Jeśli jakieś zwierzę ma wyrządzić szkody w uprawach, lepiej, żeby to był żubr. Za zjedzony przez łabędzie rzepak nikt nie wypłaci odszkodowania, bo ptaki nie trafiły do ustawy o ochronie przyrody. A na wydanie zezwolenia na płoszenie łabędzi GDOŚ ma miesiąc.
Łabędzie i żurawie to dzikie zwierzęta, które co roku wyrządzają szkody w uprawach. Za takie szkody teoretycznie prawo przewiduje odszkodowanie, ale akurat nie za te gatunki ptaków. Co innego bobry czy dziki.
Rolnicy są więc w klinczu prawnym, z jednej strony – nie mogą płoszyć ptaków bez specjalnego zezwolenia, na które można czekać nawet miesiąc, a z drugiej strony – za poniesione przez ten miesiąc straty i wyjedzone uprawy nikt im nie zapłaci. Tak więc, względu na lukę prawną, działającą od lat, to rolnicy ponoszą koszty ochrony tych ptaków.
Do redakcji zadzwonił zdenerwowany rolnik z powiatu sochaczewskiego na Mazowszu. Nasz czytelnik skarżył się, że nadal nie obowiązują żadne odszkodowania za wyjedzone przez ptaki uprawy. Co więcej, problem jest znany od lat. Na stronach regionalnych TVP można znaleźć materiały z roku 2013, które opisują dokładnie ten problem. Regionalne gazety opisywały identyczne historie jeszcze w ubiegłej dekadzie, np. Gazeta Pomorska opisywała problemy rolników ze wsi Borówno i Różnowo w 2009 roku. Nic się nie zmienia.
Łabędzie nie wystarczająco dzikie
- Może państwo się dowiedzą, co rolnicy mają zrobić z łabędziami czy żurawiami – powiedział redakcji pan Maciej, rolnik z gminy Słubice pod Sochaczewem. Na 15 hektarach uprawia rzepak, a jego pola odwiedza stado liczące około 100 łabędzi. - Te ptaki potrafią zjeść po 2 kilogramy pokarmu. Rzepak jest przemarznięty, same stożki wzrostu, no to można sobie wyobrazić efekt. Dochodzą do tego żurawie, które potrafią zjeść do 2 hektarów zasianej kukurydzy – powiedział.
Łabędzie lubią rzepak, żurawie wybierają kukurydzę, są jeszcze dzikie gęsi, które lubią wszelkie oziminy. Dzikie ptaki są własnością państwa, ale dla rolników nic z tego nie wynika. Ze względu na kształt przepisów, Skarb Państwa nie odpowiada za szkody wyrządzone przez łabędzie, nie można więc liczyć na odszkodowanie.
Jak poinformowała Monika Jakubiak-Rososzczuk, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, pod ochroną są trzy gatunki łabędzi żyjące w Polsce - łabędź niemy Cygnus olor, łabędź krzykliwy Cygnus cygnus i łabędź czarnodzioby Cygnus columbianus. Ochrona jest oparta na prawie międzynarodowym (tzw. Dyrektywa Ptasia, Dyrektywa Rady UE 2009/147/WE), a łabędź krzykliwy i łabędź czarnodzioby są objęte dodatkową szczególną ochroną, również przez Konwencję Berneńską. W prawie polskim wszystkie trzy gatunki łabędzi objęte są ścisłą ochroną gatunkową na mocy rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt (Dz. U. poz. 2183).
Łabędzie na polu rzepaku. Fot. M. Ziembicki 1200x800.jpg
Ochrona = brak odpowiedzialności
Co taka ochrona prawna ptaków oznacza dla rolników? Zakaz płoszenia z pól. – Mogę tylko wystąpić z wnioskiem do Dyrekcji Ochrony Środowiska o pozwolenie na płoszenie ptaków – mówi pan Maciej. – Ale urzędnicy mają miesiąc na odpowiedź. Po tym czasie na polach nie będzie już ani ptaków, ani upraw – skarży się rolnik.
Regionalni Dyrektorzy Ochrony Środowiska mogą wydać zezwolenia m.in. na płoszenie i niepokojenie osobników gatunków objętych ochroną, potwierdza rzecznika GDOŚ. Przewiduje to art. 56 ust. 2 pkt 2 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody.
Jak długo czekają rolnicy na zezwolenie na płoszenie ptaków? „Bez zbędnej zwłoki” oznacza w tym przypadku 2 do 3 tygodni. „Załatwienie sprawy wymagającej postępowania wyjaśniającego powinno nastąpić nie później niż w ciągu miesiąca, a sprawy szczególnie skomplikowanej - nie później niż w ciągu dwóch miesięcy od dnia wszczęcia postępowania. Jeżeli wniosek w momencie wpływu do organu jest kompletny i nie wymaga uzupełnienia, (…), zezwolenie można uzyskać w około 2 do 3 tygodni od daty wpływu wniosku do organu” – napisała Monika Jakubiak-Rososzczuk z GDOŚ.
