Sejm nie przyjął w piątek wniosku komisji infrastruktury o odrzucenie projektu noweli, który wprowadza zapis, by odległość elektrowni wiatrowych o mocy powyżej 500 kW od zabudowań i terenów leśnych wynosiła 3 km. Celem projektu jest ochrona obywateli przed szkodliwym wpływem instalacji wytwarzających energię wiatrową. Zdaniem koalicji, a także niektórych klubów opozycji, taki zapis oznacza w praktyce zakaz budowy elektrowni wiatrowych w Polsce.

Wcześniej, przed głosowaniem w sprawie projektu, Cezary Olejniczak (SLD), zwracając się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, pytał: - Kto państwu podsunął projekt tej ustawy. Wiem, że państwo walczycie z wszystkim i ze wszystkimi. Zaczynacie tą ustawą walczyć z wiatrakami. Za chwilę zaczniecie walczyć z energią, która pochodzi z wody, a na koniec, w przyszłym roku zaczniecie pewnie walczyć ze Słońcem Peru - ironizował.

Kaczyński w odpowiedzi na te zarzuty, mówił: - Doszło tutaj do niebywałego wręcz ataku ze strony lobbystów, (...) który przybrał formę wręcz wulgarną, nawet jak na obyczaje ostatnich lat tej izby.

Zgłosił wniosek o przerwę w obradach Sejmu i zwołanie posiedzenia Konwentu Seniorów (marszałek Sejmu zarządziła przerwę tuż przed samym głosowaniem).

Oburzony Olejniczak odparł prezesowi PiS, że nie jest lobbystą. - W mojej gminie nie ma żadnego wiatraka - ripostował. Dodał, że projekt PiS jest niezgodny z konstytucją, bo zobowiązuje tych, którzy już zainwestowali w wiatraki, by do 2017 r. przestawili je w promieniu 3 km od zabudowań i terenów leśnych. - Jak oni mają to zrobić? Kto za to zapłaci? - mówił.

Wystąpienie Kaczyńskiego skrytykował też Janusz Palikot (Twój Ruch). - Pan kłamał tutaj po raz kolejny. Kiedy się wreszcie skończy czas, kiedy w tej izbie nie będzie można bezkarnie kłamać tylko dlatego, że się kiedyś było premierem? - pytał.

Tusk apelował do posłów, by nie odrzucali projektu, chociaż przyznał, że niektóre propozycje wydają się kontrowersyjne. Zapowiedział też - odpowiadając na zarzuty opozycji o nieuchwalenie do tej pory ustawy dotyczącej odnawialnych źródłach energii (OZE) - skierowanie wkrótce takiej regulacji do Sejmu.

- Lepiej dalej nad nim (projektem PiS - PAP) pracować, i pracować nad ustawą, która przyjdzie do Sejmu po to, żeby spokojnie, w interesie wspólnym zbudować system odnawialnych źródeł energii, który będzie bezpieczny dla Polaków - mówił.

Premier dodał, że projekt ws. OZE Komitet Stały Rady Ministrów skieruje lada dzień na posiedzenie rządu, a budzenie w tym kontekście emocji i obrzucanie się nawzajem posądzeniami o działania lobbystyczne nie jest zasadne. Ocenił, że zwłoka w pracy nad projektem o OZE spowodowana jest przekonaniem rządu, że "dziś, czy za miesiąc" będzie można zaproponować ustawę, która będzie bezpieczniejsza i dla obywateli, i dla energetycznego bezpieczeństwa naszego kraju, niż byłaby przed rokiem, czy dwoma.

Zaznaczył, że szczególnie w Polsce czytelny jest dylemat pomiędzy korzystaniem z węgla a korzystaniem z odnawialnych źródeł energii. Oświadczył, że rząd chce, by drogi prąd wytwarzany m.in. przez wiatraki był na minimalnych poziomach wymaganych w Europie.

Projektu broniła w imieniu wnioskodawców Anna Zalewska. Podkreśliła, że w 2012 r. resort zdrowia zwracał uwagę, że bezpieczna odległość między elektrownią wiatrową a zabudową wynosi 2-4 km. - Wydawałoby się, że trzy kilometry to kompromis po to, żeby rzeczywiście zabezpieczyć interesy obywateli - dodała.

Zalewska, powołując się na ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, powiedziała, że jeśli gmina zdecyduje się na inwestycję, która obniża wartość nieruchomości, można ubiegać się o odszkodowania. Jej zdaniem w co drugiej gminie będą pozwy zbiorowe od mieszkańców, a gminy będą musiały wypłacić odszkodowania większe od tych, które uzyskują z przychodów z elektrowni wiatrowych.

Według posłanki PiS, nie ma niezależnych badań w sprawie oddziaływania elektrowni wiatrowych na środowisko. Zwróciła uwagę, że pełnomocnik ministerstwa zdrowia ds. zdrowia środowiskowego zasiada w radach nadzorczych firm wiatrowych. - Wszystkie opinie są opiniami lobbystów wiatrowych. (...) Ci sami lobbyści robią konsultacje społeczne w Sheratonie, gdzie przychodzi Ministerstwo Gospodarki. Czemu nie w Sali Kolumnowej (w Sejmie)? - pytała.

Zalewska podkreśliła, że Niemcy wycofują się z dużych farm wiatrowych. - Mówią o instalacjach morskich i mikroinstalacjach. Demontują elektrownie wiatrowe - powiedziała.

Wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski mówił, że propozycja PiS sprowadza się de facto do zakazu w Polsce budowy elektrowni wiatrowych. Dodał, że znajdujący się w Sejmie prezydencki projekt reguluje kwestie ochrony krajobrazu, również pod kątem lokalizacji tego typu przedsięwzięć.

Jacek Najder (Twój Ruch) zarzucał premierowi, że chce wstrzymywać budowę odnawialnych źródeł energii rękami opozycji. - Nie można "wycinać" w Polsce odnawialnych źródeł energii, nawet rękami opozycji, panie premierze. Tysiące inwestorów ucieka w tej chwili z Polski. Przedłużające się konsultacje i przemodelowywanie systemu niczemu dobremu nie służy - ocenił.

Zapowiedział, że w przyszłym tygodniu jego ugrupowanie złoży projekt ustawy o OZE przygotowany na podstawie tego, co opracowało ministerstwo gospodarki, jeszcze za czasów Waldemara Pawlaka (PSL).