- Mam przy sobie informacje bieżące, wyniki wstępne, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2013, 19 marca, ceny produktów rolnych z lutego – mówił poseł w Sejmie. -  W podsumowaniu czytamy: „Ceny skupu żywca wołowego (6,62 zł/kg) wzrosły w stosunku do stycznia 2013 r. o 0,8 proc., w skali roku o 0,5 proc. Natomiast ceny bydła rzeźnego na targowiskach wyniosły 6,83 zł/kg i były wyższe zarówno w stosunku do poprzedniego miesiąca, jak i do lutego 2012 r. odpowiednio o 3,8 i 9,8 proc. Ceny skupu drobiu rzeźnego wzrosły do poziomu 3,99 zł/kg, tj. o 0,4 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca, natomiast w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku zmalały o 4,5 proc.” (jedyny przypadek). Ale co się stało: marzec, kwiecień, maj? Żeby wywrzeć presję na opinię publiczną, co trzeba było zrobić? Sztucznie obniżyć cenę skupu o 2 zł, żeby rolnicy również zaczęli naciskać, że to jest takie niezbędne, takie potrzebne. Bo co się stało? Przez dwa miesiące nie było uboju, ceny rosły, nagle, gdy nie można przepchnąć ustawy, dla wąskiej grupy firm, dokładnie 15 firm na 800 ubojni... Czy te 15 firm na 800 ubojni ma aż taki wpływ na ceny w naszym kraju? Wątpię.

W tym momencie rozległ się głos z sali: - Ma, w Sejmie ma.

- Pewnie tak – przytaknął poseł i dodał: - Klub Poselski Ruch Palikota wystosował pismo do pani marszałek z prośbą o akcję informacyjną dla posłów, pod czym się podpiszą. Niestety lepiej zamknąć oczy, zakneblować usta niż pokazać, do czego posłowie mogą przyłożyć ręce. Zachowajmy resztki przyzwoitości – to nie tylko apel mój, mojego klubu, ale także apel przedstawicieli środowisk prozwierzęcych, Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, lekarzy, techników weterynarii, jak i, według wyników badań CBOS, apel 65 proc. Polaków i 65 proc. rolników.