Sejm uchwalił nowelizację ustawy o funduszach promocji produktów rolno-spożywczych.

Więcej: Sejmowa komisja za stworzeniem Funduszu Promocji Roślin Oleistych

Poseł Jarosław Sachajko podkreślił podczas sejmowej debaty, że nowelizując obowiązującą ustawę o funduszach promocji produktów rolno-spożywczych nie rozwiązuje się problemów:

-  Ustawa ta zawiera luki prawne umożliwiające wyprowadzanie pieniędzy rolników np. na promocję mięsa lub mleka wśród rolników, czyli na promocję działaczy zamiast produktów – mówił poseł.

Jak przypomniał, jego klub przygotował projekt bardziej zasadniczej nowelizacji:

- Poprawa systemu marketingu i promocji polskich produktów rolnych musi polegać na radykalnej przebudowie całego systemu. Posłowie klubu Kukiz’15 próbowali już to zrobić, przedkładając projekt ustawy o funduszu promocji polskich produktów rolno-spożywczych. Miała być to, po pierwsze, ustawa o jednym funduszu promocji, a nie o wielu funduszach, a po drugie, miało chodzić o polskie produkty rolno-spożywcze. Obecnie rolnicy konkurują o ten sam żołądek, a często rolnik, gdy posiada zdywersyfikowaną produkcję, to konkuruje sam ze sobą. To jest  jakiś absurd. Wprowadzenie jednego funduszu ograniczyłoby znacząco biurokrację, zwiększyłoby przejrzystość działania całego systemu, usprawniłoby podejmowanie działań marketingowych i promocyjnych oraz radykalnie zmniejszyłoby koszty, które pochłania obecnie ten system, a koszty te nie są małe. Jak pokazały wyniki kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w 2016 r. – wskazaliśmy na nie w uzasadnieniu naszego projektu ustawy – aby pokryć koszty funkcjonowania komisji zarządzających i obsługi całego tego dziwnego i niepotrzebnie rozbudowanego systemu, potrzebne było dofinansowanie z budżetu państwa.

Ponadto projekt Kukiz’15 kładł nacisk na promocję polskich produktów rolno-spożywczych. Poseł podkreślił konieczność większego promowania polskiej żywności, głównie na rynkach zagranicznych:

- Obecna ustawa – a podlegający procedowaniu teraz projekt nowelizacji tego nie zmienia – dopuszcza wsparcie w wypadku produktów, w których zawartość składników pochodzących spoza Polski może wynosić aż 25%. Jest to rozwiązanie nieakceptowalne, ponieważ prowadzi do sytuacji, w której środki pochodzące z wpłat polskich rolników wspierają zagranicznych rolników. Zwracaliśmy także uwagę na konieczność zorientowania działań nowego funduszu na rynki zagraniczne. To właśnie za granicą znajduje się największy potencjał zbytu polskich produktów, który należy wykorzystywać. Polska marka jest wciąż poza granicami naszego kraju słabo rozpoznawalna. Fundusz miałby przeznaczać 60% środków właśnie na zagraniczne akcje.

Odnosząc się do uwag posłów minister Jan Krzysztof Ardanowski wskazał, że „pełna informacja na temat wydatków funduszy promocji jest zawieszona na stronie internetowej ministerstwa rolnictwa i można dokładnie sprawdzić, jaka organizacja społeczna, jakimi środkami dysponowała i jaki program realizowała”. Jak mówił, w jego ocenie nie byłoby celowe utworzenie jednego funduszu.

- Jasność wydatkowania środków z funduszy, która wynika z transparentności informacji zamieszczonych przez ministerstwo rolnictwa, wiedza, jakie konkretnie osoby, z imienia i nazwiska, zasiadają w funduszach, w komisjach zarządzających, wydaje się, jest wystarczająca, żeby mieć przekonanie, czy to jest dobrze wydatkowane, czy nie – stwierdził minister. - Nie mam podstaw, by kwestionować kierunek myślenia czy zasady wydatkowania. Owszem sprawdzamy, również służby kontrolne państwa to sprawdzają, czy te pieniądze nie są marnowane, czy są w odpowiedni, racjonalny sposób wydatkowane.

Poseł Jarosław Sachajko uznał, że minister nie zrozumiał pytania i tłumaczył:

- Chodzi o jeden wspólny fundusz, w zakresie którego wszyscy są reprezentowani. Właśnie nie ma tego, o czym pan minister mówił, że każda sroczka swój ogonek chwali, a czasami jedna sroczka chwali dwa ogonki, czyli sama siebie zjada, bo jeżeli ktoś prowadzi produkcję wieprzowiny i produkcję zboża, to z jego pieniędzy te dwie produkcje ze sobą konkurują, a nie ma takiej potrzeby. Chodzi o optymalne wykorzystanie, a nie: każdy swoje.

- Możemy pracować nad koncepcją wspólnego funduszu, natomiast ja nie widzę w tym sprzeczności. Jeżeli rolnik ma kilka typów produkcji, to jest zainteresowany sprzedażą i tego, i tego, i tego. To, że produkuje mięso i zboże, wcale nie znaczy, że nie chce sprzedać tego jako kanapki z szynką czy hamburgera, gdzie jest i jedno, i drugie – odparł minister.