- Sama ustawa wprowadzi w kraju systemową zmianę polegającą na segregowaniu śmieci, ale nie to jest celem. Celem jest możliwość odzyskania produktów takich jak papier, szkło, plastik, metal - po to, żeby ponownie je użyć - mówi minister środowiska Marcin Korolec.

Według niego ta zmiana systemowa "o skali, jakiej jeszcze nie było" sprawi, że Polska osiągnie zakładane normy segregowania odpadów. Jak dodaje - jeśli surowców wtórnych będzie dużo - pojawią się firmy, które będą chciały je odbierać i zagospodarowywać do ponownego przetworzenia bądź użycia.

- W 2020 roku co najmniej 50 proc. papieru, szkła, plastiku musimy odbierać - takie mamy zobowiązanie wynikające z prawa europejskiego - tłumaczy minister.

Według Korolca, polskie przepisy mają należeć do najbardziej liberalnych w Europie. Jego zdaniem, nie było bowiem powodu do odgórnego wprowadzenia restrykcyjnych regulacji dotyczących segregacji.

- Gminy dostały do zarządzania pewien obszar rzeczywistości i to ich decyzje będą wskazywać na to, czy mamy dwa pojemniki, czy więcej - na papier, na szkło, na metal czy na plastik. O tym nie powinno się decydować w sposób odgórny, bo byłby to rodzaj przeregulowania systemu - przestrzega Marcin Korolec.

Nowy system gospodarowania odpadami niektóre gminy, w tym m.in. podwarszawski Izabelin, wdrożyły jeszcze przed terminem. Nadal jednak jest wiele miast, w tym m.in. Warszawa, które nie rozstrzygnęły jeszcze nawet przetargów na odbiór odpadów. W stolicy oferty przetargowe zostaną otwarte dopiero w połowie czerwca. Minister środowiska zapewnia, że resort pomoże gminom zdążyć na czas, a także zminimalizować ewentualne spóźnienia.

- Jeżeli miałby nastąpić ewentualnie jakiś poślizg, będziemy pomagać na poziomie eksperckim władzom samorządowym, żeby ten proces maksymalnie skracać, i żeby on był maksymalnie dostosowany do wymogów ustawowych - wyjaśnia.

Poza odzyskiwaniem surowców nowe prawo ma uszczelnić system gospodarowania odpadami i ograniczyć nielegalne wyrzucanie śmieci - m.in. do lasów czy na dzikie wysypiska.