Przeciwnicy ustawy liczą tu na pomoc Brukseli. Tymczasem rząd przygotowuje nowe przepisy, które mają zaostrzyć kontrolę nad roślinami transgenicznymi.
Według obowiązujących przepisów zakaz stosowania pasz z komponentami genetycznie modyfikowanymi wejdzie w życie dopiero za cztery lata. Do tego czasu interesy zwolenników jak i przeciwników GMO mają być utrzymane. Rząd zapowiedział, że wkrótce uruchomi w Polsce program rozwoju upraw roślin strączkowych.
To z jednej strony usatysfakcjonuje ekologów, którzy domagają się zakazu sprowadzania choćby soi modyfikowanej genetycznie, a z drugiej strony przemysł paszowy. Na rynku pojawi się bowiem więcej roślin, które będzie można stosować do produkcji pasz. Jednak niektórzy podchodzą do pomysłu sceptycznie.
Tadeusz Blicharski, Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „ Polsus”: to, żeby zastąpić 2,5 miliona ton śruty sojowej rocznie paszą z naszych upraw wydaje się niemożliwe.
Podobnie jak to, że Bruksela wkrótce po raz kolejny nie upomni się o swoje. Jeśli ustawa zakazująca stosowania GMO jest sprzeczna z prawem unijnym, to nowelizacja, która przesuwa jej pełne obowiązywanie o cztery lata też. Dlatego Komisja Europejska dopilnuje, żeby zakaz został całkowicie zniesiony.
Leszek Kawski, Krajowa Rada Drobiarstwa: dzisiaj rządzący mówią, że przeznaczą środki finansowe na to, aby podjąć badania i móc pokazać, że to szkodzi społeczeństwu. I potencjalnym konsumentom. My wiemy, że takie badania odbyły się w świecie i wykazały, że to nikomu nie szkodzi.
Do innego wniosku doszedł jednak rząd francuski, który po wykonaniu szeregu badań całkowicie zakazał upraw roślin genetycznie modyfikowanych.
W podobnym kierunku podążają też i nasze władze. W resorcie środowiska trwają prace nad ustawą zaostrzającą kontrolę nad uprawami modyfikowanymi genetycznie. Projekt zakłada, że ich kontynuowanie będzie wymagało na przykład zgody sąsiadów. A to praktycznie wyeliminuje tego rodzaju plantacje.
Źródło: Agrobiznes/ Radosław Bełkot
Komentarze