Przypomnijmy: tzw. taśmy Serafina, upublicznione w lipcu 2012 r. przez „Puls Biznesu”, zawierały zapis rozmowy Władysława Łukasika, byłego (do końca 2011 r.) prezesa ARR, i Władysława Serafina, szefa Kółek Rolniczych. Były prezes ARR podał przykłady złego gospodarowania i nadużyć w spółce, nadzorowanej przez Ministerstwo Rolnictwa, wynikające z „przyjaźni towarzysko-biznesowych”. Za brak nadzoru stracił wówczas stanowisko ministra rolnictwa Marek Sawicki.
W czerwcu 2011 swoje ustalenia, zawierające podobne jak Łukasik spostrzeżenia co do zarządzania i nadzoru prowadzonego w spółce, po kontroli podała NIK – ale nie wywołało to odzewu.
Jak się wydaje, do dziś niewiele zmieniło się wokół Elewarru. Nowy minister nie doprowadził do wyjaśnienia sytuacji. Mówi się o powrocie Marka Sawickiego.
Nie ma wciąż prezesa ARR, a tylko kolejni „pełniący obowiązki”. Kolejne konkursy nie przynoszą rozstrzygnięcia sytuacji, o której tak mówił Władysław Łukasik: „Chociaż formalnie według ustawy, to żebyś wiedział, to nie jest całkiem legalne p.o. (…) Dlatego, że w ustawie nie przewidziano czegoś takiego jak p.o. i premier właściwie powinien najpierw ogłosić konkurs, a potem dopiero zrobić albo zmienić przepis. Ale tam pal sześć. Zrobili jak zrobili. To będzie trwać dłużej, oni się nie będą śpieszyć z konkursem. Dlatego, że wygodnie jest dla Śmietanki, wygodnie jest dla tej całej bandy, tej grupy, żeby oni rządzili”.
Cały czas prezesem zarządu Elewarru pozostaje Bronisław Tomaszewski. W wywiadzie z okazji 20-lecia spółki mówił: „Sukces firmy tworzą przede wszystkim ludzie. I chodzi tu zarówno o pracowników, jak i klientów. Ci ostatni zaufali nam, a możliwe to było dzięki rzetelnej pracy naszych pracowników. Najważniejszym elementem w zarządzaniu jest wsłuchanie się w potrzeby zarówno rynku, jak i załogi.”
W lipcu 2012 r. poinformowano o wszczęciu śledztwa. Jakie są jego ustalenia? – zapytaliśmy w prokuraturze.
„Prokuratura Okręgowa w Warszawie nadal prowadzi śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków w okresie od początku 2011 do lipca 2012 r. w Warszawie przez osoby pełniące kierownicze funkcje w Agencji Rynku Rolnego oraz Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w związku z niepodjęciem skutecznych działań z tytułu nadzoru właścicielskiego nad spółka z o. o. Elewarr z siedzibą w Warszawie tj. o czyn z art. 231 par. 1 kk. Aktualnie śledztwo to zostało przedłużone do 23.06.2013 r. i nadal trwają czynności dowodowe co do poszczególnych wątków , wynikających m.in. z upublicznionego nagrania rozmowy Władysława Łukasika z Władysławem Serafinem” – wyjaśnia prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Jak wynika z dalszej części wypowiedzi, poza zainteresowaniem organów ścigania pozostają wcześniejsze ustalenia NIK: „Odnośnie wystąpień pokontrolnych NIK-u, dot. np. ewentualnych nieprawidłowości w zakresie wynagrodzenia kierownictwa Elewarr w zasadzie dotyczą one innego okresu ( tj. do połowy 2010 r. ), niż podstawowy zakres niniejszego postępowania ( czyli od II połowy 2010 r. do II połowy 2012 r.). Szczegółowe ustalenia w zakresie tego wątku dla dobra toczącego się postepowania nie mogą zostać upublicznione.”
Niedawno „Rzeczpospolita” poinformowała, że dwóch regionalnych dyrektorów spółki: Krzysztof B. oraz Jerzy G. dopuściło się oszustwa - między 21 a 25 września 2011 wyjechali do Splitu w Chorwacji, gdzie wypoczywali na jachcie zaprzyjaźnionej z nimi pani dyrektor. - A w tym czasie powinni być na Węgrzech i negocjować zakup pszenicy konsumpcyjnej – mówił "Rzeczpospolitej" prok. Dariusz Ślepokura, który potwierdza nam teraz:
„Z ww. sprawy został w kwietniu br. wyłączony wątek dotyczący wyłudzenia środków przeznaczonych na wyjazd służbowy przez dwóch dyrektorów regionalnych Elewarru i w tym zakresie został do sądu skierowany akt oskarżenia.”
Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, sprawę tę załatwiono polubownie: „Oddali już wyłudzone pieniądze ze spółki. Prokuratura zakończyła śledztwo w ich sprawie i wysłała akt oskarżenia do sądu. Podejrzani dyrektorzy chcą poddać się dobrowolnie karze. Zaproponowali by ukarać ich 10 miesiącami więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz karą grzywny w wysokości tysiąca złotych. Na taką karę godzi się prokuratura. Teraz jeszcze musi zatwierdzić ją sąd.”
Prokuratura nie tylko nie podaje terminu zakończenia głównego śledztwa, ale dostrzega też „rozwojowość” sprawy:
„Z uwagi zaś na nie zakończenie istotnych czynności dowodowych co do kluczowych wątków postępowania oraz tzw. jego rozwojowość , termin zakończenia śledztwa nie może zostać aktualnie precyzyjnie wskazany” – stwierdził Dariusz Ślepokura.
Strach pomyśleć, jak trudno byłoby śledczym, gdyby nie podanie przez Władysława Łukasika tylu gotowych "kluczowych wątków postępowania"...
Komentarze