Senator Aleksander Pociej, prezentując w Sejmie przyjęty przez Senat projekt ustawy o zmianie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przypomniał, że „niedługo minie 70 lat od czasu uchwalenia przez Polskę głównych aktów nacjonalizacyjnych powodujących zaistnienie roszczeń rewindykacyjnych i odszkodowawczych za utracone przez obywateli mienie”.
Senator uznał za karygodne niezałatwienie dotąd sprawy odszkodowań dla osób dotkniętych tymi aktami.
- Brak jakichkolwiek działań mających na celu chociaż częściowe zadośćuczynienie dla dotkniętych tymi aktami nacjonalizacji jest – trzeba to powiedzieć – karygodny, jest przejawem lekceważenia przez kolejne ekipy rządzące życiowych problemów wieluset tysięcy Polaków. Spowodował on narastanie nierozwiązanych spraw, blokujących rozwój Polski poprzez niespotykany bałagan prawny, wzbudzający wątpliwość co do traktowania Polski jako państwa prawa. A sytuacja ta w Warszawie jest nie tyle nawet w dwójnasób, ile wielokroć bardziej skomplikowana. Wobec braku kompleksowych działań, mogących raz na zawsze przeciąć ten węzeł prawny, rozwiązania te zaczęły być narzucane cząstkowo przez wykorzystywanie furtek prawnych i zmieniające się przez lata orzecznictwo sądów powszechnych, Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. I tak przykładowo od wielu lat właściciele majątków utraconych na podstawie dekretów o reformie rolnej wykorzystują furtkę umożliwiającą im zwrot pałaców wtedy, kiedy w odniesieniu do funkcjonowania tych gruntów potrafią udowodnić, że w żaden sposób te pałace, budynki nie były związane z prowadzeniem gospodarstw rolnych. Niemniej jest to tylko i wyłącznie furtka prawna, nie jest to rozwiązanie całościowe.
Jak podkreślił senator, uregulowano tylko kwestię mienia zabużańskiego.
- Paradoksalnie jedyna pozytywnie rozwiązana kwestia to kwestia wydająca się być najtrudniejszą, tj. odszkodowanie za tzw. mienie zabużańskie, czyli za ziemie zabrane przez Sowietów po 1945 r. Potrzeba było wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 22 czerwca 2004 r. w sprawie Broniowski przeciwko Polsce i przystąpienia Rzeczypospolitej do Unii Europejskiej, by pod taką presją nastąpił pierwszy konsensus pomiędzy politykami i można było uchwalić ustawę z dnia 8 lipca 2005 r. o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej, zwracającą 20 proc., tylko 20 proc. wartości mienia w postaci odszkodowania.
Przedstawiony projekt dotyczy umożliwienia udzielenia Warszawie dotacji celowej na dofinansowanie wypłat odszkodowań z tytułu przejęcia nieruchomości od dawnych właścicieli, którzy mają do tych nieruchomości roszczenia i domagają się odszkodowań.
Posłowie w debacie wskazywali więc, że jest to działanie doraźne, nawet wywołane zapowiadanym referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy, mające tylko pozorować chęć rozwiązania problemu reprywatyzacji. Poseł Marek Suski zapowiedział, że klub PiS nie weźmie udziału w pracach nad tą ustawą, nie będzie głosować za ani przeciw. - Chociaż swoją drogą jest tu pewna wyjątkowa niesprawiedliwość, bo z jednej strony Zabużanie dostają 20 proc. – można powiedzieć: tylko czy aż – z drugiej strony Warszawie z Funduszu Reprywatyzacji przekażemy pieniądze i tutaj być może będzie nawet 100 proc., bo roszczenia odnoszą się do obecnej wartości mienia, a pozostali w innych miastach, gdzie też przejmowano budynki i dzisiaj gminy mają problemy z roszczeniami – te dwory, które wspomniano, a jeszcze inny majątek, który został zabrany – dostaną zero. Tak więc jeżeli ma być tak, że z tego funduszu, który miał służyć do zaspokojenia wszystkich roszczeń, w Warszawie roszczenia mają być zaspokojone w 100 proc., a gdzie indziej wcale, to można powiedzieć, że rzeczywiście wyjątkową niesprawiedliwością jest to, co teraz proponuje Platforma Obywatelska, jak rozumiem, w obliczu klęski referendalnej.
Sejm skierował senacki projekt ustawy o zmianie ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji do Komisji Skarbu Państwa w celu rozpatrzenia.
Komentarze