Na konieczność pilnej zmiany przepisów dot. możliwości stawiania wiatraków w naszym kraju - jako antidotum na rosnące ceny energii - zwracał uwagę całkiem niedawno, bo w czasie debaty zorganizowanej ostatniego dnia czerwca podczas Europejskiego Forum Rolniczego Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL:

Kilka dni później, Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych.

Pojawiła się tam pewnego rodzaju furtka, która może umożliwić postawienie wiatraków bliżej zabudowań.

Rolnicy z Lubelskiej Izby Rolniczej nie chcą jednak żadnych zmian.

- Naszym zdaniem, obowiązująca od 2016 r. ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych określa w sposób jasny, a przede wszystkim bezpieczny dla człowieka i środowiska wszystkie wymagania - zaznacza w stanowisku LIR w tej sprawie prezes Gustaw Jędrejek.

- Proponowane zmiany dotyczące odległości, w jakiej będą mogły być lokalizowane elektrownie wiatrowe od budynków mieszkalnych i inwentarskich są nie do przyjęcia - podkreśla szef LIR. - Chodzi chociażby o wpływ infradźwięków emitowanych przez elektronie wiatrowe na ludzkie zdrowie oraz o zakłócenie, czy wręcz oszpecenie naturalnej przestrzeni - dodaje.

Zdaniem LIR stawianie elektrowni wiatrowych w sugerowanych mniejszych odległościach od budynków mieszkalnych i gospodarskich, ograniczyć może budowę, rozbudowę i modernizację obiektów już istniejących.

- Ustawa, która obowiązuje, była konsultowana społecznie, każdy wyrażał opinię pozytywną i nie wnosił uwag do obowiązujących przepisów - zauważa Gustaw Jędrejek. - Natomiast proponowane zmiany budzą duży sprzeciw.

Lubelski samorząd rolniczy uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby budowanie na szeroką skalę farm wiatrowych na Bałtyku - chociażby dlatego, że dzięki bardzo dobrym warunkom atmosferycznym energia byłaby najefektywniej wykorzystywana i farmy morskie stałyby się stabilnym źródłem energii odnawialnej.