Niewykluczone, że właściciele winnic będą je musieli przenieść w zupełnie inne regiony - czytamy w opublikowanym w poniedziałek na stronie http://www.eea.europa.eu raporcie "Adaptation in Europe".

We wcześniejszym raporcie EEA dowodziła, że zmiany klimatu już teraz widać we wszystkich regionach Europy i już dziś dają się one odczuć mieszkańcom i środowisku. W przyszłości będą jeszcze bardziej dokuczliwe, chyba że ludzie podejmą działania pozwalające lepiej się do zmian dostosować.

W nowym raporcie EEA wymienia przykłady takich działań, choćby w branży winiarskiej, dotychczas "zaskakująco konserwatywnej" w kwestii poszukiwania nowych metod przetrwania w cieplejszym świecie. - Niewielu producentów winogron próbuje zakładać winnice w miejscach nowych, wyżej położonych lub w rejonach chłodniejszych. Np. marka Torres zainwestowała w nowe winnice położone wysoko w Pirenejach, a Mouton Rothschild zakłada nowe uprawy w Argentynie i Chile - czytamy w raporcie.

Projektem pozwalającym dostosować produkcję wina do zmian klimatu jest hiszpański DEMETER czyli konsorcjum 25 firm z branży winiarskiej i 31 zespołów badawczych. Wśród celów projektu jest stworzenie nowych odmian winorośli, lepiej znoszących susze i upały. Naukowcy badają też podatność winorośli na choroby w zmieniającym się klimacie i poszukują nowych, skuteczniejszych technik nawadniania.

Producenci win to nie jedyna grupa, którą czekają zmiany. W raporcie przedstawiono przykładowe prace, jakie w różnych częściach Europy pozwolą się przystosować do zmian klimatu. Władze francuskiej części wybrzeża Morza Śródziemnego postawiły np. na zintegrowane podejście uwzględniające wpływ zmian klimatu na turystykę, transport i bioróżnorodność. Tamtejszym urbanistom zaleca się np. wkomponowywanie w krajobrazy miejskie jak największej ilości zieleni i zbiorników wodnych, które łagodzą skutki fal upałów. Z kolei Barcelona zaczęła się szykować do suszy inwestując w nowoczesne, wydajne instalacje odsalania wody morskiej. Taki projekt w dziedzinie infrastruktury świetnie sprawdza się łącznie z innymi, które pozwalają np. ograniczyć zużycie wody przez mieszkańców miasta - czytamy w raporcie.

Choć koszty adaptacji bywają wysokie, w raporcie podkreślono związane z nimi długofalowe oszczędności. Przykładem jest jeden z największych projektów związanych z adaptacją ekosystemów, który polega na przywróceniu dorzecza Dunaju do stanu naturalnego. Projekt kosztuje ok. 183 mln euro, ma jednak pomóc zapobiegać powodziom takim, jak ta z 2005 r., która spowodowała straty wyliczone na 396 mln euro.

Podano też przykład Łodzi, gdzie w ostatnich dziesięcioleciach, po ulewnych deszczach, dochodziło do silnych podtopień. Jest to m.in. skutek urbanizacji i silnego przekształcenia terenów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie z tym miastem, które w efekcie straciły naturalną zdolność do pochłaniania nadmiaru wody. Aby zapobiec kolejnym powodziom władze Łodzi nie budują tradycyjnych zapór, tylko postanowiły doprowadzić do odnowienia zdolności irygacyjnej okolicznych terenów. W tym celu przywracany jest naturalny kształt koryt rzek. Powstają specjalne zbiorniki i systemy biofiltrowania deszczówki.

W Europie już dziś działają systemy wczesnego ostrzegania, pozwalające zapobiegać pożarom lasów, powodziom i suszom, nieodłącznie związanym ze zmianami klimatu - czytamy w raporcie. Włosi zainwestowali natomiast w projekt związany z wczesnym wykrywaniem chorób przenoszonych przez komary, np. malarii. Wraz z ociepleniem, owadów tych ma być w Europie coraz więcej.

Prognozy dotyczące zmian klimatu zakładają spory margines niepewności, przez co trudno jest dokładnie oszacować przyszłe ryzyko - zauważają autorzy raportu. Ich zdaniem planowanie adaptacji powinno być na tyle plastyczne, by sprawdziło się w różnych scenariuszach. Jako przykład podano modernizację zapory przeciwpowodziowej na Tamizie, chroniącej Londyńczyków mieszkających w pobliżu wybrzeża. Remont ma przebiegać w sposób "otwarty" - tak, by zaporę można było rozbudowywać również w przyszłości, zależnie od aktualnego poziomu morza.