Po decyzji o opóźnieniu pojawiały się spekulacje, że jest ono skutkiem działań lobby tytoniowego, któremu ma zależeć na tym, by dyrektywa nie była uzgodniona za tej kadencji PE. Z drugiej strony w prasie podawano, że na przesunięciu głosowania zależało niemieckim chadekom, którzy nie chcieli głosować nad dyrektywą przed wyborami w Niemczech.
- Pozarządowe organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym wyrażają swoje głębokie ubolewanie w związku z decyzją liderów frakcji w PE o przesunięciu debaty i głosowania w sprawie dyrektywy tytoniowej (...). EPHA wzywa do przyjęcia mocnej dyrektywy tytoniowej bez dalszej zwłoki - czytamy w stanowisku organizacji przysłanym w poniedziałek.
Wcześniej także rzecznik KE ds. zdrowia Frederic Vincent powiedział, że opóźnienie głosowania jest "niefortunne", bo spowolni proces jej przyjęcia.
EPHA wskazuje ponadto, że to nie pierwsza próba opóźnienia dyrektywy i przypomina o ubiegłorocznej rezygnacji unijnego komisarza UE ds. zdrowia Johna Dalli w związku z zarzutami o powiązania z lobby tytoniowym. - 24 godziny później nastąpiły włamania do biur organizacji pracujących nad kontrolą tytoniu, włączenie z biurem EPHA - czytamy.
Organizacja alarmuje, że 700 tysięcy Europejczyków umiera co roku przedwcześnie ze względu na palenie, a 13 mln osób cierpi z powodu chorób spowodowanych paleniem. Zdaniem EPHA to także koszt dla gospodarki w wysokości 4,6 proc. unijnego PKB. - Wiarygodne dane naukowe pokazują, że środki zaproponowane przez Komisję Europejską (w dyrektywie) będą skuteczne (w walce z paleniem) - podkreśla EPHA.
Z kolei Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny (EESC) wskazuje w swojej opinii, że w całej UE zagrożona będzie znacząca liczba miejsc pracy w sektorach takich jak rolnictwo, produkcja, pakowanie i sprzedaż detaliczna tytoniu i wyrobów tytoniowych.
- W UE w sektorze tytoniowym zatrudnionych jest prawie 1,5 mln osób. Spośród nich 400 tys. to rolnicy, którzy zajmują się uprawą liści tytoniu, a 956 tys. miejsc pracy zależnych jest od sprzedaży detalicznej tytoniu - pisze komitet. - Z drugiej strony, co roku od wyrobów tytoniowych pobiera się podatek w wysokości prawie 100 mld euro i jest to sektor o dużym znaczeniu dla eksportu - dodaje.
Jednak przesunięcie głosowania może być korzystne dla Polski, bo - jak wskazywali rozmówcy - gorzej niż teraz być nie może. Chodzi o to, że projekt w obecnym kształcie zabrania zarówno papierosów smakowych, m.in. mentoli, jak i cienkich papierosów typu slim.
Polska jest największym producentem gotowych wyrobów tytoniowych i drugim, co do ilości producentem tytoniu w UE. W naszym kraju jest 6 fabryk, które zatrudniają 6 tys. osób. Tytoń uprawia 14,5 tys. gospodarstw rolnych. 70 proc. produkcji trafia na eksport. W 2012 r. wartość eksportu wyniosła 1 mld zł, co oznacza, że sprzedaż branży tytoniowej stanowi 36 proc. wartości eksportu rolno-spożywczego.
Dyrektywa tytoniowa ma zakazać sprzedaży w UE papierosów typu slim oraz papierosów smakowych, m.in. mentoli, aby zniechęcić Europejczyków do palenia. Dyrektywa przewiduje też, że opakowania papierosów i produktów tytoniowych będą musiały być w 75 proc. pokryte wizualnymi i słownymi ostrzeżeniami zdrowotnymi. Ponadto papierosy elektroniczne mają być regulowane, jak produkty medyczne.
Za takimi rozwiązaniami 10 lipca opowiedziała się komisja ds. zdrowia w Parlamencie Europejskim, teraz swoje zdanie ma wyrazić cały europarlament.
W czerwcu ministrowie zdrowia państw UE zaproponowali, by w ramach zmian w dyrektywie tytoniowej zakazać sprzedaży papierosów z dodatkami aromatycznymi, jak mentol. Nie zgodzili się jednak na taki zakaz dla papierosów cienkich (tzw. slimów), jak chciała KE. Po głosowaniu w PE rozpoczną się negocjacje między europarlamentem a ministrami.
Komentarze