W trakcie spotkań, w siedmiu regionach Polski pytań skierowanych do dr hab. Witolda Szczepaniaka było bardzo dużo. Jak mówi nasz ekspert wszystko zależało od miejsca kraju, w którym się spotykaliśmy. Pierwsze spotkania odbyły się w styczniu, a cały cykl zamknął się 27 lutego br. na Podlasiu, z tego względu pytania i problemy zainteresowanych się zmieniały. - Dotyczyły głównie poprowadzenia nawożenia zbóż ozimych, w kontekście zarówno nawożenia azotem, jak i innymi składnikami pokarmowymi - wyjaśnia dr hab. Witold Szczepaniak.

- W odniesieniu do wszystkich edycji, jako prowadzący mieliśmy okazję spotkać się z dużą liczbą zainteresowanych słuchaczy, padało wiele pytań, co pokazuje, że ta idea jest słuszna i trzeba ją podtrzymywać - podkreśla ekspert.

Cała tegoroczna tematyka była poświęcona gospodarowaniu z suszą w tle, na kanwie tych wydarzeń, które miały miejsce w roku poprzednim. Mieliśmy potężne deficyty opadów, a z drugiej strony ponadprzeciętne temperatury.

- W tym roku ważnym wydarzeniem było przyspieszenie terminu aplikacji nawozów azotowych. Jeśli chcemy właściwie gospodarować wodą, której nam w ostatnich latach tak bardzo brakuje, to powinniśmy na wiosnę stosować nawozy, kiedy jeszcze ta woda jest w glebie. Rok ubiegły pokazał, że ta aplikacja od 1 marca lub później, w wielu regionach była zdecydowanie mniej skuteczna - mówi dr hab. Szczepaniak.

- Myślę, że teraz głównym zadaniem jest to, by ten termin był zależny od warunków pogodowych i przebiegu wegetacji, a nie żeby był to sztywny termin.

Dr hab. Witold Szczepaniak podkreśla, że niewykluczone, iż sytuacja pogodowa może doprowadzić do tego, że możliwy termin aplikacji nawozów mógłby być jeszcze wcześniejszy. Jednocześnie dodaje, że trzeba też zaufać rolnikom.

– Rolnicy też potrafią myśleć i to nie jest tak, że jak będzie zima, śnieg, zastoiska wodne, to w takich warunkach będą stosować nawozy, bo te nawozy są zbyt drogie, by je nieefektywnie stosować. Kodeks dobrej praktyki rolniczej jest przestrzegany przez zdecydowaną większość, jak nie wszystkich rolników - zaznaczył doktor.