Przedwiośnie nie było łaskawe dla rolników. Po pierwsze przyniosło mrozy, które w wielu miejscach przyczyniły się do lokalnych strat w oziminach, po drugie nie pozwoliło na rozładowanie spiętrzenia prac polowych. Oznacza to, że ogromna liczba zabiegów agrotechnicznych będzie musiała być wykonana w dość krótkim czasie. A pogoda kwietniowa bywa bardzo zmienna i niestabilna, co może dalej komplikować już trudną sytuację polową. Obecnie pogoda pozwala nadrabiać zaległości. Lokalnie utrudnieniem może stać się jeszcze zbyt wilgotna gleba bądź przelotne opady.
W priorytecie trzeba zasiać zboża jare i strączkowe. Jak najszybszego siewu wymagają także niektóre warzywa okopowe (marchew, pietruszka) czy cebula. Dla nich terminy optymalne się kończą, stąd z ich siewem nie można już zwlekać.
Pamiętajmy, że ze zbóż, relatywnie najdłużej opóźniać można siew jęczmienia. Owies z kolei nie znosi późnego siewu i dla tego gatunku w wielu regionach terminy optymalne minęły. Pośrednio wygląda to w przypadku pszenicy jarej i pszenżyta. Niestety nie wszędzie jeszcze można swobodnie wjechać w pole. Siewniki pracują np. w centrum kraju, na Mazowszu, Kujawach czy Wielkopolsce, ale już na wschodzie kraju stan zaawansowanie prac jest zdecydowanie słabszy.
Najgorzej wygląda sytuacja w przypadku niepewnych ozimin. Wielu rolników nie podjęło jeszcze decyzji o dalszych ich losach (zaorać czy zostawić). Siane mogą być już także uprawy niszowe takiej jak rzepak jary, gorczyca czy facelia na nasiona.
Ocieplenie warto także wykorzystać na przygotowanie stanowiska pod siew buraka cukrowego czy sadzenia ziemniaka. Z zakładaniem plantacji należy się jeszcze wstrzymać do momentu, aż gleba się ogrzeje. Zimne podglebie jeszcze mocno ją wychładza. Burak wymaga temperatury gleby od 6-8 °C (mierzone na głębokości 5-10 cm). Natomiast minimalna temperatura gleby dla ziemniaka to 7 - 10°C. Jednak pomimo zbyt zimnej jeszcze gleby, w centrum kraju pierwsze siewniki do buraków już się pojawiły na polach.
W wielu miejscach dopiero teraz można wykonać orkę wiosenną. Wywożone na pole są także nawozy naturalne pod uprawy jare.
W blokach startowych także powinien być uszykowany opryskiwacz. W najbliższym czasie zostanie on użyty do przedwschodowego odchwaszczania np. strączkowych. W rzepaku pojawiły się już chowacze. Należy zatem lustrować żółte naczynia i w razie czego wykonać zabieg insektycydem.
Słabe plantacje jak tylko odtworzą rozetę wymagać będą dokarmiania dolistnego (przede wszystkim borem i manganem). Podobnie zboża, lecz dla nich priorytetowe mikroelmenty to miedź i mangan, a także cynk. Dokarmianie tymi składnikami powinno być przeprowadzone od fazy pełni krzewienia do początku strzelania w źdźbło.
W pszenicy ozimej można będzie się jeszcze decydować na chemiczne zabiegi dokrzewiające. Ale to ostatni dzwonek dla takich zabiegów. Mniej więcej w drugiej dekadzie kwietnia (kierowane fotoperiodem) rośliny będą strzelać w źdźbło, wówczas zabiegi przy użyciu regulatorów wzrostu będą pełniły funkcje typowo skracające.
Na plantacjach pszenicy ozimej, które siane były w optymalnych terminach należy rozważyć możliwość zastosowania herbicydów. Zwrócić należy koniecznie na warunki oprysku, w tym temperaturę optymalną działania wybranego preparatu. Na tych słabszych i z opóźnionych siewów z zabiegiem tym najelpiej się jeszcze wstrzymać do momentu, aż rośliny się zregenerują i zakończą krzewienie.
Rolnicy stosują już także drugą dawkę azotu w oziminach (czasem ma ona charakter korekcyjny). Stosują ją głównie ci którzy podali azot wcześnie, przełom lutego i marca i wychodzą z założenia, że kolejna dawka pozwoli roślinom szybciej się zregenerować. Dotyczy to głównie rzepaku i słabszych plantacji zbóż.
A jak wygląda to w Twoim regionie?
Komentarze