Po co polskim rolnikom uprawy roślin strączkowych? Choćby po to, aby ograniczyć sprowadzanie genetycznie zmodyfikowanych pasz. Poszukiwania alternatywy dla importowanego białka jest tym istotniejsze, że 1 stycznia 2013 roku wchodzi w życie zakaz wprowadzania do obrotu na terytorium Polski pasz GMO. Ale eksperci zwracali uwagę na jeszcze jedną istotną rzecz.

Stanisław Stawiński z Hodowli Roślin Smolice przypomniał o najważniejszej zalecie roślin strączkowych. Rolnicy mają już świadomość, że brak płodozmianu wyraźnie obniża plonowanie zbóż. A obecnie 70-80% areału to uprawy zbożowe. I w tych monokulturach zbożowych ten problem jest już widoczny szczególnie na glebach słabszych. Wiadomo, że gleby słabe w pierwszej kolejności reagują na brak płodozmianu i tu jest właśnie miejsce na strączkowe. Szczególnie na łubin, który jest stworzony do gleb lżejszych – tłumaczył Stanisław Stawiński.

Wzrost plonowania może być bardzo wysoki. Trudno podawać dokładne liczby, gdyż to zależy od miejsca uprawy czy ilości opadów. Ale w skrajnych przypadkach plonowanie zbóż zasianych po łubinach może wzrosnąć nawet o 40% – podsumował Stawiński.

Rząd wysłał już do Brukseli wniosek o specjalną pomoc do produkcji roślin strączkowych. Zabiegamy o to, aby roczna płatność do hektara wynosiła 60 euro. Przewiduje się, że program będzie realizowany w latach 2010 -2012 i obejmie docelowo 180 tysięcy hektarów.

Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke przekonywał, że ze zgodą Brukseli nie powinno być żadnych kłopotów. Mamy informacje, że pod koniec września Bruksela notyfikuje ten program. Nie powinno być z tym problemów, gdyż wszystko odbywa się na podstawie artykułu 68 Traktatu Akcesyjnego. Te fundusze są do dyspozycji Polski, choć faktycznie procedury wymagają zgody Brukseli – dodał Plocke.

Źródło: farmer.pl