Albo na nawłoć, wrotycz, tatarak, lawendę, dzięgiel, majeranek, chrzan, koper, lub też na aloes i karczochy…

Zdecydowanie rośnie bowiem zapotrzebowanie na różne zioła (a więc nie tylko na tradycyjne: rumianek, miętę, ostropest czy tymianek i melisę) ze strony przemysłu farmaceutycznego (leki i suplementy), spożywczego (dodatki do żywności, m.in. barwniki, aromaty, emulgatory, konserwanty), kosmetycznego, paszowego (dodatki paszowe) czy chemicznego (naturalne środki ochrony roślin), przy czym surowiec ten musi charakteryzować się określoną, jednorodną standaryzacją. Wszystko to za sprawą obserwowanego obecnie bardzo dużego zainteresowania wszelkimi produktami pochodzenia naturalnego i wzrastającej powszechnie wiary w leczniczą moc ziół – wynika z prezentacji Jerzego Jambora, Prezesa Polskiego Komitetu Zielarskiego, wygłoszonej w czasie konferencji z okazji Jubileuszu 90-lecia Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich. FARMER był patronem medialnym tej konferencji.

Surowiec zielarski pozyskujemy w naszym kraju ze stanu naturalnego i z upraw polowych. Ze stanowisk naturalnych, głównie z rejonów Pomorza, Podlasia i Podkarpacia, pozyskuje się około 100 gatunków roślin leczniczych, a łączna masa zbieranego w ten sposób rocznie surowca mieści się w granicach 3-5 tys. ton.

Jak wynika jednak z danych przedstawionych przez Prezesa Jambora, łączna masa pozyskiwanych rocznie surowców z plantacji wynosi już 20-22 tys. ton! W uprawie znajduje się ok. 80 gatunków roślin leczniczych.

slajd z prezentacji - Jerzy Jambor, PKN
slajd z prezentacji - Jerzy Jambor, PKN

- W związku z tym, że zmieniła się technologia i znacznie obniżyły się koszty, coraz bardziej popularna staje się też szklarniowa uprawa roślin zielarskich – przyznaje Jerzy Jambor z Polskiego Komitetu Zielarskiego.

W ten sposób uprawia się np. aloes.

Polska jest jednym z najważniejszych krajów w Europie jeśli chodzi o uprawę ziół. - Jesteśmy w czołówce zaraz po Francji i Niemczech, dzięki temu, że mamy doskonałe odmiany roślin leczniczych, gdyż przez wiele lat pracowano intensywnie nad ich hodowlą – uważa Prezes Jambor.

W jego ocenie, kończy się trend zbieractwa ziół ze stanu naturalnego. W przyszłości zioła będą pozyskiwane głównie z upraw. - Producenci przetworów zielarskich, producenci leków roślinnych są coraz mniej zainteresowani surowcem pochodzącym ze stanu naturalnego. Uprawa to łatwiejsza standaryzacja surowców, identyfikacja (karta uprawy) i możliwość planowania jakościowego i ilościowego. Takim najlepszym przykładem, że przyszłość jest w przenoszeniu do upraw roślin dotychczas dzikorosnących jest mniszek lekarski, powszechny chwast, ale też roślina lecznicza. Uprawiana już na polach na Lubelszczyźnie – stwierdził Jerzy Jambor.

W ostatniej dekadzie do uprawy wprowadzono już takie rośliny (dotychczas dzikorosnące) jak np.: tatarak zwyczajny, skrzyp polny, mącznica lekarska, dymnica pospolita, nawłoć pospolita, różeniec górski czy głóg dwuszyjkowy. – Ciekawym przykładem jest tu też jemioła. Są już kraje gdzie wprowadza się ją do upraw w sadach. Sadzi się specjalnie jabłonie, gdzie zaszczepia się jemiołę – informował Prezes Jambor.

Kontrolowana uprawa kontraktowa staje się standardem, jeśli chodzi o zioła. Ale coraz więcej mówi się o wyższym poziomie tej uprawy, czyli o uprawie ziół „na miarę”.

– Jest to uprawa ziół, która zwiera metabolity, które warunkują aktywność biologiczną przetworów otrzymanych z tych surowców na określonym poziomie – wyjaśnia Jerzy Jambor.

– Oczywiście, żeby te zioła „na miarę” uprawiać, to trzeba mieć odmiany bogate w substancje, które warunkują aktywność terapeutyczną. Przykładem takiej hodowli jest karczoch zwyczajny. Trwają właśnie prace nad taką odmianą karczocha, która będzie zawierała jak największą zawartość kwasów kawoilochinowych (inaczej chlorogenowy - kwas chlorogenowy zmniejsza wchłanianie cukru, dzięki czemu pomaga osobom zmagającym się z chorobą, jaką jest cukrzyca – przyp. red.) – poinformował Prezes PKN.