Projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, przewiduje, że wytwarzanie i sprzedaż przetworzonej przez rolników żywności w ograniczonym zakresie odbywałaby się bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej i płacenia podatku dochodowego od osób fizycznych.
Senator Andrzej Grzyb, rekomendując Sejmowi przyjęcie senackiego projektu podkreślił, że „zaproponowane rozwiązania zaktywizują niektóre gospodarstwa rolne i umożliwią uzyskanie dodatkowego przychodu z produkcji przetworów z surowców roślinnych i zwierzęcych wytwarzanych w tych gospodarstwach.”
Posłowie PO zapowiedzieli poparcie projektu. Zabierający głos w imieniu PiS poseł Krzysztof Popiołek wytknął niski limit nieopodatkowanych przychodów zawarty w projekcie oraz nieumożliwienie stałej działalności.
- Chcę tu nawiązać do opinii prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przestrzega, że zaproponowany zapis w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej nie uchroni rolnika, który stale i systematycznie prowadzi sprzedaż wytworzonych przez siebie produktów, przed uznaniem go za przedsiębiorcę w świetle przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów – stwierdził i podsumował:
- Reasumując, powiem, że zdaniem Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość inicjatywa jest potrzebna, należy ją poprzeć, dlatego jesteśmy za skierowaniem jej do dalszych prac komisyjnych, ale uważamy, że należy zwiększyć limit roczny kwoty, do jakiej rolnik może sprzedawać swoje produkty bez rejestracji działalności gospodarczej, a także zabezpieczyć rolnika przed kontrolą wszechwładnych instytucji kontrolujących.
Wiceminister finansów Maciej Grabowski podkreślił, że nie ma jeszcze stanowiska rządu odnośnie do projektu, choć podobny był dyskutowany w poprzedniej kadencji.
Uznał, że intencją również było to, żeby działalność tego typu wyszła z szarej strefy.
- Chodzi w szczególności o gospodarstwa agroturystyczne, które oferują tego typu produkty, najczęściej jednak nie przez cały rok, tylko przez sezon, kilka miesięcy, dwa, trzy, cztery miesiące. Tak że wówczas ta średnia, że tak powiem, sprzedaż miesięczna już nie wynosi kilkaset złotych, tylko, powiedzmy, ok. półtora czy dwa tysiące złotych. Rozumiem, tak jak pamiętam te dyskusje, że stąd właśnie ta kwota, która najpierw była w wysokości 5 tys. zł, a potem została przez Senat zwiększona do 7 tys. zł. Natomiast intencja była chyba taka, i tutaj bym to podkreślił, że to ma być taki pierwszy krok do tego, żeby potem wprowadzić w sposób systematyczny, uregulowany, zarejestrowany tę działalność gospodarczą, żeby nie stwarzać już na starcie niejako w pewnym sensie biurokratycznej bariery przy bardzo niskim progu dotyczącym tej działalności, a żeby zachęcić właśnie rolników do takiej pozarolniczej działalności, bez tych wymogów formalnych.
Ważne jest jednak też, żeby ta ograniczona działalność nie wpływała jako nierzetelna konkurencja na inne podmioty.
- Chodzi np. o małe sklepy wiejskie, które sprzedają jakieś dżemy czy wędliny i płacą podatki. A więc jeżeli ktoś sprzedaje obok ten sam produkt bez podatków, to jest niewątpliwie w innej sytuacji ekonomicznej – mówił wiceminister.
Ogólnie nie wyraził sprzeciwu wobec projektu.
- Generalnie uważam, że to jest projekt potrzebny i to idzie w dobrym kierunku. Jeżeli zostanie przyjęty, to oczywiście życie zweryfikuje, czy jest wystarczający. Tutaj pojawiały się problemy związane z kontrolami dotyczącymi typowo bezpieczeństwa żywności itd. Na pewno nie są to błahe sprawy i to również trzeba mieć na względzie. Ale generalnie minister finansów popiera ten projekt, uważa, że ten projekt powinien być dalej procedowany i poddany dyskusji w Komisji Finansów Publicznych.
Posłowie zgłosili wniosek, aby projekt skierować do Komisji Rolnictwa, a nie tylko do Komisji Finansów w celu dalszego procedowania nad nim. Głosowanie dzisiaj.
Komentarze