Większość międzyplonów w centrum czy na Kujawach wysiane były w pierwszej bądź drugiej dekadzie sierpnia. Z powodu przeciągających się żniw, wielu producentów, którzy wybrali taki sposób spełniania obowiązków zazieleniania śpieszyło się, by zasiać je przed 20 sierpnia. Często mieszanki te siane były w suchą glebę, a uprawki pożniwne i te przygotowujące do siewu dodatkowo przesuszały stanowisko. Deszczy było jak na lekarstwo, a lokalnie nie spadł żaden opad. Efekt jest taki, że stan międzyplonów jest w tych regionach bardzo zły.

Tym stanem rzeczy martwią się głównie producenci bydła, dla których mieszanki (po suchym roku 2015) miały być ratunkiem dla podratowania bazy paszowej. Na kukurydzę z kiszonki trzeba jeszcze trochę poczekać, biomasy zielonek jest mało, a rośliny w międzyplonach są bardzo niskie i wręcz usychają na polu.

Należy mieć także świadomość, że w obliczu suszy uprawa międzyplonów przynieść może więcej szkód niż pożytku. Uprawki pod międzyplony jak i same rośliny zabierają cenną wodę, której w tych regionach ponownie brakuje. Nie tworzą bogatej biomasy, rozwijają się powoli, szybko drewnieją. Nie są zatem dobrym źródłem ani paszy dla zwierząt, ani cennym substratem do tworzenia materii organicznej.

Co więcej wielu producentów zasiało takie międzyplony po rzepaku, a po 1 października (termin likwidacji międzyplonu ścierniskowego jako EFA) planuje w to samo miejsce zasiać pszenicę ozimą. Krótki okres pomiędzy uprawkami, a siewem pszenicy, wykonanymi w dodatku suchych warunkach może przyczynić się do utrudnionych wschodów zboża.