca z komórkami organizacyjnymi w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz jednostkami podległymi Ministrowi lub przez niego nadzorowanymi w zakresie działań na rzecz równości i respektowania praw kobiet, w tym dotyczących polityki rodzinnej, dostępności opieki zdrowotnej, profilaktyki zdrowia psychicznego, ochrony przed przemocą, aktywizacji zawodowej i równouprawnienia we wszystkich dziedzinach życia;
6) wspieranie i rekomendowanie działań mających na celu promowanie:
a) dobrych praktyk w rolnictwie i przetwórstwie,
b) ekologicznej żywności,
c) dziedzictwa i kultury wsi,
d) pozytywnych aspektów życia na terenach niezurbanizowanych;
7) podejmowanie innych działań bezpośrednio lub pośrednio związanych z szeroko pojętą sytuacją kobiet w rolnictwie.”
Jak z tego wynika, MRiRW uważa więc, że potrzebne jest – powtórzmy, bo wszak rzecz słuszną warto powtórzyć i dwa razy - przeciwdziałanie dyskryminacji kobiet na wsi, podnoszenie świadomości społecznej w zakresie praw kobiet, zmiany prawne w kierunku równouprawnienia i sytuacji kobiet i dziewcząt oraz działania zmierzające do równości i respektowania praw kobiet. Oczywiście - wszystko w rolnictwie, jak sama rada, minister i jednostki mu podległe.
Panie mieszkające na wsi muszą czuć się podbudowane i umocnione już samą zapowiedzią tak radykalnej i odważnej działalności.
Tym bardziej, że w tym liczącym „do 20 osób” gremium (czyżby nie miały to być tylko kobiety?) znajdą się „oprócz przedstawicieli MRiRW, przedstawicielki Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, jednostek doradztwa rolniczego, Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, z ogólnopolskich i zarejestrowanych organizacji rolniczych, przetwórczych oraz samorządu rolniczego, kół gospodyń wiejskich i jednostek samorządu terytorialnego.”
Zatem nowość. Będzie się działo, zwłaszcza wiele można sobie obiecywać po działaniach związanych z „szeroko pojętą sytuacją kobiet w rolnictwie”, bo przecież chyba nie ma związku z płcią „promowanie: dobrych praktyk w rolnictwie i przetwórstwie, ekologicznej żywności, dziedzictwa i kultury wsi czy pozytywnych aspektów życia na terenach niezurbanizowanych”…
Aż dziwne, że ministerstwo nie spieszy się z rzeczywistym powołaniem tej rady, na której pomoc zapewne bardzo czeka minister rolnictwa.
I to czeka jako jedyny minister, który potrzebował tak szczególnej rady – dotąd tylko minister sportu odwoływał się do Społecznej Rady Sportu Kobiet, ale dziś już nie ma tego resortu, choć sport kobiet był wcześniej i teraz też pozostał – więc zapewne to nie powołanie tamtej rady zaszkodziło ministerstwu…
Tymczasem więc „za zdrowie pań, za zdrowie, szampana pijmy aż do dna, panowie”… Dawno już MRiRW nie pokazało tak pięknie, że dziewczyny treścią są jego snów. Choć obudzić się też przecież trzeba… Czyżbyśmy byli tego świadkami? Niby „nie zmuszamy, ale jakże przykro nam!” – choć przecież „rolnictwo kobiet” na tym na pewno nie straci, bo przecież nie może stracić coś, co nie istnieje. Może więc lepiej pójść na całego i utworzyć od razu Radę Kobiet w Radzie Ministrów? To by dopiero działało – a jeśli nawet nie, to przecież nazwa taka piękna. Zatem – do dzieła. Trzeba powołać. Równouprawnienie kobiet nie może wszak dotyczyć tylko wsi, kobietom z miasta też się ono należy.
Walczmy więc o równouprawnienie kobiet z miast i wsi – to dopiero piękne hasło, jeśli już nie obiecujący kierunek działalności…
Komentarze