Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, podsumowującej 2018 rok i zapowiadającej działania planowane w 2019 roku, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski określił program rządu dla rolnictwa jako alternatywę dla liberalnego podejścia, niszczącego dla wielu drobnych gospodarstw.

- Bardziej prorolniczego, prowiejskiego, prospołecznego programu dla polskiej wsi, jak program stworzony przez Prawo i Sprawiedliwość, nie było – powtórzył minister swoją opinię przekazywaną także podczas rozmów z protestującymi rolnikami. – To jest program, który realizujemy, a alternatywą dla tego programu, jedyną tak de facto alternatywą w Polsce, to jest pójście w kierunku rozwiązań liberalnych, które tych wszystkich drobniejszych rolników, o których tak staramy się zadbać, skażą na wyparcie z rolnictwa.

Bo rząd PiS ma propozycję dla dużych i małych producentów rolnych – przekonywał minister. I to pamiętając, że trzeba dążyć do tego, aby dochody rolnicze pochodziły głównie z produkcji – co nie oznacza zaniechania walki o wysokość dotacji. Ci duzi rolnicy, nastawieni na produkcję towarową, dostarczający towary firmom przetwórczym i handlowym, mogą tworzyć spółdzielnie rolnicze. Przyjęto stosowną ustawę, to znakomite, jedne z najlepszych w Europie rozwiązań zachęcające rolników do organizowania się w celu prowadzenia wspólnej działalności na rynku – ocenił minister.

Małe gospodarstwa też powinny wytwarzać produkcję potrzebną na rynku. Z myślą o nich ułatwiono sprzedaż żywności z gospodarstw i działalność MOL.

Minister zapowiedział też podjęcie w połowie roku działań stabilizacyjnych na rynku owoców i warzyw – ma to umożliwić Krajowa Grupa Spożywcza.

- Bardzo mocno będziemy działać na rzecz wizerunku polskiej żywności i jej wysokiej jakości – zadeklarował minister. Polska żywność jest psuta pod pozorem poprawiania jej parametrów przez stosowanie dodatków. – Siłą polskiego rolnictwa ma być żywność regionalna, tradycyjna, ekologiczna – ta, która nie wymaga kolejnego E-ileś, tylko sama – również przez sposób jej przetworzenia – jest żywnością, która buduje zdrowie konsumentów.

Będziemy promować żywność naturalną jako znak polskiego rolnictwa – będziemy też znakować żywność flagą pochodzenia, a już w tym roku ziemniaki będą tak znakowane, zatwierdzająca to decyzja UE spodziewana jest w lutym. Będzie też widoczne znakowanie produktów wolnych od GMO i nastąpi rozpropagowanie stosowania dobrowolnego znaku „Produkt polski”.

Rok bieżący ma być przełomowy dla produkcji białka paszowego. Minister zapowiedział też działania wzmacniające produkcję roślin włóknistych i ziół. Na ukończeniu jest program dotyczący rozwoju rolnictwa w górach i program wodny (np. dofinansowanie małej retencji z PROW).

Minister określił prowadzoną walkę z ASF jako działania, które „zaczynają przynosić efekt” –wiele gmin jest uwolnionych od wirusa. Są nowe laboratoria, działają chłodnie, trwa odstrzał dzików. – Mam nadzieję, że udało się nam nad tą chorobą zapanować, nie jest to takie oczywiste w innych krajach – mówił minister zastrzegając, że jest realistą i wie, że jeszcze przypadki choroby mogą wystąpić, gdyż wirus jest obecny w środowisku i wciąż są znajdowane padłe dziki.

Jednak wydarzenia związane z ASF powodują, że obecnie nie są planowane zmiany w inspekcji weterynaryjnej, a tworzeniu jednej inspekcji jest też przeciwny resort zdrowia z powodu obaw o demontaż inspekcji sanitarnej przy odłączeniu od niej części nadzorującej żywność. Zmiany to chaos, musimy poczekać na ustabilizowanie się sytuacji – zapowiedział minister, zastrzegając, że nie będzie jednak tolerował fałszowania polskiej żywności i psucia jej opinii, stąd plan połączenia IJHARS i IH, podlegającej UOKiK.

Minister zapowiedział podniesienie limitu de minimis. Tuż przed świętami zadecydowano w UE o podniesieniu limitów, a w połowie stycznia spodziewane jest ich zatwierdzenie.

- Wielkość de minimis dla poszczególnych krajów będzie wynosiła, nie jak do tej pory, 1 - a 1,25 proc. produkcji i zwiększają dla poszczególnych gospodarstw z 15 do 20 tys. euro.

Minister dodał, że chcieliśmy większego limitu, bo nawet jeśli rząd chce wspierać rolnictwo, to z powodu limitu nie może tego robić - ale inne kraje były temu przeciwne, uważając, że dawałoby to zamożnym krajom możliwość zbyt dużej ingerencji w rynek.

Minister odniósł się też do zapowiadanych protestów rolniczych, zachęcając do rozmów i szukania w społeczeństwie zrozumienia dla rolnictwa – a zatrzymywanie ruchu nie dodaje rolnikom przyjaciół, jak stwierdził.

Czytaj też: Susza, rodzime białko i znakowanie ziemniaka – podsumowanie i plany