To był długo problem trudny do opanowania: bezumowni użytkownicy zajmujący ziemię z ZWRSP.
W latach 2008–2012 bezprawnie wykorzystywano 11,8 tys. ha gruntów SP. Ale potem było jeszcze gorzej.
- Według szacunków na 30 czerwca 2019 r. w użytkowaniu osób trzecich bez tytułu prawnego znajdowało się ok. 21,5 tys. ha gruntów zasobu. Największa część areału dotyczyła gruntów nie wydawanych przez dotychczasowych dzierżawców po rozwiązaniu umów dzierżawy. Niewielka część dotyczyła gruntów samowolnie zajętych przez bezumownych użytkowników – tak 29 sierpnia 2019 r. mówił w KRiRW ówczesny wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski.
Zwiększenie do 30-krotności czynszu dzierżawnego i wykluczenie z przetargów ofertowych osób dopuszczających się zajmowania ziemi miały pomóc zapanować nad tym zjawiskiem.
Udało się to nie do końca.
Zgodnie ze stanem na 30 września 2020 r. w bezumownym użytkowaniu było 12 130 ha.
Jednocześnie – jak mówił w KRiRW Edward Kosmal, w 2014-15 roku organizator protestów mających uracjonalnić dysponowanie ziemią – ofiarami przepisów stają się rolnicy, którzy niekoniecznie z chęci zysku zajmowali grunty ZWRSP. Potem – jako wzywani do wydania gruntu i nie wydający ziemi pomimo wezwania – nie mogli i nie mogą do dziś przystępować do przetargów ofertowych. Mogą to jednak robić ci bezumowni użytkownicy, którym udawało się uniknąć wzywania do wydania gruntów i ci, którzy oddali ziemię po wezwaniu.
Więcej: Przetargi ograniczone także dla bezumownych użytkowników ziemi
O pozostałych zapomniano.
- Otóż wydano rozporządzenie mówiące, że jeżeli rolnik na wniosek agencji nie wydał gruntów, to będąc bezumownym użytkownikiem dzisiaj faktycznie nie może przystąpić do przetargu – tłumaczył już w 2017 roku Edward Kosmal. - A co robiła agencja? Bezumowni użytkownicy byli bezumownymi z różnych względów, bo to są nieduże działki, czasem niezagospodarowane, o powierzchni dwóch-trzech hektarów. Agencja robiła w ten sposób, że wysyłała pisma do rolników; szczególnie do tych, którzy protestowali i walczyli w obronie polskiej ziemi. Dzisiaj ci rolnicy mają praktycznie zakaz brania udziału w przetargach ofertowych. Uważam, że przydałaby się tu decyzja o abolicji, bo ci, którzy byli bezumownymi użytkownikami, wydali grunty, ale nie mieli pisma. Rolnicy z reguły kierowali się tym, że faktycznie wydadzą grunty, bo pisali pisma, iż wydadzą grunty po zbiorze plonów.
Więcej: Będzie abolicja dla bezumownych użytkowników ziemi?
Niestety o zapomnianym problemie nie mogą jednak zapomnieć rolnicy, którym kiedyś zdarzyło się nie oddać na wezwanie ziemi bezumownie użytkowanej.
- Jestem bezumownym użytkownikiem 2 ha, które były nieużytkiem. Przywróciłem je do użytkowania. Zbierałem 3 sezony. Zostałem wezwany do wydania gruntów i na pierwsze wezwanie ich nie wydałem – opowiada czytelnik. - Doszło do sprawy sądowej, którą przegrałem. Zapłaciłem koszty sądowe plus karę naliczoną przez ANR i w styczniu 2014 roku podpisałem protokół zdawczo-odbiorczy dotyczący tych gruntów. Teraz chciałbym przystąpić do przetargu ofertowego. Niestety – jest to niemożliwe.
Nasz czytelnik myśli, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jego pytania już 23 lutego skierowaliśmy do KOWR.
Pytaliśmy:
1. czy prawo wprowadzone w 2016 roku dotyczy również i tych osób, które były bezumownymi użytkownikami gruntów przed wprowadzeniem tych przepisów?
2. czy jest możliwość, żeby w przetargach (ograniczonych i nieograniczonych, na dzierżawę lub kupno) organizowanych przez KOWR brała udział jego żona? Od 10 lat posiadają wspólne grunty i prowadzą wspólnie gospodarstwo rolne (wspólne nakazy płatnicze). Żona jest zameldowana w gminie, w której mieszkają i prowadzą gospodarstwo, żona pracuje poza rolnictwem i jest ubezpieczona w ZUS-ie. Małżeństwo to nie ma intercyzy majątkowej, a numer gospodarstwa jest wystawiony na męża i wniosek o dopłaty też jest składany do ARiMR przez niego.
3. Czy gdyby żona utworzyła teraz odrębne gospodarstwo, mogłaby brać udział w przetargach KOWR, czy jest również traktowana jako bezumowny użytkownik?
4. Czy jeśli żona byłaby dopuszczona do przetargu i w jego wyniku wyłoniona jako nabywca (pieniądze na zapłatę za takie grunty pochodziłyby z majątku wspólnego), to czy wtedy takie grunty zakupione lub wydzierżawione, mogą być wpisane do wniosku o dopłaty obszarowe męża, czy małżeństwo to musiałoby wyrobić numer gospodarstwa dla żony i składać osobny wniosek o dopłaty do ARiMR?
Jak z tego wynika – pytania wskazują na możliwość ominięcia przepisów – a także na potrzebę ich zmiany.
Niestety – KOWR jest nimi tak bardzo zaskoczony, że nie udziela odpowiedzi.
”Odpowiedź na zadane przez Panią pytania jest w trakcie przygotowywania przez komórkę merytoryczną. Obecna sytuacja związana z trwająca pandemią sprawia, że niektóre procesy są z przyczyn niezależnych wydłużone, bardzo proszę o zrozumienie. Ze swojej strony deklaruję, że w momencie kiedy odpowiedź będzie gotowa, niezwłocznie zostanie do Pani wysłana”- stwierdził Filip Sondij, Wydział Medialny i Rzecznika Prasowego, Biuro Dyrektora Generalnego.
A wydawałoby się, że KOWR powinien znać problem i nawet przewidywać takie sytuacje…
Czyżby były pilniejsze sprawy niż monitorowanie własnych przepisów?
Warto rozważyć dla przykładu: przedawnienie dla roszczeń z tytułu czynów niedozwolonych następuje po 3 latach od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć o szkodzie i osobie obowiązanej do jej naprawienia, lecz nie później niż 10 lat od daty popełnienia czynu. W przypadku bezumownych użytkowników naprawiają oni wyrządzoną szkodę, oddają ziemię, a jednak bezterminowo są napiętnowani jako bezumowni użytkownicy i wykluczeni z przetargów. I nie wiadomo, czy piętno to przechodzi na żonę – a może nawet na dzieci?...
Komentarze