O stanie plantacji rzepaku rozmawiamy z Juliuszem Młodecki, prezesem Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. W tym sezonie areał uprawy tego gatunku się obniżył z wielu względów, zaczynając od typowych agrotechnicznych, na ekonomicznych kończąc. Zrzeszenie ocenia, że pod rzepakiem jest niespełna 800 tys. ha.


Co z ich kondycją? Jak zaznacza Młodecki, mimo specyficznych warunków pogodowych jesienią i zimą, to do marca rośliny rzepaku przeważnie prezentowały się dobrze. Niestety, teraz kiedy są w pełni wegetacji, w okresie intensywnego wzrostu, przymrozki, a nawet mrozy sięgające przy gruncie -10 czy -15°C, tę wegetację praktycznie wstrzymały.

- Wydawało się, że rzepak zakwitnie na początku kwietnia, ale on obecnie zwykle jest w fazie zwartego pąka i wystarczyłoby, aby przyszły dwie ciepłe noce i wówczas zrobiłoby się żółto. Ale potrzeba wody. Jest dość dramatyczna sytuacja. Od prawie miesiąca nie padało – mówi Młodecki.

Straty z powodu niskich temperatur, w jego ocenie, są raczej lokalne. I fakt popękanych łodyg, czy poskręcanych liści rzepaku sprawi, że osłabione rośliny będą swoistą furtką dla agrofagów.