82 zł zostaje w kieszeni
Na osłodę, przepisy pozwalają rolnikom zaoszczędzić… 82 zł na opłacie skarbowej. - Opłacie skarbowej nie podlega zezwolenie wydawane osobom fizycznym na działania związane z płoszeniem i miejscowym ograniczaniem populacji gatunków zwierząt wyrządzających szkody w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim nieobjętych odszkodowaniem Skarbu Państwa.
Co wobec tego pozostaje rolnikowi, na którego polach lądują łabędzie lub żurawie? - Ewentualną drogą do uzyskania odszkodowania za powstałe w wyniku żerowania ptaków szkody jest powództwo cywilne –napisała Monika Jakubiak-Rososzczuk z GDOŚ. Ptaki objęte ochroną gatunkową nie figurują obecnie na liście gatunków wymienionych w art. 126 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody, a więc za szkody wyrządzone przez te gatunki nie przysługuje odszkodowanie ze Skarbu Państwa.
art. 126 ust. o ochronie przyrody.jpg
- Rolnik może jedynie wystąpić z pozwem do Skarbu Państwa. No ale ile to będzie trwać – pyta pan Maciej. W mediach trudno znaleźć doniesienia o pozwie wygranym przez rolnika, który poniósł straty przez chronione ptaki. Podobno jedna taka sprawa była kilka lat temu, przypominają sobie pracownicy dyrekcji.
Skarb państwa, czyli w zasadzie nikt
Sytuację prawną śledzi od lat Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. - Zajmujemy się szkodami powodowanymi przez zwierzynę łowną i chronioną – potwierdza Tadeusz Szymańczak, rzecznik PZPRZ. - Odpowiada za nie skarb państwa, czyli w zasadzie nikt - dodaje. Zdaniem rzecznika lista zwierząt powodujących szkody poszerza się, ponieważ zmieniają się obyczaje zwierzyny, która żeruje tam, gdzie jej wygodniej.
Zapytany o to, co może zrobić rolnik, na którego polach właśnie żerują ptaki, rzecznik odpowiada: - Trzeba szacować szkody, zgłaszać na piśmie wszystkie przypadki urzędu gminy albo bezpośrednio do koła łowieckiego danego obszaru. Do tego wykonywać dokumentację filmową i zdjęciową. Wszystko co robisz, rób tak, jakby miało się skończyć w sądzie – podkreśla Tadeusz Szymańczak.
Jego zdaniem, przy szacowaniu szkód warto skorzystać z udostępnianych przez związek formularzy, a w przypadkach zwierzyny krajowej, od razu wziąć adwokata, gdy szkody są duże. - Trzeba spisać protokół wstępny lub na etapie likwidacji szkody. To kwestia dopilnowania wszystkich aspektów - podkreśla.
Problem jest jeszcze poważniejszy, niż się wydaje. Część zbóż może być zakonktraktowana. Jeśli ze względu na wyjedzone przez łabędzie i żurawie uprawy, rolnik dostarczy do skupu mniej zboża niż zakontraktowano – może zostać dodatkowo obciążony karą umowną.
Od kilkunastu lat prowadzę gospodarstwo i od samego początku jestem dwa razy w roku objadany przez "latającą ptasią grypę"...
Pierwszy raz jesienią - od połowy października do połowy grudnia, drugi raz - wiosną - od połowy lutego do połowy kwietnia... przeważnie w tych terminach...
Problem polega na tym, że objadają minie głównie dzikie gęsi (wg szacunków specjalisty ok. 40-80 tys. sztuk !!!). Do tego jeszcze dzikie kaczki i łabędzie w mniejszych ilościach...
O chmarach jeleni czy rudlach saren po 50 szt. np. w rzepakach czy plantacjach nasiennych grochu i zbóż nie wspomnę...
Do tego dziki w ziemniakach, kukurydzy i łąkach.... Sama radość...
I jak tu żyć...?!
Powiem krótko człowiek a łabędź to chore Rolnicza rodzina wegetacja bankructwo bo stado baranów ekologów i polityków co mózgi im wyprało są ważniejsze jak człowiek rolnik ratujący swoją rodzinę przed bankructwem czy ktoś to potrafi wytłumaczy bo za Króla świeczka były polowania i nie było problemów Łabędź Panie Boże wybacz tym co niczego nie rozumieją
Komentarze